Wyższa Szkoła Ekonomiczna nie odda miastu bonifikaty za budynek, który kupiła za pół ceny

WSE, gdy kupowała budynek po dawnym żłobku i przejęła grunt pod nim w użytkowanie wieczyste, zapłaciła 365 tys. złotych. Szkoła skorzystała z 50-procentowej bonifikaty. Warunek przy tym był jasny: jeżeli obiekt zmieni właściciela przed upływem 10 lat, wówczas WSE będzie musiała oddać miastu bonifikatę.

Teraz, gdy jest kupiec (WSE wycofała się z działalności w Koszalinie i siedziba stoi pusta), okazało się, że żadnych pieniędzy WSE nie musi oddawać. Zgodziło się na to 11 z 23 głosujących radnych (10 przeciw, 2 wstrzymało się).

Tym kupcem jest Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi. Obie szkoły dogadały się, że nieruchomość i prawo użytkowania gruntu jest warte 1,050 mln złotych. WSE postawiła przy tym warunek - cena będzie taka, jeżeli prezydent Koszalina i radni zrezygnują ze zwrotu bonifikaty.

W przeciwnym razie o jej wysokość wzrośnie wartość transakcji. - Jeżeli będziemy musieli dopłacić, to transakcja stoi pod znakiem zapytania - tłumaczył radnym Włodzimierz Adam z WSPiZ w Łodzi. - Ten budynek wymaga pilnie remontu. Jesteśmy gotowi do zagospodarowania. Jak nie kupimy go, to będzie niszczał. Podchodzimy poważnie do sprawy, chcemy tu prowadzić szkołę. I bez obaw - nie splajtujemy.

- WSE chce zrobić biznes. To, ile zarobi, zależy od nas - mówił Stefan Turowski (PO). - Nie chciałbym, żeby pojawili się kolejni, którzy powiedzą: im mogliście podarować zwrot bonifikaty, a nam nie.

- Takich prezentów się nie robi - komentował Piotr Macioszek (PO).

- A ja przychylam się, dajmy szansę na rozwój konkurencji w edukacji - stwierdził Mieczysław Załuski (SLD).

Ratuszowi urzędnicy wyjaśniali, że jedno jest pewne: budynku WSE odebrać nie można. Uchwała z ledwością, ale przeszła. To oznacza, że łódzka WSZiP zyska siedzibę w Koszalinie, gdzie będzie wydział zamiejscowy o kierunkach stosunki międzynarodowe oraz zarządzanie o specjalnościach turystyka, rachunkowość, logistyka.