Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z historii Koszalina. Siedziba koszalińskich masonów, restauracja i lazaret

Krzysztof Urbanowicz
Nieistniejący już dziś budynek przy dawnej Schloßstraße 6, dziś ul. Grodzka.
Nieistniejący już dziś budynek przy dawnej Schloßstraße 6, dziś ul. Grodzka. Z archiwum Gerharda Neuenfeldta
Siedziba koszalińskiej Loży Masońskiej, zanim doszczętnie spłonęła w marcu 1945 roku, była jednym z najpiękniejszych budynków w mieście. Dodatkowo wiąże się z nią niezwykła historia.

Masoneria (zwana również wolnomularstwem) od początków swego istnienia kojarzyła się zwykłym ludziom z tajemniczą i potężną organizacją dążącą do przejęcia władzy nad światem. Niezrozumiała symbolika, rytuały i nazewnictwo budziły powszechną podejrzliwość, podsycaną oskarżeniami o niszczenie religii i ładu społecznego. Tymczasem od samego początku swego istnienia wolnomularstwo było z założenia organizacją filantropijną, filozoficzną i postępową, opierającą się na zasadach wzajemnej tolerancji, szacunku dla siebie i dla innych oraz wolności sumienia. Masoni oddawali się poszukiwaniom prawdy, studiom nad moralnością oraz dążeniu do moralnego i materialnego doskonalenia ludzkości w myśl przejętych przez Wielką Rewolucję Francuską haseł: Wolność – Równość – Braterstwo.

Masoni w Koszalinie
Koszalińska loża „Maria Pod Złotym Mieczem” istniała ponad 150 lat. Założona w 1777 r. była jedną z najstarszych na Pomorzu. Na zachowanej do dziś liście jej członków figurują przedstawiciele miejscowej elity finansowej i intelektualnej: lekarze, nauczyciele, kupcy, aptekarze, oficerowie, rzemieślnicy, bankierzy, fabrykanci, właściciele ziemscy, a także radni i urzędnicy miejscy. Wieloletnim Wielkim Mistrzem koszalińskiej loży był przez niemal 30 lat Ernst Sachse, prawnik, adwokat i notariusz, sprawujący władzę jako burmistrz Koszalina przez 24 lata (1888-1912). Masonami bylo też kilku wcześniejszych burmistrzów Koszalina, a także m.in. właściciel drukarni Hendess, dyrektor poczty czy dyrektor browaru.

Pierwsza siedziba koszalińskich wolnomularzy mieściła się w nieistniejącym już dziś budynku przy ówczesnej ulicy Junkerstraße 27 (dziś ul. Mickiewicza). W burzliwych latach wojen napoleońskich działalność loży osłabła (większość jej członków będąc stanu żołnierskiego była nieobecna walcząc z Francuzami), i dopiero w roku 1810 wznowiono działalność. Znaleziono nowe miejsce na siedzibę loży w budynku należącym do radnego Lenza przy Neutorstraße (dziś ul. Zwycięstwa). W 1822 r. loża przeniosła się do pomieszczeń przy Ritterstraße. (dziś ul. Zawiszy Czarnego). W 1836 r. nabyto dom numer 2 na Schloßfreiheit (późniejsza ulica Mauerstraße 22, a następnie Schloßstraße 6, dziś ul. Grodzka, w pobliżu obecnego kościoła prawosławnego) i był to pierwszy i zarazem ostatni własny dom loży. Poświęcenie miało miejsce 15 grudnia 1837. W roku 1875 budynek został rozbudowany uzyskując elegancką, klasycystyczną formę, a w roku 1912 powiększony poprzez dobudowę.

Restauracja „Nad Zamkowym Stawem”
Po dojściu do władzy Hitlera w 1933 r. działalność masońska została w Niemczech zakazana. Loże masońskie próbowały jednak kontynuować swoją działalność pod zmienionymi nazwami – w Koszalinie jako Narodowo-Chrześcijański Zakon Fryderyka Wielkiego. Ostatecznie jednak rok później zakazano im działalności, a ich majątek przejęto.

18 listopada 1934 r. koszaliński magistrat przekazał dawną siedzibę koszalińskich wolnomularzy w dzierżawę Herbertowi Neuenfeldtowi, który otworzył tam restaurację „Am Schloßteich” („Nad Zamkowym Stawem”). Świeżo ożeniony właściciel miał już niezłą praktykę w zawodzie: jako młody człowiek pomagał swoim rodzicom, którzy od początku lat 20. prowadzili w Koszalinie restaurację przy Grünstraße 12 (dziś ul. Konstytucji 3 Maja). Naukę zawodu uzupełnił pracując przez wiele lat w istniejącej od 1832 r. firmie _„Franz Risle-Likörfabrik und Großdestillation“ _przy Hohetorstraße 10 (dziś ul. 1 Maja).

Własny biznes zapowiadał się obiecująco: pod rządami nazistów Niemcy szybko wychodziły z kryzysu, bezrobocie malało. W 1935 roku Koszalin znów stał się miastem garnizonowym, początkowo z dwiema kompaniami Wehrmachtu, a od 1936 roku z oficerami sztabów 32. dywizji piechoty i 94. pułku piechoty Wehrmachtu, którzy byli częstymi gośćmi restauracji.

Wyglądało na to, że nowy lokal położony w urokliwym miejscu na skraju śródmieścia, w parku przy zabytkowych murach miejskich i z widokiem na właśnie urządzony staw z wyspą łabędzi odniesie sukces. Na dole urządzono salę restauracyjną z działającym od wiosny do jesieni ogródkiem gastronomicznym, w których serwowano tanie obiady. Na większe uroczystości była wynajmowana sala bankietowa znajdująca się na piętrze.

Dwóch Gerhardów
W lutym 1938 roku Herbertowi i Elisabeth Neuenfeldtom urodził się syn, któremu dano na imię Gerhard. To samo imię nosił młodszy brat Herberta, urodzony w 1909 r. i rokujący wielkie nadzieje sportowiec, który latem 1927 roku utonął w morzu i został pochowany na starym koszalińskim cmentarzu. Gdy na przełomie lat 60. i 70. XX w. zdecydowano o likwidacji cmentarza i wybudowaniu tam Biblioteki Wojewódzkiej, jego nagrobek ocalał jako bodaj jedyny i dziś stanowi element postawionego tam w 1996 r. pomnika z napisem „Dla uczczenia zmarłych koszalinian”. Jego urodzony w 1938 r. imiennik, obecnie 80-latek, niemal co roku odwiedza rodzinny Koszalin, w którym spędził pierwsze 7 lat życia.

Lazaret
Wybuch wojny początkowo niewiele zmienił w działalności restauracji, w której poza właścicielem, pracowały tylko kobiety jako kucharki i kelnerki. Jednak sytuacja na frontach dała o sobie znać również w położonym daleko od terenu walk Koszalinie. Kilkuletni wówczas mały Gerhard Neuenfeldt wspominał, że najprawdopodobniej pod koniec 1942 r. na górnym piętrze budynku ulokowano szpital i pojawili się nowi lokatorzy: ok. 30 – 40 młodych mężczyzn w drelichowych piżamach, często zabandażowanych i bez kończyn. Neuenfeldtowie byli odpowiedzialni za ich wyżywienie.

Mimo tego i mimo trudności zaopatrzeniowych restauracja nadal działała. W październiku 1944 r. (a więc zaledwie 4 miesiące przed zdobyciem miasta przez Armię Czerwoną), wydano 7 921 ciepłych posiłków, co stawiało lokal na czwartym miejscu w mieście po restauracjach hotelu Kronprinz, Schumacher i restauracji Rupperta. Ostateczny koniec historii budynku nastąpił w marcu 1945 r., gdy spłonął w trakcie ostrzału miasta przez Rosjan.

Po wojnie w miejscu dawnej loży masońskiej wybudowano małą kotłownię, ogrzewającą okoliczne domy mieszkalne. Po ich podłączeniu do ogólnomiejskiej sieci ciepłowniczej, w miejscu kotłowni wybudowano kilka lat temu apartamentowiec.

Korzystałem ze wspomnień Gerharda Neuenfeldta „Gaststätte „Am Schloßteich“ 1934 – 1945”

Od 28 czerwca w koszalińskim muzeum będzie można zobaczyć makietę siedziby koszalińskich masonów, stanowiącą jeden z eksponatów wystawy „Deszcz Pada na Świątynię!” poświęconej historii masonów w Koszalinie i na Pomorzu w latach 1777-1933. Autorami makiety są Agata i Adam Maciejewscy z Kołobrzegu

Zobacz także Rozpoczęcie 37. Festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto