Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamordował trzy kobiety. Mariusz G. stanął przed sądem ZDJĘCIA, WIDEO

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Proces Mariusza G.
Proces Mariusza G. Radek Koleśnik
W czwartek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces seryjnego mordercy z Kołobrzegu, Mariusza G. Na tę chwilę dwa lata czekały rodziny jego brutalnie zamordowanych ofiar: 31-letniej Iwony K. spod Chełmna i dwóch kołobrzeżanek: 37-letniej Anety D. i 54-letniej Bogusławy R.

Zdaniem prokuratury wszystkie trzy najpierw w sobie rozkochał, zadbał o to by mu zaufały, potem zabił i przejął ich majątki, zaciągając również na nie nigdy nie spłacone pożyczki i kredyty. Na ławie oskarżonych towarzyszyły mu cztery osoby, które miały pomagać mu z zacieraniu śladów przestępstw, w tym 45-letnia narzeczona, Dorota Ł.. Oboje zostali zatrzymani 12 czerwca 2019 r., trzy dni przed datą ich ślubu.

Ten brunet średniego wzrostu, w szarej bluzie, którego dzisiaj wprowadzono skutego na salę rozpraw koszalińskiego Sądu Okręgowego, nie wyglądał na potwora. - Jestem inżynierem - mechanikiem, specjalistą od poszukiwań ropy naftowej i gazu. Pracowałem za granicą na jednostkach pływających i na lądzie też. Dochód miesięczny, ok. 20 tys. - na pytanie sądu odpowiadał spokojnie, bez emocji. A jednak przyznał się do 10 z 19 zarzutów postawionych mu przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie, z tymi najcięższymi na czele, za które grozi mu nawet dożywocie. - Ale nie było to w żadnym wypadku z wykorzystaniem więzi intymnych i emocjonalnych, nie jest to więc spowodowane motywacją zasługującą na szczególne potępienie – oświadczył.

„To”, czyli trzy zabójstwa kobiet, które najpierw uchodziły za zaginione, do czasu gdy w październiku 2019 r. odnaleziono ich ciała. Marcin G. zamordował w lesie niedaleko Kołobrzegu i tu zakopał kolejno: Iwonę K. wiosną 2016 r. (prawdopodobnie uduszona), Aneta D. - w październiku 2018r. (zarąbana siekierą) i Bogusława R. - 4 czerwca 2019r. Opis okoliczności jej śmierci odczytany przez prokurator Katarzynę Żukrowską brzmiał porażająco: - Zadał pokrzywdzonej kilkanaście ciosów narzędziami ostrokończystymi powodując liczne rany cięte, kłuto cięte i rąbane okolic szyi, klatki piersiowej pleców oraz głowy, powodując obrażenia ciała skutkujące zgonem pokrzywdzonej.

Co innego niż chęć zysku miało powodować Mariuszem G.? - Złożę wyjaśnienia dopiero po przesłuchaniu wszystkich świadków – oznajmił. Do wyłudzenia notarialnych, szerokich pełnomocnictw wystawianych na zamordowane kobiety, zgodnie z aktem oskarżenia, Mariusz G. wykorzystał znajome: Karolinę i Łucję S. To te kobiety, matka i córka, podszywały się pod ofiary kołobrzeżanina, posługując się dostarczonymi im przez Mariusza G. sfałszowanymi dokumentami zmarłych kobiet. One też odpowiadają przed sądem. Starsza, która udawała Bogusławę R., powiedziała: - Nie wiedziałam, że ta pani nie żyje. Mariusz G. mówił, że ma problemy, musi się ukrywać i trzeba jej pomóc.

Dorota Ł. oskarżona m.in. o usuwanie śladów kryminalnych podczas wspólnego z Mariuszem G. sprzątania mieszkania Bogusławy, nie przyznała się do winy, a z odczytanych przez sąd jej wyjaśnień wynikało, że pomagała narzeczonemu, bo i jej przedstawił wizję koleżanki w potrzebie, która musiała nagle wyjechać za granicę i zobowiązał się zadbać o jej mieszkanie.

Doprowadzony z aresztu Sebastian Ł., oskarżony o pomoc w zacieraniu śladów zbrodni, m.in. przez ukrycie samochodu i dokumentów Bogusławy R. (miał zniszczyć jej dowód osobisty) także nie przyznał się do winy. I jemu, jak tłumaczył, Mariusz G. miał przedstawić opowieść o potrzebie pomocy rzekomo ukrywającej się kobiecie. - Wszyscy tu zgromadzeni współoskarżeni nie byli wtajemniczeni w to co zaszło, nie mieli wiedzy ani jakichkolwiek możliwości wpłynięcia na moje zachowanie – to kolejne oświadczenie, które wygłosił dzisiaj Mariusz G. - Za wszystko odpowiadam wyłącznie ja.

Znów powiedział, że żałuje swoich czynów i będzie próbował zadośćuczynić rodzinom.

- Żeby zgnił. Gdybym mógł, zrobiłbym mu to samo, co on zrobił mojej mamie – powiedział nam pan Marcin, syn zamordowanej Bogusławy, występujący w roli oskarżyciela posiłkowego. Ani on, ani rodzina nie uwierzyli, że kobieta rzuciła wszystko i wyjechała do Niemiec, z powodu problemów finansowych. Dobrze znali Mariusza G.: - Narcyz, zadufany w sobie, nie było mądrzejszego, piękniejszego. Zmanipulował wszystkie te trzy kobiety. A w to, że ci współoskarżeni nic nie wiedzieli, jakoś nie wierzę – dodaje pan Marcin.

Kolejna rozprawa odbędzie się 3 listopada. Prowadząca proces sędzia Anna Rutecka – Jankowska zdecydowała też o zleceniu badań psychiatrycznych i psychologicznych Mariusza G., których dotąd nie przeprowadzono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo