Do wypadku doszło w środę wieczorem, ale dopiero teraz policja poinformowała o zdarzeniu. Jak nam powiedział komendant szczecineckiej policji Józef Hatała dwóch uczestników zlotu, który oficjalnie rozpoczął się w czwartek, testowało poza terenem zlotu latające skrzydło - paralotnię. To coś w rodzaju spadochronu.
Jeden z mężczyzn wzbił się w powietrze ciągnięty przez quada prowadzonego przez kolegę. W pewnym momencie puścił zaczep i paralotniarz spadł na ziemię. Upadek z wysokości około 15 metrów okazał się tragiczny w skutkach. Mężczyzna - lekarz z Gniezna - odniósł bardzo poważne odrażenia. Został natychmiast przewieziony do szpitala w Szczecinku, a w czwartek wieczorem śmigłowiec zabrał go do kliniki w Poznaniu. Jego stan jest bardzo ciężki. Niestety, wszystko wskazuje, że do wypadku mógł się przyczynić alkohol. - Ranny miał 2,2 promila alkoholu - mówi J. Hatała.
Kierowca quada, 33-letni mieszkaniec Wałcza, uciekł z miejsca zdarzenia. Policji udało się go zatrzymać w czwartek o godzinie 14. Był trzeźwy, o jego dalszych losach zdecyduje prokuratura. - Na razie został zwolniony, nie przedstawiono mu żadnych zarzutów - zastępca prokuratora rejonowego w Szczecinku Jerzy Sajchta tłumaczy, że na razie wyjaśnianie są wszystkie okoliczności zajścia. M.in. to, kto i dlaczego zacierał ślady. - Wiadomo np. że spadochron został spalony po wypadku - mówi J. Sajchta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?