Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za politykę już dziękujemy!

(mas)
archiwum
Aż o połowę mniej komitetów wyborczych zarejestrowano w naszym okręgu w porównaniu z wyborami samorządowymi sprzed czterech lat. Taka tendencja spadkowa jest w całym kraju.

Komentarz

Komentarz

Najwyraźniej ludzie mają dość polityki. Są zmęczeni tym, co się dzieje w kraju, kolejnymi obietnicami bez pokrycia. Tracą wiarę, że mają wpływ na cokolwiek, że - poprzez wybory - mogą zmienić życie swoje oraz innych. To niepokojące zjawisko, ale - szczerze mówiąc - trudno im się dziwić.
MARZENA SUTRYK

Naukowcy twierdzą, że ludzie są zmęczeni polityką. - Ludziom się nie chce, bo za dużo z tym biurokracji - dodają z kolei założyciele komitetów.
W koszalińskim biurze wyborczym zgłosiło się do rejestracji ponad 300 komitetów. - To o połowę mniej niż przed poprzednimi wyborami samorządowymi - przyznaje Maciej Szymański, dyrektor biura w Koszalinie, które przyjmuje zgłoszenia z terenu byłego woj. koszalińskiego. - Pojęcia nie mam z czego to wynika. Procedura rejestracji komitetu jest taka sama, jak cztery lata temu - wystarczy pięciu założycieli.
- Mieszkańcy gmin, którzy chcieliby założyć własny komitet, nie wierzą, że poradzą sobie w zderzeniu z dużymi partiami - mówi prof. Jan Nikołajew, szczeciński socjolog. - Zastanawiają się, co może zrobić koło gospodyń wiejskich w porównaniu z partią? Stąd takie zniechęcenie. Obawiam się, że podejście społeczeństwa poskutkuje bardzo niską frekwencją w wyborach. Bo przedstawiciele grup społecznych, które nie znajdą się wśród komitetów wyborczych, nie widzą sensu udziału w głosowaniu - i tak na listach nie ma nikogo, kto występuje w ich interesie.
Z kolei politolog dr Łukasz Tomczak z Uniwersytetu Szczecińskiego uważa, że niechęć wynika m. in. z niezrozumienia zmian w ordynacji wyborczej. - Chodzi o blokowanie list, które wzmacnia duże partie (komitety mogą zawierać porozumienia o wspólnym podziale mandatów - dop.red.) - mówi Tomczak. - To mogło wywołać obawy, że mali mają małe szanse. A tak naprawdę blokowanie dotyczy dużych miast, powiatów, sejmików. Według niego, ze startu zrezygnowali ponadto ci, którzy zniechęcili się cztery lata temu. - Bo wydali pieniądze, a nie dostali się do rady - dodaje.
- Kto by się pchał w politykę? Tylko duzi, z pieniędzmi, mogą coś zdziałać, a my - szaraczki - nic nie znaczymy - komentuje Zbigniew Pietrzak z Koszalina. Chciałby zostać radnym? - A na co mi to? Mam dosyć swoich problemów.
- A moim zdaniem to biurokracja zniechęca ludzi i prawda jest taka, że za dużo z tym wszystkim załatwiania - uważa Edward Wojtalik, były poseł SLD, który zarejestrował komitet "Bobolice bliżej Europy" i będzie kandydował na burmistrza Bobolic. - Jest problem ze zdobyciem potrzebnych druków z Państwowej Komisji Wyborczej. Ponadto trzeba założyć konto w banku, wyrobić pieczątkę dla komitetu, w urzędzie skarbowym załatwić NIP, regon. Wszędzie trzeba odstać w kolejkach. A jak startowałem na radnego na początku lat 90., wystarczyło, że zebrałem podpisy i zgłosiłem się w komisji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!