Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabiła byłego męża. Prokurator wnosi o 10 lat, obrona o uniewinnienie

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Z aktu oskarżenia wynika, że Elżbieta S., podczas pijackiej awantury, zadała byłemu mężowi jeden cios nożem - w serce
Z aktu oskarżenia wynika, że Elżbieta S., podczas pijackiej awantury, zadała byłemu mężowi jeden cios nożem - w serce Fot. Joanna Krężelewska
W Sądzie Okręgowym w Koszalinie zakończył się proces 49-letniej Elżbiety S. Ciąży na niej zarzut zabójstwa, w związku ze śmiercią jej byłego męża Jana S. Do tragedii doszło 8 lipca 2015 roku we wsi Starnin w gminie Rymań (pow. kołobrzeski).

Ostatnimi świadkami w sprawie byli małżonkowie W. - brat oskarżonej i jego żona. Na wyznaczony poprzednio termin rozprawy nie stawili się, sąd nałożył na nich kary porządkowe, ale wczoraj je uchylił, bowiem małżonkowie nieobecność usprawiedliwili. - Byłam zatrzymana, bo pobiłam męża - uściśliła kobieta, na co mąż skinął głową. Obojgu, jako osobom najbliższym oskarżonej, przysługiwało prawo do odmowy składania zeznań, z którego skorzystali.

- Mimo, że oskarżona do winy się nie przyznała, materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że miała zamiar pozbawić życia byłego męża - podkreśliła w mowie końcowej Barbara Stolińska, prokurator rejonowy z Kołobrzegu. - Doszło między nimi do kłótni o zakupy, które oskarżona miała zrobić, a przyniosła ze sklepu tylko... chipsy - opisywała.

8 lipca 2015 r. między byłymi małżonkami, którzy wciąż mieszkali pod jednym dachem, doszło do awantury. - Oskarżona wybiegła z domu, wkrótce za nią Jan S. Upadł. Sąsiedzi myśleli, że to z zamroczenia alkoholem. Podobnie jak pracownice GOPS-u, które przyjechały na miejsce. Zauważyły jednak krew.

Po kilku minutach przyjechało pogotowie, ale mężczyzny nie udało się uratować. Czynności policjantów oskarżona miała obserwować z pobliskiego lasu. Zauważył ją jeden z funkcjonariuszy i zatrzymał. - Oskarżona twierdzi, że mąż się nad nią znęcał, że chciała nawet założyć niebieską kartę. Nie potwierdzają tego zebrane dowody. Świadkowie zeznali, że S. żyli „jak to na wsi”, że pili i się bili. Nawet po rozwodzie byli razem, bo taki był sposób na życie oskarżonej. Dzięki temu otrzymywała świadczenia socjalne - zaznaczyła pani prokurator. Dodała też, że Elżbieta S. miała możliwość definitywnego rozstania się z mężem, ale tego nie uczyniła, a w ich domu ataki agresji były obustronne. - To nie pierwsza sprawa, którą prowadzę, a w której kobieta zabija mężczyznę. Z doświadczenia wiem, że najczęściej scenariusz jest taki sam. Jeden cios. Tak też było w tym przypadku - zaznaczyła.

Mężczyzna zginął od pchnięcia kuchennym nożem. Ostrze trafiło w serce.

Prokurator wniosła o karę 10 lat pozbawienia wolności. Małgorzata Klemens-Naszewska, która broniła kobiety, wniosła o jej uniewinnienie. - Jan S. ją zaatakował. Bała się, że tak jak groził, sięgnie po siekierę. Działała w granicach obrony koniecznej - podkreśliła.

- Nigdy bym nie zabiła własnego męża. Nie wiedziałam nawet, że on nie żyje. Później się dowiedziałam. Źle się z tym czuję. Przysięgam, że nie pamiętam co wtedy się stało. Ale jeśli to ja... Ja przyjmę każdą karę - powiedziała w ostatnim słowie Elżbieta S.

Wyrok zostanie ogłoszony w przyszłym tygodniu.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!