Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za dwa tygodnie rozpocznie się proces w sprawie pożaru w escape roomie w Koszalinie

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Do tragicznego pożaru w escape roomie „To Nie Pokój” przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie doszło 4 stycznia 2019 r. po godz. 17.
Do tragicznego pożaru w escape roomie „To Nie Pokój” przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie doszło 4 stycznia 2019 r. po godz. 17. Radek Koleśnik
42 tomy akt, ponad 130 osób na liście świadków i terminy rozpraw rozpisane do marca przyszłego roku. 14 grudnia, po niemal trzech latach od tragedii w escape roomie, na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Koszalinie zasiądą cztery osoby. Odpowiedzą za umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu dziewcząt.

Do tragicznego pożaru w escape roomie „To Nie Pokój” przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie doszło 4 stycznia 2019 r. po godz. 17. Życie straciło w nim pięć 15-latek. Karolina, Julia, Wiktoria, Małgorzata i Amelia świętowały urodziny. Jedyne okno w pomieszczeniu, w którym zostały zamknięte, było zabite deskami i okratowane. Dziewczęta nie mogły wydostać się z obiektu – od wewnątrz w drzwiach nie było klamki. Próbowały się ratować - zadzwoniły na numer alarmowy straży pożarnej, jedna z nich dzwoniła do taty. Zmarły z powodu zatrucia tlenkiem węgla.

10 stycznia odbyły się uroczystości pogrzebowe. Według szacunków policji wzięło w nich udział ok. 3 tys. osób. Uczennice klasy III „d” Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18, spoczęły obok siebie na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.

Akt oskarżenia w sprawie pożaru wpłynął do Sądu Okręgowego w Koszalinie 30 kwietnia. Obejmuje cztery osoby. Jako pierwszy zarzuty usłyszał 29-letni Miłosz S. z Poznania, organizator i projektant escape roomu. Został aresztowany 7 stycznia 2019 r. W areszcie przebywał do 10 listopada 2020 roku. Oskarżeni w sprawie są też: Małgorzata W. – babcia, Miłosza S., która zarejestrowała działalność, Beata W., jego matka, która współprowadziła lokal i pracownik Radosław D., który z aresztu zwolniony został 20 października ubiegłego roku. Wszyscy odpowiedzą za umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu osób.

– Wspólnie prowadzili działalność przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie i każda z tych osób poprzez własne działania i zaniechania doprowadziła do zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób, klientów tego miejsca – po zakończeniu trwającego przez ponad dwa lata śledztwa poinformował Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Lekceważenie obowiązków polegało głównie na nieprzestrzeganiu przepisów dotyczących ochrony przeciwpożarowej. W akcie oskarżenia wskazano m.in., że przedsiębiorcy o zmianie przeznaczenia budynku nie poinformowali Urzędu Miejskiego w Koszalinie i służb, które zajmują się oceną stanu bezpieczeństwa obiektów użyteczności publicznej. W escape roomie nie stworzono dróg ewakuacji, a jednocześnie nagromadzono materiały łatwopalne. Zdecydowano, by jedynym źródłem ogrzewania były przenośne piecyki gazowe zasilane z butli, co stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu ognia.

Radosław D., pracownik escape roomu, początkowo świadek w sprawie, był ostatnią osobą, która usłyszała zarzuty. – W dniu zdarzenia nie zrobił niczego, co leżało w jego możliwościach, by uratować zmarłe pokrzywdzone. Nie próbował stłumić ognia, użyć gaśnic. Nie wzywał pomocy ze strony służb ratowniczych. To zaniechanie jest podstawą oskarżenia – podkreślił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Każdemu z podejrzanych grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Od kwietnia sędziowie zapoznawali się z materiałem dowodowym. To aż 42 tomy akt. Do sądu przesłano też dowody rzeczowe, które były przedmiotem ekspertyz.

Z akt śledztwa wyłączono materiały dotyczące dwóch obszarów. Pierwszym była działalność Miłosza S. na terenie Wielkopolski – po pożarze skontrolowane pozostałe prowadzone przez niego pokoje zagadek. Śledczy wzięli pod lupę nieprawidłowości, takie jak brak oznakowania drogi ewakuacyjnej. Dochodzenie zostało jednak umorzone wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego.

Adwokat Wiesław Breliński, obrońca Miłosza S., wyraził dezaprobatę wobec działań prokuratury, która w związku z powyższym śledztwem przesłuchiwała ponad 300 osób z Polski. - To znacznie wydłużyło czas, który mój klient spędził w areszcie oraz czas złożenia do sądu aktu oskarżenia – wskazał.

Drugi wątek śledztwa, które wciąż się toczy, dotyczy przebiegu samej akcji ratunkowej – działań służb medycznych i straży pożarnej. W trakcie śledztwa opinie w tej sprawie wydali biegli. - Przedstawiciele rodzin zmarłych pokrzywdzonych i ich pełnomocnicy złożyli wnioski o wydanie pogłębionych opinii, a prokuratura uznała je za zasadne. Czekamy zatem na kompleksowe opinie o przebiegu akcji ratowniczej zarówno od strony medycznej, jak i pożarniczej. Trudno jest określić termin, w jakim postępowanie to się zakończy – wskazał prokurator Gąsiorowski.

Czy przebieg działań służb może wpłynąć na ocenę ewentualnej winy oskarżonych? Czy mogą być nowym materiałem dowodowym w sprawie, która rozpoczyna się za dwa tygodnie? To pytania, na które nie poznamy odpowiedzi. - Trudno oceniać wagę materiału dowodowego, który jeszcze nie powstał – zaakcentował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Ponieważ śledztwo w tym zakresie jeszcze się toczy, jawność procesu może zostać w części wyłączona. Sąd wyznaczył już 13 terminów posiedzeń – od 14 grudnia do 17 marca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera