Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysadził siebie i sklep. Odkręcił butle z gazem

Dariusz Jędryszka [email protected]
Martwą żonę znaleziono w mieszkaniu. Została uduszona. Mąż nie chciał oddać się w ręce policji. Odkręcił cztery butle z gazem. Wydarzenia, które do tego doprowadziły, były równie dramatyczne.

Huk był taki, że mój synek spadł z łóżka. Myślałam, że szyby wypadną z okien - opowiada mieszkanka bloku przy ul. Kleeberga w Lublinie. We wtorek ok. godz. 10 rano potężna eksplozja zmiotła "Sklep Pod Tarasem".

Płakała przez męża. To żadna tajemnica
Kamienicę przy ul. Kunickiego w Lublinie, naprzeciwko komisariatu policji, Andrzej R. odziedziczył po swojej ciotce. Na dole wynajmował pomieszczenie na sklep z używaną odzieżą. Z żoną Małgorzatą zajmowali mieszkanie na I piętrze. Ona miała 45 lat, on 47.
- Nie spoufalali się z nikim - mówią o nich sąsiedzi.

- Mieszkali tu od jakichś dwóch lat. Przyjechali z Krasnegostawu - opowiada mieszkanka sąsiedniej kamienicy. - Wcześniej on tu bywał, bo opiekował się ciotką. Umarła parę lat temu. Jego żonę ostatni raz widziałam w piątek. Spacerowała z psem.

Małżonkowie R. byli zamożni. Prowadzili kilka różnych biznesów, m. in. sklepik przy ul. Kleeberga w Lublinie.

- Mówił, że ma tyle roboty, że śpi po cztery godziny - opowiada sprzedawczyni ze sklepu przy Kunickiego. - Pijanego to go nigdy nie widziałam. Nie obnosili się z tym, co się u nich działo w rodzinie.

"Normalna rodzina" - tak opisywali ich tuż po wybuchu sąsiedzi do telewizyjnych kamer. I twierdzili, że nie słyszeli, żeby działo się tam źle.

- A to nieprawda - zastrzega kobieta z kamienicy naprzeciwko. - Przecież wcześniej ludzie opowiadali, że ona wychodziła z kamienicy, siadała na murku i płakała przez męża. To w okolicy nie była żadna tajemnica.

Przepadła bez wieści
Kobieta skarżyła się też swoim bliskim, że mąż źle ją traktuje. Kilka dni przed śmiercią mówiła, że chce od niego odejść. Ostatni raz kontaktowała się z rodziną w sobotę. W niedzielę miała odwiedzić rodzinę w Bychawie pod Lublinem. Nie pojawiła się tam. Zaczął szukać jej 20-letni syn. Próbował dowiedzieć się od ojca, czy coś się stało. Usłyszał, że matka wyjechała.W tych dniach w kamienicy pojawiał się tylko jej mąż.

- Coś wynosił z mieszkania, ale na noc nie zostawał - opowiadają sąsiedzi.
Do mieszkania małżonków pierwsi weszli strażacy.

- Przystawili drabinę do okna - opowiada świadek akcji. - Jeden świecił do środka latarką, potem do środka weszło dwóch w maskach.Znaleźli martwą kobietę. Była na fotelu.

Wszystko wskazywało na zabójstwo. Kobieta miała szyję owiniętą kawałkiem materiału. A lekarze znaleźli obrażenia po uduszeniu. Gdzie był Andrzej R., tego nie wiadomo. Dla policji stał się głównym podejrzanym.

Zamknął się w sklepie
We wtorkowy poranek sklep z alkoholem i artykułami spożywczymi w pasażu przy ul. Kleeberga działał jak zwykle. Handlowała zatrudniona tam kobieta. Potem pojawił się Andrzej R., został w sklepie sam. Wkrótce dojechali policjanci.

- Weszli do środka, wyczuli gaz, wyszli na zewnątrz i kazali uciekać sprzedawcom i klientom sąsiednich sklepów - relacjonuje Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP w Lublinie. - Gdyby nie to, ofiar wybuchu byłoby więcej.

Andrzej R. zamknął się w sklepie. Odkręcił butle z gazem i zagroził, że wysadzi się w powietrze. Na miejsce zdążyli dojechać jeszcze strażacy. W drodze byli już policyjni negocjatorzy. To oni mieli przekonać desperata do oddania się w ręce policji. Zanim dotarli na miejsce, okoliczne kamienice zadrżały. W sklepie doszło do wybuchu.

Cztery butle z gazem
Huk eksplozji było słychać w promieniu kilku kilometrów. Sklep stanął w ogniu, eksplozja zniszczyła ściany, strop runął.

Andrzej R. przeżył. W krytycznym stanie trafił na oddział leczenia oparzeń szpitala w Łęcznej pod Lublinem. - Ma poparzone 80 proc. ciała i drogi oddechowe - mówi Marcin Dąbski, ratownik medyczny, który udzielał mu pomocy.

Radnych zostało też dwóch policjantów, którzy stali obok sklepu. Jeden ma poparzoną twarz i klatkę piersiową, drugiego odłamki trafiły w głowę. - Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - uspokaja Piotr Rybak, dyrektor szpitala w Łęcznej.

Eksplozja była tak silna, że w niektórych okolicznych lokalach powypadały szyby. - Całe szczęście, że nikt nie stał przy oknie - mówi pracownica gabinetu stomatologicznego położonego kilkadziesiąt metrów dalej.

W sklepie Andrzeja R. strażacy znaleźli cztery butle z gazem. - Wszystkie były odkręcone - mówi Michał Badach z lubelskiej straży pożarnej. - Budynek jest całkowicie zniszczony.
Ponadto na wysokości zniszczonego sklepu, po drugiej stronie ulicy, stał citroen berlingo Andrzeja R. Na siedzeniu leżała butla z gazem. Z samochodu zabrali ją antyterroryści. W tym czasie policjanci kazali opuścić mieszkania lokatorom z trzech najbliższych bloków.

Sklepik z konkursu

Sklepik "Pod Tarasem" był otwarty nawet w niedziele i święta. Klienci chętnie tu zaglądali. Zwłaszcza ci, których interesowało piwo.

Ktoś nawet zgłosił sklepik do konkursu na najlepszy sklep osiedlowy. W gazecie pokazało się zdjęcie uśmiechniętego właściciela.

Sprzedawcy z sąsiednich sklepów twierdzą, że nie mieli z nim żadnych konfliktów.
- Jego żona to taka sympatyczna była - mówi kobieta ze sklepu obok. - Ale nie wiem, co działo się u nich w rodzinie. Nikt tu o takich sprawach nie opowiada.Czy Andrzej R. był wybuchowy?

- Jak się prowadzi własną działalność, to każdy jest nerwowy. Bo albo czegoś zabrakło, albo coś się nie sprzedało - dodaje kobieta.

Prokuratura: łączymy zabójstwo i wybuch
Śledztwo w sprawie śmierci kobiety i eksplozji przy ul. Kleeberga przejęła Prokuratura Okręgowa w Lublinie.- Łączymy obie sprawy - mówi jedynie Beata Syk-Jankowska, rzecznik prokuratury.

W środę biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie przeprowadzili sekcję zwłok kobiety. Potwierdzili, że Małgorzata R. została uduszona. Proces rozkładu zwłok był jednak tak zaawansowany, że nie określili, jak długo kobieta nie żyje. Wiadomo tylko, że na pewno została zamordowana wcześniej niż w poniedziałek. Andrzej R. jest w śpiączce farmakologicznej. Ranni policjanci wracają do zdrowia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!