Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadecydowała pierwsza połowa. Gwardia Koszalin przegrała w Gdańsku

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
archiwum
W czwartym meczu sezonu Gwardia Koszalin poniosła drugą porażkę tej jesieni. Tym razem lepszy okazał się SMS Gdańsk.

Pierwsza połowa była dla koszalińskiej ekipy była nieudana. Gra podopiecznych trenera Piotra Stasiuka była ospała, momentami bierna w defensywie, nieskuteczna pod bramką rywali. Dobrze ustawieni gospodarze, waleczni i nieustępliwi, zaskoczyli swoją postawą przyjezdnych. Ci zbyt łatwo pozwalali, by gdańszczanie zdobywali kolejne bramki.

W samej tylko pierwszej połowie padło ich aż 23, co jest rzadko spotykanym dorobkiem na I-ligowych parkietach.

Po przerwie na parkiet wyszyli zupełni inni gwardziści. W szatni musiało paść sporo mocnych słów. Skuteczniejsi, waleczniejsi, bardziej zdeterminowani. Szybko zaczęli odrabiać straty, w krótkim czasie rzucając pięć bramek. W tym czasie SMS tylko raz trafił do siatki. Rozpędzeni koszalińscy szczypiorniści złapali wiatr w żagle i w 40. minucie był już remis 26:26.

Od tego momentu zespoły zaczęły oddawać cios za cios. Gdańszczan musiało mocno podrażnić roztrwonione w błyskawicznym tempie prowadzenie, bo ci nie zamierzali pozwolić gwardzistom na więcej, znów wychodząc na prowadzenie (30:29 w 44. minucie). Niewielką przewagę gospodarze utrzymywali do samego końca, a gwardziści z upływającymi minutami wyglądali tak, jakby tracili wiarę w wywalczenie korzystnego rezultatu.

A przecież wydawało się w pewnym momencie, że mają rywala na przysłowiom widelcu, ale ostatecznie musieli obejść się smakiem. Mimo tego, że SMS był zespołem w zasięgu, to jednak grając dobrze tylko połowę spotkania, nie sposób było zainkasować tego dnia kompletu punktów.

- O naszej przegranej zadecydowała zbyt duża ilość błędów własnych, niewymuszonych - przyznał trener Stasiuk.

- Musimy pracować nad obroną, tracimy za dużo bramek. SMS skutecznie nas kontrował. Na początku pierwszej połowy prowadziliśmy 4:1, a to rywale osiągnęli później nawet 7-bramkową przewagę. W drugiej połowie zagraliśmy lepiej, ale to nie wystarczyło, by wygrać. Znów popełniliśmy kilka niepotrzebnych błędów, które rywale bezwzględnie wykorzystali - podsumował.

SMS ZPRP Gdańsk - Gwardia Koszalin 38:36 (23:17)
SMS: Ligarzewski, Chuć - Iwańczuk 5, Olejniczak 4, Witkowski 5, Laskowski, Trzeciński 3, Kovaćs, Ślusarski, Molski 6, Kaczor 6, Reichel 9.
Gwardia: Rycharski, Skrzypczyk, Teterycz - Szcześniak 4, Jońca, Orzechowski 9, Kiciski 2, Jakutowicz 4, Stawecki, Radosz 8, Krukchow 6, Karnacewicz 3.

W inaugurującym nowy sezon meczu Gwardia Koszalin wygrała przed własną publicznością z beniaminkiem z Wejherowa.Początek spotkania zaskoczył gospodarzy, bo Tytani zagrali walecznie i ambitnie, ani myśląc oddawać pola faworyzowanym gwardzistom. Nie sprawiali wrażenia, jakby byli drużyną skazywaną w Koszalinie na pożarcie, wręcz przeciwnie. To Tytani zresztą otworzyli wynik, nie mając zamiaru odgrywać potulnej roli beniaminka. Oba zespoły oddawały w początkowej fazie gry cios za cios, żaden nie potrafił objąć pełnej kontroli na parkiecie. Od samego początku za to brylował między słupkami Henryk Rycharski z Gwardii, który wybronił sporo groźnych piłek. Od około 14. minuty coraz wyraźniej zaczęła rysować się przewaga koszalińskich szczypiornistów, głównie za sprawą rozpędzonego nowego nabytku Gwardii, Maksima Kruczkowa, który był motorem napędowym gospodarzy. W 15. minucie zrobiło się już 9:5. Jakby tego było mało, chwilę potem kapitalną podwójną interwencję zaliczył Rycharski, broniąc rzut karny, a potem dobitkę. A minutę później znów obronił karnego! Pewność siebie zawodników Gwardii, niesionych entuzjastycznym dopingiem kibiców, jeszcze wzrosła. Po zmianie stron gwardziści ani myśleli zwalniać tempa i utrzymywali przewagę. Tytani dwoili się i troili, by sforsować gwardyjski mur i zminimalizować straty, ale rzadko kiedy im się to udawało. Sporo było też przerw w grze spowodowanych faulami, po obu stronach. W pewnym momencie, około 40. minuty, podopieczni trenera Piotra Stasiuka zgotowali Tytanom prawdziwe oblężenie, choć należy dodać, że nie zawsze skuteczne, przy wybornych wręcz okazjach. U niektórych graczy trema nowego sezonu dała o sobie znać. Mimo tego kolejne trafienia tylko podcinały skrzydła rywalom, którzy o pierwszym meczu w I lidze będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Gwardia zaś swój plan wykonała.- Cóż, styl jeszcze jest do poprawy, nie ustrzegliśmy się też błędów, ale najważniejsze, że wygraliśmy - powiedział trener Stasiuk. - Zrobiłem, co do mnie należało, cieszę się, że pomogłem drużynie - przyznał skromnie Henryk Rycharski. - Początek meczu nieco nas zaskoczył, Tytani grali dobrze i już to jest sygnał, że nie będzie w tym sezonie łatwych meczów, czy to z potencjalnymi faworytami, czy z outsiderami. I o tym musimy pamiętać - dodał.Gwardia Koszalin - Tytani Wejherowo 36:26 (16:11)Gwardia: Rycharski, Teterycz - Skiba, Szcześniak 4, Jońca 1, Pedryc 2, Orzechowski 7, Kiciński, Jakutowicz 1, Kamiński, Radosz 8, Krukchow 10, Stawecki 2, Prudzienica 1.Tytani: Chochla, Nowosad - Jurkiewicz 5, Grabowski 1, Wicon 2, Bartoś 2, Koss, Kudełka 2, Warmbier 6, Miszczak, Przymanowski 3, Papke 3, Rompa 2.Krzysztof MarczykZobacz także Gwardia Koszalin - Mazur Sierpc

Gwardia wygrała z Tytanami w pierwszym meczu nowego sezonu

Zobacz także Gwardia Koszalin - Tytani Wejherowo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo