Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbyt wielu pacjentów, zbyt mało miejsca. Psychiatrii brakuje powietrza

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Oddział Psychiatrii Dziecęcej i Młodzieżowej szpitala Zdroje działa w pawilonach zbudowanych w latach 70. XX wieku
Oddział Psychiatrii Dziecęcej i Młodzieżowej szpitala Zdroje działa w pawilonach zbudowanych w latach 70. XX wieku Leszek Wójcik
Boże Narodzenie na oddziale psychiatrycznym szpitala Zdroje spędziło w tym roku blisko 30 młodych pacjentów. To mniej niż zwykle, bo na co dzień hospitalizowanych jest w nim około 50 chorych.

- Młodzi chcą być w tym czasie w domach - tłumaczy Małgorzata Wyrębska-Rozpara, ordynator Oddziału Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej szpitala Zdroje w Szczecinie. - To jest naprawdę wyjątkowy okres w roku. W domach jest spokojniej i, co ważne, nie trzeba iść do szkoły.

To nie jest przypadek. Latem, w okresie wakacji, a także w czasie świąt oddział psychiatrii dzieci i młodzieży się (prawie) wyludnia. To oznacza, że dla wielu młodych ludzi szkoła jest głównym źródłem stresu.

- Pamiętajmy przy tym, że szkoła to nie tylko nauczyciele - podkreśla Wyrębska-Rozpara. - To przemęczenie nadmiarem nauki i, przede wszystkim, rówieśnicy. A koledzy z klasy naprawdę mogą dokuczyć, wyśmiać, a także pobić. Poza tym jest jeszcze internet, w którym dzieją się rzeczy czasami nawet trudniejsze do przeżycia przez młodego człowieka niż w tzw. realu.

Do tego dochodzą wymagający rodzice, którzy oczekują od swoich dzieci wyników, dobrych ocen, promocji do kolejnych klas... W efekcie stres narasta. Może być tak wielki, że nie każdy uczeń sobie z nim radzi. A kiedy nie ma pomocy ze strony najbliższych, może dojść do wybuchu. I nie ma znaczenia, ile uczeń ma lat.

- Zgłaszają się do nas rodzice z -3, -4 i 5-letnimi dziećmi! - mówi ordynator oddziału. - Najczęściej chodzi o zachowania agresywne. Bywa, że dzieci przywożone są do naszej izby przyjęć prosto z przedszkoli - kiedy dorośli, wykształceni nauczyciele nie mogą sobie z nimi poradzić.

Poza tym, wśród najmłodszych pacjentów są również dzieci z autyzmem i ADHD.

W miarę dorastania przybywa problemów. Młodzież najczęściej zmaga się z depresją, która często powiązana jest z niską samooceną i problemami związanymi z dojrzewaniem.

- Do tego bardzo często dochodzą myśli samobójcze - dodaje kierująca oddziałem. - Rodzice zwracają się do nas o pomoc, kiedy słyszą od swojego dziecka deklarację: „Nie dożyję świąt”. A jeśli mówi to nastolatek, słowa te nabierają mocy. I tego naprawdę nie można zostawić dziecka samemu sobie.

Psychiatrzy dodają do tego jeszcze uzależnienia od narkotyków, alkoholu i leków, a także zaburzenia związane z odżywianiem, szczególnie wśród dziewczynek.

Na oddziale psychiatrycznym dzieci i młodzieży szpitala w Zdrojach jest w sumie 36 łóżek. Z tego 22 łóżka znajdują się w części przeznaczonej dla młodzieży (do lat 18); pozostałe są wykorzystywane przez dzieci, które nie ukończyły 13. roku życia. Rzadko jednak pacjentów jest tylu, ilu w czasie świąt. Przeważnie jest ich dużo więcej.

- Średnio hospitalizujemy około 40 osób - twierdzi Małgorzata Wyrębska-Rozpara, ordynator oddziału Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej w Zdrojach. - Dwa lata temu w najtrudniejszym okresie roku było na oddziale jednocześnie 50 chorych. W tym roku - 49, czyli wciąż ponad nasz limit.

To dlatego zdarza się, że szpital nie przyjmuje chorego, zgłaszającego się na oddział. Przyjmowane są jedynie przypadki, w których istnieje zagrożenie życia. A zgłaszają się do niego również osoby spoza zachodniopomorskiego - z okolic Piły, Słupska i Gdańska, a także z lubuskiego i z Małopolski.

Opieka ambulatoryjna też szwankuje. Osoby dorosłe mogą zarejestrować się do poradni zdrowia psychicznego „już” w połowie grudnia 2024 roku. Dzieci i młodzież, by dostać się do lekarza specjalisty przy ul. Mącznej, muszą poczekać do 2025 roku.

Lekarze nie ukrywają: dzieci i młodzież coraz częściej mają ze sobą kłopot. Oprócz znanych problemów związanych ze szkołą i używkami ostatnio dopadły ich obciążenia wynikające z pandemii COVID-19 i wojny na Ukrainie. Tak jak dorośli przeżywali to, co się dzieje za wschodnią granicą - oglądając telewizję, słuchając dyskusje dorosłych i kontaktując się z rówieśnikami w szkole i na portalach. Odbierali tysiące informacji.

- A nie są przygotowani - podkreśla Łukasz Tyszler, dyrektor szpitala Zdroje. - Nie potrafią tych informacji weryfikować. W końcu dochodzi do kryzysu.

Jak zauważa Tyszler, w tym momencie rodzice napotykają na kolejny problem - z dostępem do psychologa i psychiatry. Jego zdaniem, młodzi ludzie z problemami nie mają wsparcia.

Szczecińska psychiatria mieści się obecnie w pawilonach ustawionych na terenie szpitala w Zdrojach w latach 70. XX wieku.

- Potrzebna jest pilna, powtarzam: pilna rozbudowa oddziału - twierdzi dyrektor Zdrojów.

Szczecin nie jest wyjątkiem. Podobne problemy dotykają wszystkie placówki psychiatryczne w kraju. U nas, to nas wyróżnia, nie ma jednak problemów z kadrą.

- Ale za to nie mamy siedziby z prawdziwego zdarzenia - przyznaje dyrektor. - Od lat walczymy o możliwość wybudowania Centrum Psychiatrycznego, ale jak na razie nic z tego nie wychodzi - chociaż mam miejsce na jego wybudowanie, mam plan, a nawet wizualizacje, czyli dokładnie wiem, co bym chciał mieć.

Brakuje jednego: pieniędzy. Tyszler twierdzi, że na budowę nowej psychiatrii dziecięcej potrzebuje 100 mln zł.

- Wiem, to nie jest mało - przyznaje rozmówca „Głosu”. - Ale z drugiej strony, to kropla w morzu przy sumach, jakie np. otrzymał ostatnio Pomorski Uniwersytet Medyczny. Na rozbudowę bazy dostali ponad dwa miliardy złotych. W sytuacji, kiedy my potrzebujemy na bieżące problemy ułamek tej sumy. My jednak wciąż tylko słyszymy: „Może w następnym rozdaniu”.

Eksperci potwierdzają: psychiatria jest w Polsce niedofinansowana „w 200 proc.” - tyle za mało Narodowy Fundusz Zdrowia przeznacza na nią pieniędzy. To z powodu chronicznego ich braku w wielu placówkach są organizowane wszelkiego rodzaju zbiórki, aukcje, imprezy charytatywne itd.

- Pomagają łatać dziury - przyznaje Tyszler. - To nas bardzo cieszy, ale przecież tak nie powinno być.

Łukasz Tyszler poinformował, że zwrócił się już do nowych władz o pomoc i ma nadzieję, że nowy minister zdrowia zrozumie problem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zbyt wielu pacjentów, zbyt mało miejsca. Psychiatrii brakuje powietrza - Głos Szczeciński