- Coś się stało czy pomylili daty? Przecież 1 września dopiero w sobotę? - pytała nas Barbara Pietrus, kołobrzeżanka, która zdenerwowana zadzwoniła do naszej redakcji.
Syreny zamilkły na dobre o godz. 13. Ale od rana było słychać je kilka razy. Gdy sprawdzaliśmy, co się stało, najpierw poinformowano nas, że to awaria.
- Syreny zawyły, bo trzeba było naprawić jeden z silników - powiedział nam Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta Kołobrzegu.
Później jednak usłyszeliśmy, że była to rutynowa kontrola przed rocznicą wybuchu II wojny światowej, którą będziemy obchodzić w sobotę.
- Wszystkie syreny są sprawdzane codziennie, ale dźwięk włączamy raz, dwa razy w roku. Tak było wczoraj - zapewniał nas Edward Gers z wydziału kryzysowego w Urzędzie Miasta, który na co dzień zajmuje się syrenami. - Musieliśmy włączyć dźwięk, by się upewnić, że na pewno wszystko jest w porządku i 1 września syreny zadziałają.
Normalnie syreny alarmowe mają ostrzegać mieszkańców przed niebezpieczeństwem - np. skażeniem czy zagrożeniem lotniczym.
- Na szczęście nie przypominam sobie żadnych alarmowych sytuacji, kiedy musielibyśmy je włączyć. Urządzenia używane są też na różne okolicznościowe okazje, ostatnio była to rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego - dodał Edward Gers.
Dzisiejsze syreny nie przypominają już tych, które napędzano ręcznie. Dziewięć lat temu wszystkie zostały wymienione na urządzenia sterowane drogą radiową. Teraz, by je uruchomić, wystarczy wysłać sygnał nadawczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?