MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żadna ze mnie gwiazda

Rozmawiał Piotr Polechoński
Jak wicepremier sam mówi , największą radość sprawiają mu spacery z dziećmi. Na zdjęciu: w stołówce, po obiedzie, z pięcioletnim synem Miłoszem.
Jak wicepremier sam mówi , największą radość sprawiają mu spacery z dziećmi. Na zdjęciu: w stołówce, po obiedzie, z pięcioletnim synem Miłoszem. fot. Radek Koleśnik
Rozmowa z Przemysławem Gosiewskim, wicepremierem

- Spotkaliśmy się w czasie pańskiego urlopu, nad morzem w Dąbkach. Ale w polityce atmosfera szczególnie gorąca. Premier Kaczyński napisał pojednawczy list do Donalda Tuska, czy jednak nie?
- Nic o tym nie wiem. Coś mi się wydaje, że to klasyczne smażenie ogórka zielonego, czyli dziennikarskie duby smalone.

- Koalicja PO i PiS jest możliwa?
- Teoretycznie wszystko jest możliwe. Oprócz koalicji z SLD, rzecz jasna.

- A wie pan, jaka dziś koalicja rządzi w Polsce?
- Ciągle ta sama. Oczywiście jest kryzys, ale mam nadzieję, że go przezwyciężymy i działacze Samoobrony zrozumieją, że pan Andrzej Lepper pożegnał się z rządem nie dlatego, że był z tej czy innej partii, ale dlatego, że pojawiło się uzasadnione podejrzenie, że mógł brać udział w przestępstwie. My nadal chcemy tworzyć koalicję z Samoobroną. Teraz od jej członków zależy, czy zgodzą się na nasze warunki dalszej współpracy.

- Ale jak długo to polityczne zawieszenie może trwać?
- Myślę, że niedługo. Po 22 sierpnia obrady wznawia sejm i wtedy szybko się okaże, czy rząd ma jeszcze większość. I jeżeli do tego czasu Samoobrona się nie określi, to właśnie wówczas zapadnie decyzja o wyborach.

- O ich terminie też?
- Tak. Myślę, że jeżeli nie uda się zbudować sejmowej większości to wybory odbędą się jesienią tego roku.

- A tutaj, w Dąbkach czy Darłowie, ludzie, których pan spotyka, nie mówią panu, że mają tego wszystkiego dosyć i nie psioczą na pana i rząd?
- Nie, cały czas spotykam się z życzliwością. Ludzie podchodzą, witają się i z reguły w ogóle nie mówią o polityce. Najczęściej chcą dostać autograf lub zrobić sobie ze mną pamiątkowe zdjęcie.

- I co, zgadza się pan?
- A czemu nie? Ludzka życzliwość to cenna rzecz. Są co prawda politycy, którzy od społeczeństwa odgradzają się murem, ale to nie ma sensu. Ja zawsze mam czas na rozmowy.

- To chyba tutaj, nad morzem, czuje się pan jak filmowa gwiazda? Ochrona, wielbiciele, autografy...

- Eee, bez przesady... Jestem po prostu znany z racji wykonywanego zawodu i to wszystko. Żadna ze mnie gwiazda. Choć powiem panu, że czasami to może tak to wyglądać. Głównie za sprawą dziennikarzy, którzy chodzą tu za mną wszędzie. Są chwile, że sobie spaceruję, a za mną tłoczy się kilkadziesiąt kamer i mikrofonów. Czasami im współczuję: kilkaset metrów po plaży z tak ciężkim sprzętem. Mnie by się chyba nie chciało.

- Ale co to za wakacje? Można w takich warunkach odpocząć?
- Staram się, jak mogę. Choć nawet w szpitalu nie dają mi spokoju... Myślałem, że kilku fotoreporterów wjedzie ze mną do tomografu.

- A pielęgniarki na pana nie nakrzyczały?
- A niech pan sobie wyobrazi, że nie. Spokojnie sobie porozmawialiśmy i okazało się, że jak emocje nie przeważają nad merytoryczną dyskusją, to można sobie wiele rzeczy wzajemnie wytłumaczyć. Jak same przyznały, o wielu rządowych propozycjach dowiedziały się dopiero ode mnie. W każdym razie o koszalińskim szpitalu mogę powiedzieć same dobre rzeczy.

- Można zapomnieć o polityce?
- Niestety, nie. Telefon dzwoni prawie bez przerwy.

- To pewnie rodzina ma tego szczerze dość?
- Mam wspaniałą rodzinę, która to rozumie. Zresztą każdą wolną chwilę jej poświęcam i jakoś udaje mi się to wszystko pogodzić.

- Zawsze pan spędza urlop w swoich rodzinnych stronach?
- Tak, wspaniale tu odpoczywam.

- A darłowianie nie pytają pana, dlaczego załatwił pan dworzec we Włoszczowej, a nie tutaj, na Pomorzu?
- Nie pytają. Proszę jednak pamiętać, że jestem posłem ziemi świętokrzyskiej i ludzie stamtąd mnie wybrali. Nie jest jednak tak, że zapomniałem o regionie, z którego pochodzę. Staram się pomagać, jak mogę. Między innymi zrobiłem wszystko, aby lotnisko w Zegrzu znalazło się wśród tych, które mają największe szanse na ponowne uruchomienie. Poza tym wsparłem budowę boiska szkolnego w Darłowie i przyczyniłem się do ocieplenia szkolnych budynków. Darłowo zawsze będzie bliskie mojemu sercu.

- A pan kim się dziś czuje? darłowianinem czy warszawiakiem?
- Trudne pytanie. Z Darłowa wyjechałem jak miałem 24 lata, a w Warszawie mieszkam i pracuję. Ale chyba najbardziej emocjonalnie jestem związany właśnie z ziemią świętokrzyską, gdzie walczę o miejsce w parlamencie. To trochę podobny region do Pomorza: tak samo przez lata nie dostrzegany przez władze w Warszawie. My robimy wszystko, aby to zmienić.

- Cały urlop spędza pan nad morzem?
- Nie, wkrótce jedziemy dalej.

- A dokąd pan się wybiera?
- Nie powiem. Może uda mi się i w końcu przestanie za mną jeździł wesoły autobusik dziennikarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!