Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaniedbała formalności, może stracić szansę na dobrą pracę

Ilona Stec
Dyrektor Elżbieta Mielnikiewicz pokazuje ostatni dziennik lekcyjny, w którym figuruje nasza Czytelniczka.
Dyrektor Elżbieta Mielnikiewicz pokazuje ostatni dziennik lekcyjny, w którym figuruje nasza Czytelniczka. Radosław Brzostek
Ukończyła szkołę, zaliczyła praktyki. Nie zadbała jednak o to, by zdobyć świadectwo. Teraz z powodu jego braku może stracić szansę na dobrą pracę.

Doświadczenie Julity S. powinno być przestrogą dla absolwentów.

14 lat temu, w 1994 roku pani Julita - obecnie mieszkanka podkoszalińskiej wsi - ukończyła Zasadniczą Szkołę Zawodową przy ul. Morskiej w Koszalinie (dzisiejszy Zespół Szkół nr 8). Uczyła się w zawodzie cukiernika. Zaliczyła trzy kolejne klasy i zajęcia praktyczne.

- Nie odebrałam tylko świadectwa. Tak jakoś wyszło. Nie poszłam na zakończenie roku szkolnego. Potem urodziłam dziecko. Obiecywałam sobie cały czas, że sprawę załatwię i ciągle to odkładałam. Gdy zaczęłam pracować, nikt nie żądał ode mnie świadectwa ukończenia szkoły. Wystarczało świadectwo pracy, potwierdzające ukończenie praktycznej nauki zawodu - opowiada Julita S.

Teraz znalazła dobrą pracę, pomyślnie przeszła rozmowy kwalifikacyjne. Firma zażyczyła sobie tylko jeszcze świadectwa ukończenia "zawodówki". Gdy poszła do szkoły je odebrać, okazało się, że w ogóle go nie wystawiono i wystawić nie można.

- Jak to możliwe? Wszystko zaliczyłam - zajęcia ogólne i praktyki. Nie przystąpiłam tylko do egzaminów czeladniczych. Powinnam dostać przynajmniej świadectwo ukończenia szkoły, z adnotacją, że nie mam kwalifikacji zawodowych. Jestem załamana. Mąż zarabia najniższą pensję krajową, mamy dwoje dzieci. Musimy korzystać z pomocy "opieki społecznej". Bardzo potrzebuję tej pracy - mówi zrezygnowana. Przyznaje, że popełniła wielki błąd, nie interesując się przez lata swoim świadectwem.

Jak wyjaśnia dyrektor Zespołu Szkół nr 8 Elżbieta Mielnikiewicz - w czasach, gdy Julita kończyła szkołę obowiązywał przepis, wedle którego uczeń otrzymywał świadectwo tylko wówczas, gdy zaliczył zajęcia teoretyczne, a ponadto zdał egzamin z nauki zawodu. Kto egzaminu nie zdał, nie dostawał świadectwa. - Ten przepis obowiązywał przez 5 lat, do 1997 roku i rzeczywiście stworzył taką dziwną lukę. Uczniowie, którzy w tym czasie chodzili przez trzy lata do szkoły i na praktyki, zaliczyli wszystkie zajęcia, lecz nie zdali egzaminu zawodowego, formalnie nadal mają wykształcenie podstawowe - przyznaje Elżbieta Mielnikiewicz.

Wcześniej, w takich przypadkach, dostawali świadectwa ukończenia szkoły zasadniczej bez uprawnień do wykonywania zawodu. Teraz otrzymują świadectwo ukończenia szkoły i osobny dyplom potwierdzający kwalifikacje zawodowe, jeśli zdadzą wymagane egzaminy. Jest to o tyle korzystne, że nawet gdy absolwent nie zdobędzie uprawnień do wykonywania zawodu ma ukończoną szkołę.

Nasza Czytelniczka mogłaby otrzymać świadectwo i teraz - wzory druków przechowywane są w szkolnym archiwum (bywają potrzebne do wystawiania duplikatów). Musiałaby jednak dostarczyć dokument potwierdzający zaliczenie egzaminu zawodowego.

Jak dowiedzieliśmy się w koszalińskim Cechu Rzemiosł Różnych, nadal może ona do takiego egzaminu przystąpić, problem tylko w tym, że - jak sama przyznaje - po kilkunastu latach przerwy trudno byłoby jej go zdać. Świadectwa na obecnie obowiązującym druku szkoła wydać jej nie może. Może wystawić jedynie zaświadczenia o ukończeniu nauki z odpisem arkusza ocen.
- Bardzo często tłumaczymy naszym uczniom, którzy z różnych powodów przerywają naukę, żeby mimo wszystko starali się ukończyć szkołę, żeby pilnowali swoich spraw, nie odkładali niczego na później, bo to "później" w praktyce oznacza: nigdy - mówi dyrektor Mielnikiewicz.

- Problemy miewają też ci, którzy dostają świadectwa, ale ich nie szanują. Upychają po kieszeniach, potem w domu rzucają gdzieś w kąt. W wieku 16-17 lat mało kto myśli o tym, że kiedyś ten dokument może być im potrzebny. Dopiero potem, gdy zaczynają kompletować dokumenty do emerytury albo do pracy, okazuje się, że czegoś brakuje albo jest to tak zniszczone, że nie sposób tego okazać. Bardzo często nasi absolwenci wracają po duplikaty świadectw. To niemal plaga. Oryginały przynoszą nieraz w takim stanie, jakby przetrwały pożogę wojenną.

Za każdym razem, gdy wręczamy naszym uczniom świadectwa, uczulamy ich, tłumaczymy, że to bardzo ważny dokument, że powinni o niego zadbać. Zaczęliśmy już nawet wkładać im te świadectwa w specjalne teczki, żeby mogli w przyzwoitym stanie zanieść je do domów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!