Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z pociągowych toalet prosto na tory. Odchody w Kołobrzegu wyrzuca się na bocznicę

Iwona Marciniak [email protected]
Strażnicy miejscy na własne oczy przekonali się, co oznacza "brak kanału odfekalniania”.
Strażnicy miejscy na własne oczy przekonali się, co oznacza "brak kanału odfekalniania”. Fot. Leszek Karkut
Co trafia do pociągowej toalety? Wyjaśniać nie trzeba. A gdzie się to później wyrzuca? W Kołobrzegu wprost na tory. Jakieś 50 metrów od przedszkola i 250 metrów od hotelu.

W pierwszym momencie nie dowierzaliśmy naszemu Czytelnikowi, który przyniósł nam tę "śmierdzącą" wiadomość. - Trafiłem tam przypadkiem. Chciałem przejść na skróty z ul. Myśliwskiej na dworzec. Nagle, jakieś 50 metrów od miejsca, które pokonują codziennie setki albo tysiące letników, zobaczyłem istne pole fekaliów. Był upał. Temperatura robiła swoje.

Nie musieliśmy długo szukać. Trafiliśmy na nie natychmiast. Boczne tory zajmowały trzy albo cztery odstawione do czyszczenia składy pociągów dalekobieżnych. Z jednego do drugiego przechodziły ekipy sprzątających.

- Skąd tu tyle odchodów? - zapytaliśmy. - Jak to skąd? Z ustępów! A niby gdzie mają wypadać, kiedy są całkiem zapchane? My je czyścimy i dezynfekujemy. To, co przy czyszczeniu wyleci, spada na ziemię - usłyszeliśmy od młodej kobiety z workiem śmieci przerzuconym przez ramię. - A co? Ręcznie mamy to zbierać? I tak robota ciężka - powiedziała i poszła dalej.

- No nie, zdecydowanie nie powinno tak być, że odchody trafiają na tory - usłyszeliśmy od Ryszarda Wowczko, naczelnika Sekcji Przewozów PKP Intercity w Szczecinie, do których należą wagony docierających do Kołobrzegu pociągów. - Rozumiem, że chodzi o wagony starszego typu. W nowych ten problem nie istnieje, bo w nich toalety działają w systemie zamkniętym. To prawda, że sprawę załatwiłyby specjalne ławy czyszczące, wyglądające mniej więcej tak, jak kanał w warsztacie samochodowym, ale to ogromne koszty. W Szczecinie taką ławę mamy. Tam gdzie jej nie ma, powinno się zadziałać inaczej. Choćby podstawiając pod ujścia toalet jakieś wiadra czy worki.

Naczelnik obiecał interweniować w czyszczącej prawdopodobnie wszystkie składy w województwie szczecińskiej spółce "Pomorze".

- Wiadra? Worki? To niemożliwe - uciął krótko wiceprezes spółki Jan Kubiak. - Potrzeba kanału odfekaliowania. Są takie dwa. W Szczecinie i Świnoujściu. Ten sam problem ma cała Polska - powiedział z naciskiem. - We wszystkich pozostałych miejscach ewentualne fekalia wypadające podczas czyszczenia na tory są przez naszych pracowników posypywane gaszonym wapnem, a potem usuwane. Jak? Ot choćby przy pomocy łopaty.

Jak sugerował prezes, musieliśmy trafić na czas między jednym a drugim usuwaniem odchodów. - To możliwe, bo dziennie w tym miejscu czyścimy nawet 100 wagonów - powiedział.

W kołobrzeskim sanepidzie usłyszeliśmy, że owszem, inspektorzy kontrolowali czystość pociągów. Ale już sposobu osiągania tej czystości nie sprawdzali. Usłyszeliśmy, że dziś zbadają i tę sprawę.
Po naszej interwencji na miejscu pojawiła się za to Straż Miejska. Oględziny strażników zakończyły się nakazem uprzątnięcia terenu i mandatem w wysokości 100 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!