Bohaterska postawa pani Agnieszki, która pomogła wyjść kierowcy z płonącego auta, ocaliła mu zapewne życie.
Do wypadku doszło w środowe popołudnie koło Kurowa na drodze powiatowej z Bobolic do Cybulina. Kierowca forda na prostym odcinku zjechał z drogi i uderzył w drzewo. Spod maski aura zaczął się najpierw wydobywać dym, a po chwili płomienie. Kierowca w wyniku uderzenia stracił przytomność i nie wychodził z samochodu.
Na szczęście na miejsce nadjechała pani Agnieszka (dane do wiadomości redakcji), która nie zważając na niebezpieczeństwo podbiegła do płonącego pojazdu. Relację o dramatycznych wydarzeń przekazał nam internauta, który chwilę potem zjawił się na miejscu wypadku. - Żona ocuciła mężczyznę i pomogła mu wysiąść z auta, na szczęście nie był zakleszczony we wraku i mógł wyjść – mówi mąż pani Agnieszki. Chwilę potem - co widać na zdjęciach ze strony Ochotniczej Straży Pożarnej z Bobolic – auto stanęło w płomieniach. Nietrudno zgadnąć, bo mogłoby się stać, gdyby kierowca pozostał wewnątrz.
Pani Agnieszce nie zależy na rozgłosie, mówi że sceny z drogi, wypadku i płonącego samochodu stara się wyrzucić z pamięci. Zrobiła po prostu to co do niej należało.
Aktualizacja: Skontaktował się z nami kierowca rozbitego auta, który przedstawił nieco inny przebieg wydarzeń. Potwierdza, że kobieta zjawiła się na miejscu wypadku jako pierwsza, ale z auta wydostał się o własnych siłach. - Pamiętam wystrzał poduszki powietrznej i to, że noga utknęła mi pod deską rozdzielczą - mówi. - Krzyczałem, że drzwi od strony kierowcy są zakleszczone. Udało mi się wyrwać nogę i wyjść z samochodu od strony pasażera o własnych siłach. Nie kojarzę, aby ta pani mi pomagała, co byłoby raczej trudne, bo ważę ponad 70 kilogramów. Na pewno w pewnym sensie mnie dopingowała i zmobilizowała do działania.