Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrwali się z piekła ukraińskiej wojny. Są w Koszalinie

Marzena Sutryk
- Nikt z nas nie wie, co będzie dalej - mówią goście z Doniecka. - Marzymy o tym, żeby był mir, pokój, że będzie tak, jak dawniej. A dziś to my nawet nie wiemy, czy mamy gdzie wracać, czy nasze domy będą dalej stały.
- Nikt z nas nie wie, co będzie dalej - mówią goście z Doniecka. - Marzymy o tym, żeby był mir, pokój, że będzie tak, jak dawniej. A dziś to my nawet nie wiemy, czy mamy gdzie wracać, czy nasze domy będą dalej stały. Radosław Koleśnik
Do Koszalina przyjechały trzy rodziny z Doniecka we wschodniej Ukrainie. Tu chcą zapomnieć choć na chwilę o wojnie, które dotknęła ich kraj. Zostaną do końca miesiąca.

Konflikt na wschodniej Ukrainie (wojna w Donbasie)

Konflikt na wschodniej Ukrainie (wojna w Donbasie)

Zbrojny konflikt w ukraińskiej części Donieckiego Zagłębia Węglowego (Donbasu) i obszarów sąsiednich, na terenie obwodu donieckiego i ługańskiego, rozpoczęty w kwietniu 2014. Zbrojne wystąpienie separatystów dążących do uniezależnienia się regionu od reszty Ukrainy poprzedziły marcowe prorosyjskie wystąpienia i kryzys krymski, które były odpowiedzią na rewolucję Euromajdanu z lutego 2014. 7 kwietnia 2014 Donieck został faktycznie opanowany przez prorosyjskich separatystów - przeciwników rządu w Kijowie.

Rodziny z Ukrainy przyjechały na zaproszenie Mikołaja Antonowa, koszalińskiego biznesmena, który prowadzi hotel w Koszalinie. - Przeczytałem w internecie, że przyda się każda pomoc, więc postanowiłem ich do siebie zaprosić. Mieszkałem w tamtych okolicach, gdy byłem dzieckiem. Przyda im się choć trochę zapomnieć o tym piekle, jakie tam się dziś dzieje - mówi Mikołaj Antonow.

Aleksander Maslow przyjechał do Koszalina z żoną Anną i dorosłymi dziećmi - Aleksandrą i Władysławem: - Jesteśmy bardzo wdzięczni narodowi polskiemu za to, co dla nas robi - mówi Aleksander Maslow. - I bardzo dziękujemy panu Mikołajowi, że nas do siebie zaprosił. My już byliśmy w Koszalinie, na Chórach Polonijnych. Bardzo nam się tu podoba.

Aleksander pracował przed wojną w warsztacie samochodowym - bo nie mają wątpliwości, że na Ukrainie jest wojna. - Choć nasz prezydent mówi, że to nie jest wojna, że to akcja antyterrorystyczna - mówią. - Dużo ludzi u nas nie rozumie, dlaczego tak się dzieje. Myślimy, że to duży biznes, bo dlaczego to się nie może skończyć? Dlaczego politycy nie mogą dojść do porozumienia? Nie wiemy, co będzie dalej. Nie wiemy nawet, czy jak stąd wrócimy, to dalej będzie stał nasz dom.

- To straszne, bo u nas brat walczy z bratem - mówi Aleksander. - Żyjemy w ciągłym strachu i nie wiemy, jak długo to potrwa. Strach wyjść w Doniecku na ulicę. W tym naszym pięknym Doniecku... Separatyści strzelają do cywili. Ja tu w Koszalinie na początku też bałem się wyjść, aż kolega musiał mi tłumaczyć: nie bój się, tu jest bezpiecznie. Nikt z nas nie myślał, że to tak długo będzie trwało. Dziś nie chcemy niczego innego, jak spokoju, żeby ta wojna już się skończyła. Teraz ludzie tam żyją bez pracy i bez pieniędzy, banki są zamknięte, sklepy też często są nieczynne, brak prądu, wody, gazu. Mieszkańcy żyją z zapasów i resztek oszczędności.

- Dla nich teraz najważniejszy jest pokój i spokój i powrót do normalnego życia, a politycy niech załatwiają sprawy między sobą, ale nie kosztem ludzi - dodaje Mikołaj Antonow. - Tam rodziny się przez to rozpadają, jeden jest za Ukrainą, drugi za Donbasem. Są rodziny, że żona w jedną stronę idzie, a mąż w drugą. U nas mówią, że są dla nich kamizelki, armaty, czołgi. A po co im to? Oni nie chcą wojować. Oni chcą chleba i pracy, żeby normalnie żyć, pracować, uczyć się, a oni tam nie mają szpitali, sklepów, a nawet domów.

- Kto mógł, to uciekł z Doniecka, do rodziny na zachód Ukrainy albo do Rosji. Ale my musimy tam wrócić, bo tam zostali nasi bliscy, rodzice - mówi Aleksander Maslow. - To nasze miejsce na Ziemi.

Czy Europa - ich zdaniem - robi wszystko, co może, by im pomóc? - Robi stojąc z boku i nic nie robiąc - odpowiadają po chwili zastanowienia. - Były jakieś pieniądze na pomoc, ale jakoś tych pieniędzy nie widać, gdzie one są? Chyba tylko do Kijowa trafiły, bo w Donbasie my ich nie widzimy. Nikt z nas nie wie, co będzie dalej. Marzymy o tym, żeby był mir, pokój, że będzie tak, jak dawniej. My nie chcemy broni od Europy, my chcemy, żeby politycy rozmawiali ze sobą i by doprowadzili do tego, żeby wojna się skończyła.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!