Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zderzenia: Badania po badaniach wciąż trwają

Marcin Barnowski
Według urzędników stacje diagnostyczne na terenie Unii nie sa organami państwa.
Według urzędników stacje diagnostyczne na terenie Unii nie sa organami państwa. Fot. Krzysztof Tomasik
Nadal trwa zamęt w interpretacjach przepisów o badaniach technicznych pojazdów. Mimo że teoretycznie miało już nie być dublowania badań zagranicznych, to jednak wciąż zdarzają się takie sytuacje.

Przypomnijmy: od ponad pół roku obowiązują przepisy, które nakazują polskim urzędnikom honorowanie badań zagranicznych. To efekt wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który uznał za naruszenie prawa wspólnotowego wymóg, aby właściciel auta sprowadzonego do Polski musiał jeszcze raz wykonywać przegląd w sytuacji, gdy ważny jest jeszcze termin badania przeprowadzonego za granicą.

Wciąż jednak odbieramy bardzo dużo telefonów od zdezorientowanych kierowców. Zadzwonił do nas m.in. pan Maciej z województwa zachodniopomorskiego. Kupił on niedawno 12-letni samochód na polskich tablicach rejestracyjnych i z ważnym badaniami, ale zrobionymi we Francji.

- No i mam problem, bo polskiemu ustawodawcy znowu zabrakło wyobraźni. W ogóle nie przewidział sytuacji, w jakiej się znalazłem, choć jak sądzę, wcale nie jest ona rzadka, bo Polacy przecież masowo przemieszczają się po całej Unii Europejskiej, najczęściej właśnie samochodami - skarży się pan Maciej.

Kupione przez niego auto należało wcześniej do Polaka, który wyemigrował do Francji. Ów na obczyźnie nadal używał samochodu na polskich numerach rejestracyjnych. Gdy jednak w grudniu 2009 roku upłynął mu termin ważności polskich badań technicznych, na kolejne badania okresowe udał się do francuskiej stacji diagnostycznej.

- Francuzi nie wbili mu pieczątki do polskiego dowodu rejestracyjnego, ale wystawili zaświadczenie o pozytywnym wyniku przeglądu. Gdy kupiłem od niego ten pojazd, to przekazał mi ten papierek mówiąc, że badania są jeszcze ważne przez dwa lata i w Polsce nie będę już musiał robić kolejnych, bo te przepiszą mi do nowego dowodu - relacjonuje pan Maciej.

W wydziale komunikacji okazało się jednak, że sprzedawca się mylił. Urzędnicy kazali nowemu właścicielowi samochodu powtórzyć przegląd, francuskiego nie uhonorowali. - Jakim prawem? - interweniował u nas zdezorientowany właściciel auta.

Okazuje się, że to wina zredagowania odnośnego przepisu w Prawie o ruchu drogowym. W artykule 81. ustęp 4., pkt 3b mowa jest o tym, że polskie urzędy mają honorować ważność zagranicznych badań technicznych, wpisanych w zagranicznych dowodach rejestracyjnych "lub w innym dokumencie wydanym przez właściwy organ państwa członkowskiego UE, Konfederacji Szwajcarskiej lub państwa członkowskiego (...) Europejskiego Obszaru Gospodarczego."

- Przepis to przepis. Zagraniczna stacja diagnostyczna, która wystawia zaświadczenie z badań, nie jest przecież organem państwa. To zwykle normalne, prywatne firmy - wytłumaczył nam Sławomir Szwed, szef Wydziału Komunikacji w Goleniowie.

Pan Maciej, gdy zrozumiał, co było przyczyną jego problemu, przez chwilę zastanawiał się, czy nie poprocesować się z Polską o ten dyskryminacyjny zapis. Szybko doszedł jednak do wniosku, że nie ma to sensu. - Wolę odżałować 90 zł na badania i jeździć, niż czekać na sprawiedliwość kilka lat, z samochodem postawionym na kołkach - spointował.

Masz problem z samochodem? Zadzwoń na nr tel. (59) 848 81 47 lub wyślij e-maila na adres: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!