Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadki oczami ofiar. Te zdarzenia zmieniły ich całe życie

(mmb, ang, mag) / www.gp24.pl
Fot. archiwum
Wypadki oczami ofiar. Zostaje trwały ślad w pamięci.

Dorota Skurnóg

Rocznik 1979. W grudniu 2003 roku samochód kierowany przez męża rozbił się pod Ustką. Od tego momentu jest sparaliżowana i przykuta do łóżka. Firma ubezpieczeniowa odmawia wypłaty odszkodowania, powołując się na kruczki prawne. Proces o milionowe roszczenie wciąż trwa.

- Teraz odczuwam to wszystko, jakbym oglądała jakiś film. Staram się jednak nie wracać myślami do tego wypadku. Wiadomo, odmienił moje życie, lecz staram się myśleć przede wszystkim o przyszłości. Niestety, nasze państwo nie dba o takich ludzi jak ja. Ofiary wypadków leczy się z obrażeń, a potem pozostawia samych sobie. Nie mam pieniędzy na rehabilitację, mój stan się pogarsza, a proces z firmą ubezpieczeniową wciąż trwa. Nic się nie zmienia. Tak samo jest z ludźmi, którzy powodują wypadki. Wiedzą o wcześniejszych tragediach, ale zachowują się tak, jakby ich nic podobnego miało nie spotkać. Chętnie pomogę radą innym poszkodowanym.

Magdalena Malinowska
Ciężko ranna w wypadku sprzed dwóch lat w Zieliniu. Była pasażerką samochodu osobowego, w który uderzył TIR.

- Nie pamiętam wypadku, to działo się tak szybko. Pełną świadomość odzyskałam po tygodniu w szpitalu. Powiedziano mi później, że szeptałam "mama telefon". Życie zawdzięczam ratownikowi medycznemu z Miastka, który prywatnie jechał akurat za nami. Miałam połamane nogi i ręce, pokiereszowaną twarz, bardzo dużo obrażeń wewnętrznych. Spędziłam trzy miesiące na intensywnej terapii, pół roku na oddziale rehabilitacyjnym. Przeszłam wiele operacji, też zabiegów plastycznych. W tym roku podjęłam na nowo pracę, ale boję się, gdy słyszę pisk hamującego samochodu, karetkę na sygnale.

Hubert Bierndgarski
3 lipca tego roku został potrącony przez ciężarówkę na przejściu dla pieszych na ul. Tuwima w Słupsku.

- Teraz wiem, że miałem dużo szczęścia, ale tuż po zdarzeniu miałem najczarniejsze myśli. Od razu pomyślałem o tym, że więcej mógłbym nie zobaczyć swoich córeczek. Skończyło się jednak tylko na połamanych żebrach. Pięć dni leżałem w szpitalu, a później dochodziłem do siebie, leżąc w domu. Teraz dużo ostrożniej chodzę ulicami miasta. Zanim przejdę na drugą stronę, to głowa mi chodzi ze sto razy w prawo i w lewo. Inaczej też się zachowuję jako kierowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!