Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zatrucie w przedszkolu: 14 osób wciąż z salmonellą

ing
Archiwum
Dwa i pół miesiąca od stwierdzenia pierwszych objawów zatrucia pokarmowego w Przedszkolu nr 22 w Koszalinie 14 osób jeszcze choruje. Policyjne postępowanie wyjaśniające trwa.

- Ostatnie badanie potwierdziło obecność salmonelli jeszcze u 14 osób, w tym: 11 przedszkolaków, dwojga dzieci, których obejmuje już obowiązek szkolny oraz jednego pracownika przedszkolnej kuchni - wylicza Ewa Dawidziuk, dyrektor koszalińskiego sanepidu.

- Kolejne badania, które wykonujemy w cyklach nie krótszych niż dwa tygodnie, rozpoczynamy w poniedziałek. Ale dobra wiadomość jest taka, że liczba zakażonych sukcesywnie się zmniejsza. Organizmy niektórych poradziły sobie szybciej z wydaleniem bakterii z organizmu, inne potrzebują więcej czasu. Nie da się tego procesu przyspieszyć. Jedyne, co możemy radzić, to unikanie diety bogatej w węglowodany, bo te są doskonałą pożywką dla salmonelli. Ale to wszystko.

Zakażone przedszkolaki, w których organizmach wciąż jest salmonella, nie mogą jeszcze wrócić do macierzystych przedszkoli. Ale specjalnie dla tej grupki wydzielona została część Przedszkola nr 22, które w lipcu było placówką dyżurującą i ono opiekowało się dziećmi z innych przedszkoli i w którym to doszło do zakażenia salmonellą. To tu w separacji od zdrowych dzieci, umożliwiono prowadzenie zajęć dla chorych maluchów. Wobec dwójki dzieci, która od września rozpoczęła edukację szkolną, nie trzeba było stosować takich obostrzeń. Te, wynikające z przepisów sanitarno-epidemiologicznych, dotyczą tylko przedszkolaków, nie uczniów szkół.

Gdy, z końcem sierpnia pisaliśmy o tej sprawie po raz ostatni, dyrektor Przedszkola nr 22 była na urlopie, a prezydent Koszalina czekał na jej powrót i szczegółowe wyjaśnienia. - Wobec dyrektor przedszkola wyciągnięte zostały finansowe konsekwencje. Został dyrektor odebrany dodatek do wynagrodzenia - zapewnia Krzysztof Stobiecki, dyrektor wydziału edukacji w koszalińskim ratuszu. - Natomiast wynikiem już wewnętrznej kontroli były kary nagany i upomnienia dla części personelu przedszkola.

W sprawie lipcowego zatrucia w przedszkolu, w wyniku którego bakterię salmonelli sanepid stwierdził u 35 dzieci, czterech wychowawczyń i kierownika kuchni, postępowanie wyjaśniające prowadzi koszalińska policja pod nadzorem prokuratury. - Wydaję się, że to będzie trudne i długie śledztwo, a to dlatego, że sprawozdanie sanepidu, którym dysponujemy, nie wskazuje na konkretne źródło pojawienia się bakterii - mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Pobrane próbki do badań, nie dały potwierdzenia, że salmonella była w pożywieniu czy na urządzeniach kuchennych. Pewne jest tylko jedno - to w przedszkolu bakteria się rozprzestrzeniła. Wiemy, że sześć osób zostało hospitalizowanych.

Czy ich życie i zdrowie było zagrożone? - na ten temat wypowie się biegły. Sanepid wskazał aż 130 osób, które wraz z chorymi znalazły się w grupie ryzyka zakażenia. Większość trzeba będzie przesłuchać. Na razie przesłuchana została dyrektor przedszkola. Ta twierdzi, że w przedszkolu przestrzegane były wszelkie wymogi sanitarne.

Przypomnijmy, to 24 lipca kilkoro z 61 przedszkolaków zaczęło uskarżać się na bóle brzucha, biegunkę i wymioty - typowe objawy występujące przy zachorowaniach przewodu pokarmowego. Z dnia na dzień chorych przybywało. Aż ich liczba wzrosła do 40 osób. Jak wyjaśniała na gorąco Ewa Dawidziuk, dyrektor koszalińskiego sanepidu, to przez ludzki błąd doszło do zakażenia. Jej zdaniem, w kuchni nie zachowano zasad higieny na kolejnych etapach cyklu technologicznego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!