Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zespół Haydamaky: Przekazujemy w dźwiękach atmosferę Majdanu

Redakcja
Zespół Haydamaky: Przekazujemy w dźwiękach atmosferę Majdanu.
Zespół Haydamaky: Przekazujemy w dźwiękach atmosferę Majdanu.
Rozmowa z muzykami ukraińskiego zespołu rockowego Haydamaky, który wspierał rewolucję nad Dnieprem.

Zespół Haydamaky od niedawna występuje w mocni zmienionym składzie. Jak zmiany personalne wpłynęły na zmianę stylu granej przez was muzyki?
Ołeksandr Jarmoła:
Nasza muzyka stała się bardziej rockowa, mniej folkowa, mniej do zabawy. Wiele zespołów zaczyna dziś grać muzykę folkową nie od serca, a z wyrachowania, żeby na niej zarobić. Folk staje się komercyjny. Jest wiele zespołów wpisujących się w tę tendencję, zarówno na polskiej, jak i na ukraińskiej scenie muzycznej. U was w Polsce bardzo popularny jest na przykład Enej. U nas tego typu komercyjny folk grają takie zespoły jak Tik czy Kozak System (zespół byłych członków grupy Haydamaky - red.). Ich muzyczna ewolucja zaprowadziła ich do tego, by grali do zabawy. My natomiast patrzymy w przyszłość. Widzimy, w jakim kierunku idzie rozwój rewolucyjnej, alternatywnej muzyki - bynajmniej nie w kierunku grania dla zabawy. Poza tym chcę tworzyć muzykę dla tego samego powodu, dla którego jeszcze jako nastolatek wziąłem po raz pierwszy gitarę do ręki - chcę po prostu grać rocka.

Dmytro Kusznir: Jesteśmy zespołem profesjonalnym i z jakiegoś punktu widzenia komercyjnym oczywiście, ale komercyjność nie powinna wpływać na jakość muzyki. Nie chodzi o to, żeby zarobić parę hrywien czy parę złotych, ale żeby dostarczyć w dźwiękach jakiś przekaz słuchaczowi, zaproponować nową jakość muzyki.

Ołeksandr: Kwestia komercji jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego Europa tak biernie zareagowała na wydarzenia na Majdanie - bo Europejczycy przyzwyczajeni są do konsumpcyjnego stylu życia i myślenia wyłącznie o własnym interesie. Im wydaje się, że ludzie chcą tylko pójść na zabawę, napić się, zjeść coś i pokrzyczeć "sława Ukrajini!" i nic więcej. Tymczasem muzyka rockowa, w odróżnieniu od takiego komercyjnego folku, współbrzmi z prawdziwymi zmianami w życiu ludzi. Nie chcemy grać muzyki do kotleta, chcemy akompaniować prawdziwym zmianom na lepsze.

- Dmytro, jesteś jednym z nowych członków zespołu Haydamaky. Gdzie grałeś wcześniej?
Dmytro:
Udzielałem się - i grywam do tej pory - w rosyjskojęzycznym kijowskim zespole Żyteli Sonca (ros. Mieszkańcy Słońca) tworzącym muzykę funk-rock. Generalnie, jeśli chodzi o stylistykę muzyczną, to zaczynałem od punk rocka, grunge potem funk i wreszcie rock. Przyszedłem do Haydamaków dwa lata temu. Z Saszą (Ołeksandrem Jarmołą - red.) poznał mnie kolega, kiedy Sasza szukał muzyków. Okazało się że mamy wspólne poglądy i tak zaczęliśmy współpracę.

Wspólne poglądy muzyczne czy polityczne?
Ołeksandr:
U nas w ogóle nie ma polityki!

Jak to?! Przecież graliście na Majdanie. To już polityka.
Ołeksandr:
Nie lubimy polityki. Kochamy ludzi.

Dmytro: Polityka musi istnieć w naszym życiu. Od niej nigdzie się nie schowasz.

Ołeksandr: Nie do końca się zgodzę. Polityka jest koniecznym elementem naszego życia tylko dlatego, że do tego nas zmusza reszta świata. A my bardzo dobrze widzimy, że tam, gdzie nie ma polityki, tak wszystko normalnie się dzieje. Tam, gdzie tylko w grę wchodzi polityka, tam wszystko się pier..li.

Dmytro, co o Majdanie myślą twoi rosyjskojęzyczni koledzy z zespołu Żyteli Sonca? Chcieli zagrać na tamtejszej scenie?.
Dmytro:
Nie. Ale wcale nie dlatego, że jako rosyjskojęzyczni Ukraińcy mają coś przeciwko rewolucji czy są gorącymi zwolennikami Janukowycza. Chcieli być z dala od Majdanu, bo ich twórczość to czysty underground. To mało znany zespół, który gra tylko w kijowskich klubach, i nie ciągnie ich do występów przed wielotysięczną publicznością. Ale tak czysto po ludzku nie są obojętni na to, co działo się na Majdanie. Przeżywali to razem z nami, choć nie stali na barykadach. Ich stosunek do tej rewolucji był pozytywny.

Ołeksandr, ty grałeś też na scenie poprzedniego Majdanu, podczas Pomarańczowej Rewolucji. Czym różni się ta rewolucja od poprzedniej?
Ołeksandr:
Podczas Pomarańczowej Rewolucji ludzie potrzebowali jednego lidera i polityków, którzy za nich pomyślą i wszystko zrobią. A potem trzeba było zmienić tych polityków. Nareszcie ludzie dojrzeli do tego, że sami muszą wszystko zrobić, bez oglądania się z wiarą na polityków.

Jak wyglądały starcia na Majdanie z perspektywy sceny, na której graliście?
Ołeksandr:
Nie graliśmy podczas starć z Berkutem. Byliśmy na Majdanie, podczas starć na ulicy Instytuckiej 11 grudnia. Ale kiedy biją ludzi, nikt nie gra muzyki.

Ludzie, którzy walczyli z Berkutem w pierwszym szeregu to bohaterowie. Z drewnianymi patykami szli na karabiny.

- Graliście też w Doniecku, małej ojczyźnie Janukowycza. Nikt was tam nie zaatakował? Jakie były nastroje?
Ołeksandr:
Graliśmy nie tylko w Doniecku, ale i w Charkowie. Ani razu nie spotkaliśmy się z jawną agresją.

Andrij Slepcow: Kiedy graliśmy w Doniecku, przyszło 20 osób z "antymajdanu" i zaczęli na początku nas wyzywać, krzyczeć i skandować na cześć Janukowycza "Witia nasz prezydent!", ale po kilku chwilach najwidoczniej spodobała im się nasza muzyka, bo zapomnieli o celu, w jakim przyszli i zaczęli tańczyć.

Rozmawiamy w Szczecinie, tuż przed szóstym waszym koncertem w ramach polskiej trasy Euromaidan Tour. Jakie macie wspomnienia?
Ołeksandr:
Bardzo dobre. Większa frekwencja na koncertach niż zazwyczaj.

Dmytro: Koncertujemy w bardzo trudnym dla Ukrainy czasie. Pierwsze koncerty w ramach tej trasy graliśmy akurat wtedy, kiedy w Kijowie mordowano ludzi. Ktoś może zapytać: "jak tak można: tam żałoba, a tu koncert?!" Ale tak naprawdę my zawsze przy okazji występu mówimy, dlaczego przyjechaliśmy. Nie po to, żeby po prostu się pobawić. Oczywiście proszę bardzo - jeśli muzyka podrywa to można tańczyć.

Ale w pierwszej kolejności naszym celem podczas tej trasy jest przekazanie ducha Majdanu. Nasza muzyka to manifest. Z każdą pieśnią można związać analogię z czymś, co się właśnie dzieje na Ukrainie. To jest nasz message do ludzi.

Po każdym występie w ramach trasy Euromaidan Tour zostajemy na scenie, by porozmawiać z ludźmi, którzy chcieliby się czegoś dowiedzieć na temat tej rewolucji od jej bezpośrednich uczestników. Nie każdego dnia staliśmy na pierwszej linii frontu ale coś widzieliśmy możemy opowiadać.

Ołeksandr: Symboliczny jest też fakt, że koncertujemy w ramach trasy Euromaidan Tour właśnie po Polsce, bo właśnie Polacy najwięcej myśleli o naszej rewolucji, najbardziej wspierali jej uczestników. Chcemy im za to podziękować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!