Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyprawa na Ural: Moskwa, Arbat i Kreml

Anna Czerny-Marecka , Zbigniew Marecki / www.gp24.pl
Fot: Zbigniew Marecki
Po całej sobocie spędzonej na granicy, krótkim noclegu już w Rosji i potem pokonaniu 650 kilometrów, w niedzielę dojechaliśmy do Moskwy.

Zamieszkaliśmy w hostelu Godzillas, którym rządzi Amerykanin. Za noc od osoby płaci się 86 zł. W pokoju 10-osobowym, ale na Moskwę to i tak bardzo tanio. Najważniejsze, że mieliśmy do dyspozycji czystą kuchnię i ładne łazienki. Hostel stoi przy tej samej ulicy, przy której jest główna siedziba rosyjskiej milicji, rosyjskie FBI jak mówi Amerykanin.

W stolicy Rosji, która robi wrażenie potężnej, nowoczesnej i bogatej aglomeracji, zwłaszcza po biedzie i ruinie, jaką widzieliśmy po drodze, naszym przewodnikiem była Dorota, młoda kobieta po UAM w Poznaniu (polonistyka), która w Moskwie prowadzi zajęcia ze studentami stosunków międzynarodowych i dziennikarstwa. Zobaczyliśmy Kreml, przespacerowaliśmy się Arbatem, byliśmy koło domu, w którym mieszkał Bułhakow (ten od powieści "Mistrz i Małgorzata), przejechaliśmy się metrem. Niewiele, jak na Moskwę, ale w końcu Ural wzywa!
Na zdjęciach sceny z granicy: integracja z Wołodią, który chciał się napić z Polakami; zdjęcie z hostelu - pokój na 10 osób, ale kuchnia i łazienki - świetne; w niedzielę droga w deszczu; zrobiliśmy ponad 600 kilometrów; w drodze wokół dużo zieleni i rozkładu (rozpadające się chatynki z drewna i eternitu; Moskwa to inny świat - potężna aglomeracja, nowoczesne samochody, bogactwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!