Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wzrost cen mieszkań w Koszalinie. Jakie są tego przyczyny?

Katarzyna Chybowska
Radek Koleśnik
Jeśli nie zdecydowaliście się na zakup nieruchomości w 2017 roku, teraz możecie mieć z tym dość duży problem. Powody są dwa. Po pierwsze - mieszkania w całym kraju, również w naszym regionie, znacznie zdrożały. Drugim powodem jest skrupulatność banków, jeśli chodzi o udzielanie kredytów hipotecznych.

W Koszalinie jak przysłowiowe grzyby po deszczu powstają całe osiedla nowych mieszkań i domków. To trend ogólnokrajowy. Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że od stycznia do listopada 2017 r. działający w Polsce deweloperzy oddali do użytku 79,2 tys. mieszkań. To aż o 13 proc. więcej niż w analogicznym okresie w 2016 roku. W tym samym czasie liczba rozpoczętych budów wzrosła o 25 proc. do 97,6 tys., a liczba uzyskanych pozwoleń na budowę o 26 proc., do 118,1 tys. Rynek deweloperski i wtórny są w ścisłej symbiozie. Rosną ceny mieszkań nowych i tym samym sprzedawcy z rynku wtórnego również podnoszą ceny swoich nieruchomości.

Deweloperzy decydują się na podnoszenie cen mieszkań, bo mocno wzrosły koszty ich wybudowania. Wpływa na to ma cena materiałów budowlanych, a przede wszystkim koszty pracy, które również mocno wzrosły. Do tego trzeba podzielić deweloperów na tych, którzy budują ze środków własnych i tych, którzy zaciągają na ten cel kredyty. Jak nietrudno się domyślić, ci drudzy będą musieli oferować nieruchomości droższe.

Zainteresowanie tzw. deweloperkami jest dość duże w regionie. Szczególnie młodzi ludzie chętniej się na nie decydują. Kusi bowiem możliwość stworzenia swojego wymarzonego gniazdka. Wśród młodych osób - jak twierdzą eksperci - jest też duża świadomość tego, że nowe domy budowane są w energooszczędnych technologiach, które w przyszłości pozwolą sporo zaoszczędzić, jeśli chodzi o koszty eksploatacji.

W Koszalinie i nie tylko biura nieruchomości zauważyły spadek zainteresowania działkami budowlanymi. Pośrednicy nieruchomości tłumaczą taką sytuację brakiem na rynku profesjonalnych firm, którym można zlecić budowę domu.

Większość , aby móc zacząć marzyć o swoim własnym M, musi przede wszystkim uzyskać kredyt. Na tym polu też sporo się zmieniło w ostatnim czasie.

- Na pewno banki są dużo ostrożniejsze w przyznawaniu kredytów hipotecznych w porównaniu z latami ubiegłymi - informuje nas Arkadiusz Więzowski, ekspert finansowy z Koszalina. - Do tego dochodzi to, że rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego jasno mówi, że od 2018 roku zalecanym wkładem własnym jest 20 procent wartości inwestycji. To dla wielu osób cena zaporowa. Istnieją jeszcze banki, które zgadzają się na 10 procent wkładu własnego, ale pozostałą cześć jesteśmy zmuszeni dodatkowo zabezpieczyć. Co w praktyce często oznacza dodatkową jednorazową opłatę albo wzrost oprocentowania kredytu nawet przez kilka pierwszych lat.

Do tej pory wiele osób radziło sobie z tym dzięki programowi Mieszkania dla Młodych, teraz już tej szansy nie mają. - W styczniu udzielone zostały ostatnie dopłaty. Wnioski można było składać od 2 stycznia, a 4 otrzymaliśmy informację, że środki już zostały wyczerpane. Znam sytuację, gdy klienci liczyli na dopłatę wysokości nawet 60 tysięcy złotych, niestety nie otrzymali jej i musieli chwilowo zrezygnować z kupna nieruchomości - dodaje Arkadiusz Więzowski.

Młodzi ludzie często nawet mając możliwość wzięcia kredytu, w dalszym ciągu nie są w stanie znaleźć odpowiedniej nieruchomości.

- Ceny mieszkań w Koszalinie w ostatnich latach moim zdaniem wzrosły nawet o 10 procent. To bardzo dużo, nie tylko ze względu na to, że musimy wziąć wyższy kredyt, ale też wzrasta wkład własny, a nawet opłaty około kredytowe takie jak 2 procent podatku od kupna nieruchomości, czy 3 procent opłaty za usługi biura nieruchomości, które liczone są z reguły od ceny nieruchomości - informuje nasz rozmówca. - Dodam też, że banki licząc naszą zdolność kredytową, podniosły koszty utrzymania, teraz to nawet 1200 złotych, które musimy mieć na pierwszego członka rodzinny.

Dwuosobowa rodzina, gdzie oboje małżonków zarabia po 1900 zł na rękę i nie ma żadnych innych zobowiązań, w zależności od banku prawdopodobnie będzie mieć zdolność kredytową od 160 do 300 tys. zł. Różnica w zdolności jest spora, dlatego warto sprawdzić oferty kilku banków.

- Jeśli do tego doliczymy 400 złotych innych miesięcznych zobowiązań, choćby rat za telefon, czy telewizor, to zdolność spada nam do maksymalnie 250 tysięcy złotych. Jeśli mamy dziecko, to możemy liczyć na co najwyżej na 74 do 110 tysięcy złotych. Za tę ostatnią kwotę w Koszalinie trudno będzie kupić nawet kawalerkę - zaznacza ekspert finansowy.

Problemem są też nasze zarobki, a raczej to, jak ujęte są one w umowie.

- Niestety, problemem w uzyskaniu kredytu są takie sytuacje, dodajmy - dość częste, kiedy w umowie mamy najniższą krajową, a reszta naszego wynagrodzenia, to premia uznaniowa, czy dieta. A tych banki czasami nie biorą w ogóle pod uwagę lub przyjmują tylko ich część - dodaje Arkadiusz Więzowski, ekspert finansowy z Koszalina. - Nieprzychylnie patrzą też na nowe umowy (zbyt krótki staż pracy) oraz umowy, które są na czas określony. Sprawdzają też często nasze rozliczenia podatkowe z lat ubiegłych, aby sprawdzić, czy aktualne dochody są stabilne i adekwatne do roku poprzedniego.

To tylko niektóre z czynników, które są brane pod uwagę przy wyliczaniu zdolności, a jest ich naprawdę sporo. Wszystko to razem sprawia, że wiele osób marzenia o własnym M musi odłożyć na później albo... z nich zrezygnować.

POLECAMY:

Gk24.pl

Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo