Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeglarz żeglarzowi wilkiem

Krzysztof Bednarek
Bogumiła i Piotr Jermakow rozpoczęli budowę tawerny nad jeziorem Lubie w Gudowie. Nie wiadomo jednak, czy uda im się zakończyć inwestycję. Burmistrz zerwał z nimi umowę na dzierżawę pola.
Bogumiła i Piotr Jermakow rozpoczęli budowę tawerny nad jeziorem Lubie w Gudowie. Nie wiadomo jednak, czy uda im się zakończyć inwestycję. Burmistrz zerwał z nimi umowę na dzierżawę pola. Krzysztof Bednarek
Nad pięknym jeziorem Lubie w gminie Drawsko Pomorskie wciąż nie ma spokoju.

Przed rokiem opisywaliśmy konflikt pomiędzy właścicielami domków letniskowych w Linownie i w Gudowie. Chodziło o ograniczony dostęp do wody. Teraz rozgorzał konflikt pomiędzy dzierżawcami pola namiotowego w Gudowie a sąsiadującym z nimi klubem żeglarskim JK STER oraz władzami gminy.

Od dziesięciu lat Bogumiła Jermakow z mężem Piotrem prowadzą na działce dzierżawionej od gminy Drawsko Pomorskie pole namiotowe i wypożyczalnię sprzętu wodnego nad jeziorem Lubie w Gudowie. Działka znajduje się w atrakcyjnym miejscu, chętnie odwiedzanym przez turystów, na szlaku kajakowym im. ks. Kardynała Karola Wojtyły. W 2004 r. Rada Miejska wyraziła zgodę na to, by burmistrz podpisał z firmą PPU JERMAK umowę na 20 lat. Piotr i Bogumiła Jermakow zadeklarowali, że wybudują nad jeziorem przystań wodniacką, domki letniskowe, pomost, restaurację - tawernę, parking, plac zabaw dla dzieci, parking, budynek recepcji z zapleczem socjalnym. W zawartej wówczas umowie określono terminy wykonania poszczególnych obiektów.

Burmistrz zrywa umowę

W połowie września 2006 r. burmistrz Drawska Zbigniew Ptak jednostronnie rozwiązał umowę na dzierżawę działki i wezwał PPU JERMAK do opuszczenia pola nad jeziorem. - Burmistrz poinformował nas, że powodem jest niedotrzymanie przez nas terminów wykonania inwestycji określonych w umowie. Uznaliśmy, że urząd nie miał podstaw prawnych do takiego działania. Skierowaliśmy do sądu pozew. Domagamy się prawa dysponowania wydzierżawioną od gminy działką - mówi Bogumiła Jermakow.- W ciągu dwóch lat wybudowaliśmy plac zabaw i pomost pływający. Działka uzbrojona została w przyłącze energetyczne i w kanalizację. Rozpoczęliśmy budowę tawerny. Prace są zaawansowane, a dla właściwego wykonania konstrukcji ściągnęliśmy fachowców aż z Gdańska.
- Więcej zrobić się nie dało. Nie z naszej winy - wyjaśnia Piotr Jermakow. - Na części naszej działki za zgodą burmistrza usytuował się Jacht Klub Ster, kierowany przez radnego Tadeusza Pilipca. Oni nielegalnie postawili na działce kontenery mieszkalne. To była samowola budowlana, przez którą nie mogliśmy uzyskać zgody na budowę naszych obiektów. Burmistrz o tej samowoli wiedział i nic nie zrobił. Sprawa ciągnęła się przez rok. W końcu inspektor nadzoru budowlanego doprowadził do usunięcia kontenerów. Ponadto urząd postanowił wydzielić z dzierżawionej przez nas działki drogę nad jezioro. Nastąpił dodatkowy podział geodezyjny. W trakcie pomiarów okazało się, że jest znaczna różnica pomiędzy granicami, którymi posługiwaliśmy się dotychczas, a wyznaczonymi przez geodetów. Trzeba było zmienić plan zagospodarowania działki. To spowodowało znaczne opóźnienia.
Według umowy budowa tawerny miała zakończyć się w grudniu 2005 r. W marcu 2006 r. dzierżawcy podpisali z gminą aneks do umowy mówiący o zmianie terminów wykonania tawerny oraz recepcji do 11 sierpnia 2006 r. - Po załatwieniu wszystkich formalności rozpoczęliśmy budowę w czerwcu 2006 r. W tym czasie trwał już sezon turystyczny, co nie sprzyjało prowadzeniu prac budowlanych w ośrodku - wyjaśnia Bogumiła Jermakow. - Burmistrz nie miał prawa rozwiązać z nami umowy we wrześniu, gdyż jest w niej zapis, że można to zrobić najwcześniej w pół roku po upływie umownego terminu wykonania prac.

Nie mogą na siebie patrzeć

Piotr Jermakow jest żeglarzem. Wielokrotnie startował w regatach. Może pochwalić się wieloma sukcesami. Tadeusz Pilipiec też jest zapalonym żeglarzem. Cóż z tego, skoro obaj panowie nie cierpią się i nie mogą na siebie patrzeć.
Żeby dostać się na teren dzierżawiony przez JK Ster, trzeba przejechać drogą prowadzącą przez pole namiotowe PPU JERMAK.
- My zobowiązaliśmy się do udostępnienia przejazdu na zasadach określonych w naszym regulaminie, który stał się częścią umowy. Członkowie klubu i koledzy pana Pilipca, nie należący do klubu, nie chcieli przyjąć do wiadomości, że od godz. 22 do 7 rano brama wjazdowa do ośrodka jest zamknięta ze względu na bezpieczeństwo i komfort turystów - mówi P. Jermakow. - Były przypadki, że samochody pana Pilipca wjechały na nasz teren. Zniszczyły rosnące na polu drzewka i skrzynkę z zasilaniem energetycznym. Potem nastąpiła próba kradzieży prądu z naszej linii, którą powstrzymała interwencja policji. Zaczęły się nocne przejazdy samochodami przez pole. Przypadki wyłamywania bramy wjazdowej. Groźby i próby zastraszenia nas.
Co na to prezes JK Ster Tadeusz Pilipiec? Nie chce zabierać głosu na temat konfliktu z sąsiadem i odpowiedzieć na zarzuty, jakie mu stawia Piotr Jermak.

Gudowo - niewykorzystana szansa

Lubie jest jednym z największych i najładniejszych jezior na Pojezierzu Drawskim. Ma 1.440 ha powierzchni, ponad 14 km długości i maksymalną głębokość 46 m. Przez Lubie przepływa rzeka Drawa. Na jeziorze jest pięć wysp. Akwen mógłby być prawdziwym rajem dla żeglarzy, motorowodniaków i wędkarzy. Mógłby, ale nie jest ze względu na słabe zagospodarowanie turystyczne. Południową część jeziora zajmuje poligon drawski. Na przeciwległym brzegu, w części należącym do gminy Drawsko Pomorskie, jest tylko kilka ośrodków wczasowych. Kiedyś należały do państwowych zakładów pracy. Po ich upadku przeprowadzono prywatyzację, która polegała na pośpiesznej sprzedaży domków. Nie wyznaczono wówczas dróg dojazdowych do jeziora i plaż. Efekt jest taki, że osoby, które wybudowały domki letniskowe w pobliżu jeziora, mają teraz utrudniony dostęp do brzegu, bo blokują go właściciele działek położonych nad samą wodą. Mieszkańcy Gudowa mogliby żyć z turystyki, ale tak nie jest. Coraz bardziej wymagającym letnikom nie wystarcza już samo piękno natury. Turyści wolą wypoczywać w dobrych warunkach, w ośrodkach z pokojami o odpowiednim standardzie, z wypożyczalnią sprzętu pływającego i innymi atrakcjami, których w Gudowie nie ma.

Burmistrz przeciw JERMAKOWI

- Ze strony urzędu była dobra wola, żeby w Gudowie powstał ośrodek wczasowy spełniający wymagania gości. Zgodziliśmy się na długoletnią dzierżawę dużej działki nad jeziorem Lubie przez firmę PPU JERMAK, licząc na to, że dzierżawca zagospodaruje ją w czasie określonym w umowie. Tak się nie stało - mówi burmistrz Drawska Zbigniew Ptak. - Po dwóch latach okazało się, że firma nie wywiązuje się z umowy. W tym roku dzierżawca nie zapłacił w terminie czynszu. A chodziło o niewielką kwotę wynoszącą 198 zł za rok. Do urzędu wpłynęły skargi na działalność PPU JERMAK. Zarówno od mieszkańców wsi, jak i od członków klubu żeglarskiego JK Ster. Ci ostatni skarżą się na obraźliwe uwagi, zastraszanie i groźby kierowane pod ich adresem przez Jermakowa. Niejednokrotnie na polu namiotowym interweniowała policja. Po wypowiedzeniu przez nas umowy dzierżawy, firma JERMAK skierowała sprawę do sądu. Po zakończeniu sprawy pomyślnie dla gminy, ponownie ogłosimy przetarg na zagospodarowanie pola namiotowego.
Czy gmina miała podstawę, by wypowiedzieć firmie PPU JERMAK umowę dzierżawy?- Uznaliśmy, że firma tylko częściowo wywiązała się z zawartej z gminą umowy - wyjaśnia Jolanta Czepe, radca prawny Urzędu Miasta i Gminy w Drawsku Pomorskim. - W związku z tym gmina we wrześniu dostarczyła dzierżawcy oświadczenie o rozwiązaniu umowy bez wypowiedzenia, zobowiązując go do opuszczenia terenu do 23 października. Oni nie zrobili tego do dzisiaj. Nadal prowadzą budowę, narażając się na straty. Nie zwrócimy im poniesionych nakładów.
- Mimo szykan i utrudnień ciągle jesteśmy w trakcie wykonywania naszych zobowiązań - mówi Bogumiła Jermakow. - Zgodnie z opiniami wielu prawników z Drawska, Warszawy oraz Gdańska, racja w tym sporze leży po naszej stronie.

Co na to mieszkańcy?
Co o konflikcie nad jeziorem sądzą mieszkańcy Gudowa?
- Mieszkańcy wsi wyrazili zgodę na dzierżawę pola namiotowego państwu Jermakom. Później na działkę obok wprowadził się pan Pilipiec z żeglarzami. Jest pomiędzy nimi konflikt, który odbija się niekorzystnie na nas wszystkich - uważa Zofia Grzyb, sołtys Gudowa. - Turyści przyjeżdżają nad jezioro, żeby wypocząć, a nie słuchać kłótni. Mieszkańcy wkurzają się, że nie ma dojścia do jeziora. Latem była u mnie jedna z sąsiadek. Skarżyła się, że pan Piotr zażądał od niej 5 zł, bo chciała pójść z dzieckiem nad wodę. Ja powiem szczerze, on czuje się tutaj, jakby był bogiem i carem. Szczególnie, jak sobie popije...
Do sądu, za obrazę
Już w trakcie obowiązywania umowy dzierżawy pomiędzy firmą PPU JERMAK a Urzędem Miasta i Gminy w Drawsku Pomorskim, Piotr Jermak na łamach jednej z lokalnych gazet opublikował artykuł, w którym bezpardonowo zaatakował Zbigniewa Ptaka. Burmistrz nazwany przez niego "Ptasim móżdżkiem" poczuł się obrażony. Sprawa trafiła do sądu. Jermak ją przegrał. Musiał burmistrza przeprosić. Teraz Z. Ptak zastanawia się nad złożeniem kolejnego wniosku do prokuratury. Jego zdaniem, w trakcie kampanii wyborczej Piotr Jermakow opublikował na niezależnej stronie internetowej Drawska Pomorskiego nieprawdziwe, obraźliwe i zniesławiające burmistrza wypowiedzi.
- Nie chciałbym, żeby łączyć sprawę pola biwakowego ze sprawą zniesławienia mnie - zastrzega Zbigniew Ptak. - To są dwa odrębne tematy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!