Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdrowie: w szpitalu jak w PRL-u, czyli kto za kim w kolejce

Joanna Krężelewska [email protected]
Przez poradnie specjalistyczne Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie codziennie przewijają się tłumy pacjentów. Niektórzy czekają na wizytę w długich wielomiesięcznych kolejkach.
Przez poradnie specjalistyczne Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie codziennie przewijają się tłumy pacjentów. Niektórzy czekają na wizytę w długich wielomiesięcznych kolejkach. Fot. Radosław Brzostek
Kiedyś stało się w kolejce po dywan, kolorowy telewizor i kiełbasę. Dziś w kolejce stoimy po zdrowie. I to bez gwarancji, że dostaniemy się do lekarza.

Pacjenci zasypują nas listami i mailami, skarżąc się na horrendalne kolejki do lekarzy specjalistów. Lekarze twierdzą, że powodów do skarg nie ma, bo kolejki się zmniejszają. Jak jest naprawdę?

Godz. 6.03
Podobno pierwsi w kolejce przed rejestracją poradni specjalistycznych w koszalińskim Szpitalu Wojewódzkim są już o szóstej rano. Choć dla mnie to środek nocy, pakuję do plecaka puszkę napoju energetycznego i wsiadam do auta. Co ciekawe, na szpitalnym parkingu nie jestem pierwsza. Żeby się rozbudzić wysiadam z samochodu. - Do jakiego lekarza? - krzyczy w moją stronę jakiś mężczyzna. I tłumaczy, że on jest pierwszy w kolejce i dba o to, żeby wśród czekających pacjentów nie było zamieszania. - Przyjechałem o 5.20. Żeby dojechać z Golicy musiałem wstać już przed czwartą. Bałem się, że nie zdążę do diabetologa, bo straszna mgła była - opowiada. W jego samochodzie siedzi inny pacjent. Do chirurga.

Godz. 6.20
Ponad dwudziestu pacjentów gromadzi się przed wejściem do szpitala. Na dworze minus sześć stopni. Rozgrzewamy się rozmową. Najpierw pojawiają się neutralne tematy.

- Podobno zima będzie trzymać do końca marca - mówi starszy pan. - Tak, i jeszcze więcej dziur w drogach będzie - dopowiada jego kompan. Z tematów drogowych przeskok do polityki. Tłum ma wspólnego wroga. Za chwilę się to zmieni. Kiedy wszyscy staną przed okienkiem do rejestracji, wrogiem nie będzie polityk, a kombinatorzy, którzy usiłują się wepchnąć bez kolejki.

Godz. 6.45
Dołączają kolejni pacjenci. - Kto ostatni? - pyta pani z ręką w gipsie. - Zależy do kogo - pada odpowiedź. - Do rejestracji. A do jakiego specjalisty skierują, to chyba już nieistotne - odpowiada kobieta, a wszyscy zaczynają się śmiać.

Godz. 7.02
Pielęgniarki otwierają drzwi. Wreszcie można się będzie ogrzać. - Może dziś mi się uda dostać do chirurga. A jak nie, to zrobię awanturę - denerwuje się jedna z pacjentek. - Trzeci dzień staram się dostać na zdjęcie szwów. Przecież wreszcie mi wrosną i trzeba będzie ciąć. Nikt o tym nie myśli. Ale dziś nie dam się odesłać -zapowiada.

Godz. 7.30
Tłum przed rejestracją jest coraz większy. Część pacjentów przechodzi do kolejnych kolejek przed poszczególnymi gabinetami. - Teraz sobie poczekamy - mówi pewna blondynka. - Ostatnio znajoma przyszła o dziesiątej i lekarz przyjął ją o dziewiętnastej. Co zrobić, kolejki są gigantyczne. Proszę przyjść kilka razy, to zobaczy pani, co tu się dzieje.

Ja jednak mam nadzieję, że zdrowie pozwoli mi nie prędko się tu pojawić. To, co zobaczyłam, uwłacza godności człowieka - dodam, że człowieka chorego. Tym, którzy twierdzą, że problemu kolejek nie ma, czyli lekarzom i urzędnikom NFZ, zapisałabym obowiązkową wizytę w takiej kolejce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!