Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zdobycie niemieckiego Koszalina w 1945 roku wciąż jest pełne tajemnic

Krzysztof Urbanowicz
Widok na ul Zwycięstwa w kierunku dworca kolejowego. Narożny budynek po prawej stronie przetrwał walki, ale latem 1945 r. leżał w w gruzach. Dziś w tym  miejscu jest Cafe Mondo.
Widok na ul Zwycięstwa w kierunku dworca kolejowego. Narożny budynek po prawej stronie przetrwał walki, ale latem 1945 r. leżał w w gruzach. Dziś w tym miejscu jest Cafe Mondo.
4 marca można uznać za najważniejszą datę w dziejach Koszalina od czasu założenia miasta.

Tego dnia, wraz ze zdobyciem miasta przez Armię Czerwoną, ostatecznie zakończyła się jego niemiecka historia. Co dziwne – do dziś ten moment jest pełen zagadek.

Przez dziesięciolecia 4 marca świętowano kolejne rocznice „wyzwolenia miasta", choć było to świadome fałszerstwo – miasto od stuleci niemieckie nie mogło zostać „wyzwolone", lecz zostało zdobyte. W dodatku „wyzwoleni” mieszkańcy w ciągu kilku kolejnych lat zostali ze swoich domów wypędzeni za Odrę przez polskie władze. Publikacje ówczesnych historyków opisujące zdobycie miasta bronionego przez doborowe jednostki niemieckie (miało to podkreślać bohaterstwo dzielnej Armii Czerwonej) dziś uznawane są za niewiarygodne. Wg Tadeusza Gasztolda opisującego w 1974 r. walki, koszaliński garnizon liczył ok. 6 tysięcy żołnierzy wyposażonych w artylerię oraz kilka czołgów.

Po upadku PRL zamiast o „wyzwoleniu Koszalina” zaczęto pisać o „zdobyciu” lub wręcz „zajęciu” miasta niemal bez walki. Podważono też wcześniej publikowane dane dotyczące sił niemieckich. Rewizjonizm historyczny osiągnął taki stopień, że dwaj koszalińscy historycy (W. Grobelski, G. Śliżewski) oszacowali siły niemieckie na zaledwie 100 żołnierzy. Wydaje się to jednak równie niewiarygodne jak wcześniejsze zawyżone liczby.

Węgierscy i francuscy obrońcy Koszalina
Prawda leży zapewne pośrodku. Rok temu w księgarniach ukazało się polskie wydanie wydanej w Niemczech pół wieku wcześniej (1969) książki Ericha Murawskiego "Bój o Pomorze - ostatnie walki obronne na Wschodzie", opisującej m.in. walki o Koszalin w 1945 roku. Autor podaje w niej m.in. informacje o cudzoziemskich obrońcach niemieckiego Köslina, którymi było dwa tysiące przeszkolonych rekrutów narodowości węgierskiej i niemieckiej oraz niedobitki francuskich ochotników z dywizji Waffen SS "Charlemagne".

Prócz tego Koszalina miała bronić garstka starszych rocznikowo niemieckich żołnierzy z komendy uzupełnień, członkowie pospolitego ruszenia (Volkssturm), nastolatki z Hitlerjugend, a nawet straż pocztowa. Autor podaje również, że 1 marca 1945 r. do miasta przybył ze Schwerina dodatkowy oddział szkoleniowy artylerii. Na dworcu kolejowym w Koszalinie czekały na nich nowiutkie, zawinięte w natłuszczony papier armaty, jednak amunicja do nich znajdowała się w Białogardzie. Artylerzystom wydano więc jedynie broń ręczną i skierowano do obrony jako piechotę.

Znaczących walk nie było
Wciąż nieznane są daty i godziny szturmu na miasto. Walki rozpoczęły się 3. lub 4. marca (w różnych opracowaniach dane są sprzeczne) od ostrzału artyleryjskiego, po którym nastąpił szturm radzieckich czołgów i piechoty od strony Góry Chełmskiej i Kretomina. Trwały do wieczora, 4 marca (wg T. Gasztolda), albo do rana 5. marca (H. Rybicki) lub do 6 marca (K. Pencarski). Wg G. Śliżewskiego były nawet dwa ataki 3. i 4. marca. Niemniej za koniec niemieckich dziejów Köslina uznaje się jednak datę 4 marca, gdyż tego dnia o godz. 23:00 w Moskwie uczczono zdobycie miasta salutem armatnim (choć i ta data jest sporna, bo wg G. Śliżewskiego salut oddano 5 marca).

Kiedy podpalono Koszalin
Wg obowiązujących w PRL wersji „Koszalin powrócił (!) do Polski bardzo zniszczony w wyniku działań bojowych”. Podobną wersję podaje niemiecki historyk: „Wg informacji nadburmistrza Emila Bindera domy w rynku oraz na głównej ulicy miasta zostały zniszczone niemal całkowicie, zaś pozostałe części śródmieścia – w znacznej większości.”

Jednak oglądając zachowane materiały filmowe i fotograficzne wykonane przez Rosjan po zdobyciu miasta, można dostrzec, że w gruzach leży cała wschodnia i południowa pierzeja rynku z dymiącymi resztkami dawnego ratusza. Ocalały natomiast kamienice po zachodniej i południowej stronie rynku. Walki przetrwały również budynki, które kilka miesięcy później były wypalonymi kikutami (prawa strona ul. Zwycięstwa między rynkiem i ul. Bogusława II oraz między ul. 1 Maja i dawnym Empikiem).

Można więc domyślać się, że jedynie połowa zniszczeń była skutkiem ostrzału artyleryjskiego, który nastąpił 4. marca, kolejne nastąpiły w wyniku celowego podpalenia ocalałych budynków, najprawdopodobniej dla potrzeb propagandowego filmu o zdobywaniu Pomorza. Nie jest znana dokładna data, kiedy to nastąpiło, jednak można się jej domyślać. W wydanej kilkanaście lat temu książce „Erleben in schwerer Zeit - Eine Dokumentation der Jahre 1945/46 aus Pommern” („Przeżyć w trudnym czasie – dokumentacja z lat 1945/46 na Pomorzu”) zebrano wspomnienia niemieckich mieszkańców Koszalina.

Wśród opisów strzelaniny, wybuchów i zawalania się niektórych budynków między 3 i 6 marca nie ma ani słowa o tak dramatycznym wydarzeniu jak celowe podpalenie miasta po jego zajęciu. Są natomiast relacje z których wynika, że na przełomie marca i kwietnia 1945 r. mieszkańcom nakazano opuścić miasto. Udali się w kierunku Świeszyna i spędzili tam kilkanaście dni. Po powrocie zastali swoje mieszkania splądrowane. Można więc domniemywać, że to właśnie wówczas, bez świadków, Rosjanie podpalili śródmieście i uwiecznili to na filmie, który dziś można oglądać na You Tube.

Zobacz także 750 lat Koszalina. Uroczysta sesja Rady Miejskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto