Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zły wilk to mit. To człowiek jest czarnym charakterem [ROZMOWA]

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
Katarzyna Lesner z Fundacji Dla Dzikich Zwierząt Larus
Katarzyna Lesner z Fundacji Dla Dzikich Zwierząt Larus Krzysztof Marczyk
Rozmowa z Katarzyną Lesner z Fundacji Dla Dzikich Zwierząt Larus, technikiem weterynarii.

Z danych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie wynika, że wielkość populacji wilka w województwie zachodniopomorskim wynosiła w 2021 roku około 350 osobników. Od 2000 roku populacja wilka w kraju wzrosła o 225 procent. Tak duże wzrosty wynikają właśnie z tego, że wilki są pod ochroną, czy są jakieś inne przyczyny?
Przede wszystkim z tego, że są pod ochroną i nie ma możliwości legalnego odstrzału. Za wilkami przemawia prawo, bo Komisja Europejska, przynajmniej na terenie Polski, podtrzymuje to, by zwierzę było pod ochroną. Dobrze, że jest to realizowane, bo dla ekosystemu wilk - jako drapieżnik - jest niezbędny. Wilki są obecne w naszym regionie, choć przez lata ich tutaj nie było. Ale w końcu zostały objęte ochroną (od 1998 roku - do. red.) i widać efekty. Ich populacja rośnie, choć u nas tak dużego, zwartego kompleksu leśnego, jak choćby Puszcza Kampinoska, nie mamy. W dalszym ciągu jest jednak grupa osób, która na wilki chce polować, mocno za tym lobbuje.

Co to za osoby?
Myśliwi, choć oczywiście nie wszyscy. Intencji strzelających, ich argumentów, nie rozumiem. Rozpowszechnianie mitów, straszenie ludzi - nie tędy droga. A wszelkie negatywne zdarzenia - zagryzienia ludzi w lasach, czy zwierząt w gospodarstwach - bardzo łatwo, bezrefleksyjnie przypisuje się wilkom. Podnosi się larum, że konieczny jest odstrzał. Nie szuka się prawdziwych przyczyn tych wypadków tylko od razu wydaje wyrok. Podam głośny przykład, szeroko opisywany w mediach, dotyczący znalezienia ciała mężczyzny w Bieszczadach. Ten zaginął już miesiąc wcześniej.

Mieszkańcy gmin Bircza i Fredropol w powiecie przemyskim apelowali o wystraszenie watahy wilków.
No właśnie. Zdaniem osób, które badały szczątki tego człowieka nie mówią jasno, że to zrobiły wilki. A już na pewno nie zrobiły tego żywemu człowiekowi. Można domniemywać, po znajomości biologii gatunków, że najmniej prawdopodobnym zwierzęciem, które tam brało udział, jest wilk. Choćby z tego powodu, że wilk całych kawałków mięsa nie zostawia ot tak. Dla niego to przecież jedzenie. To zrobiły lisy i ptaki padlinożerne. O tej porze roku chętnych do jedzenia jest naprawdę dużo.

Czyli historie o napadających wilkach to bajki?
Oczywiście. Wilki boją się ludzi. Przecież nie możemy podejmować radykalnych decyzji na podstawie tego, że ktoś widział wilka w pobliżu gospodarstwa, czy na polu. Do tego praktycznie każdy z nas dysponuje telefonem z aparatem i kamerą. Wilka można nagrać, pokazać, nagłośnić sprawę. Nadać temu jakiś kontekst, niekoniecznie mający związek z rzeczywistością. Coraz mocniej, od czasów pandemii, eksplorujemy lasy. Wchodzimy więc w naturalne środowisko dzikich zwierząt, w tym wilków właśnie.A zwierzęta się przemieszczają, nie odmawiajmy im ich naturalnych zachowań. Czysta statystyka: coraz więcej ludzi, stosunkowo niewielka powierzchnia leśna, więc jest większe prawdopodobieństwo, że się na wilka, czy też inne dzikie zwierzę, natkniemy.

Jak w takiej sytuacji reagować?
Spokojnie. Wilk sam z siebie nie zaatakuje. Będzie się przyglądał. Najlepiej jest więc po prostu odejść, nie panikować. Wilk pójdzie w swoją stronę, my w swoją. Nie słyszałam o przypadku, by jakiś wilk gonił człowieka po lesie. Bardziej bym się bała zdziczałych psów. Panuje dziwne przekonanie, że wilk jest groźny. To mit, przesąd, oparty m.in. na bajkach, wierzeniach, przekazywanych przez wieki. Swoje zrobiła popularność Czerwonego Kapturka, czy Wilka i Zająca. Wilk, podobnie jak kruk, wywołuje wśród ludzi niepokój. Sprawie groźne wrażenie. W popkulturze te zwierzęta generalnie do przyjaznych nie należą. I my, jako ludzie, w to uwierzyliśmy. Owszem, tego typu mity to część naszego dziedzictwa, ale powinniśmy mieć do tego dystans. Kolejna rzecz - dokarmianie dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku nie ma sensu. To też proszenie się o kłopoty.

Działacie Państwo jako Dzikie Pogotowie. Odławiacie dzikie zwierzę, leczycie i wypuszczacie na wolność. Dużo wilków do was trafia?
Dużo. W okresie od 1 stycznia do 1 marca mieliśmy dwa zgłoszenia. To są różne sytuacje: ranny wilk, który wpadł we wnyki, wilk postrzelony przez myśliwego, wilk, który wpadł pod samochód. Raz wilk wpadł do rzeki przy porcie w Łebie. I to w ogóle jest dziwna historia. Na terenie Słowińskiego Parku Narodowego żyją dwie rodziny wilków, niespokrewnione ze sobą. Naturalną granicę dla tych wilczych rodzin wyznacza rzeka Łeba. Wilki nie wchodzą sobie w drogę.
Nie wiem z jakiego powodu, ale jeden z tych wilków wpadł do rzeki. Nurt zaniósł go aż do portu, choć widać było, że wcześniej próbował się wydostać, patrząc na opuszki łap i pazury. Czy się uderzył, poślizgnął, nie wiem. Ale wpadł. Gdy wilka, którego nazwaliśmy potem Bosman, wyciągnęliśmy z wody, był wyziębiony, wręcz sztywny. Ruszał tylko oczami, miał spłycony oddech. Na szczęście jeszcze tego samego wieczoru, po oględzinach weterynaryjnych, dostał obrożę i został wypuszczony. I on w okolicach rzeki Łeby nadal przebywa. O co mu chodzi, nie wiem.

A co z martwymi osobnikami?
W przypadku martwych wilków robimy sekcję, zbieramy próbki, przekazujemy to do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie oraz do Stowarzyszenia dla Nautry "Wilk". Między innymi dzięki tym działaniom mamy coraz większą wiedzę na temat populacji wilków w naszym województwie. A przecież jeszcze kilka lat temu nie była badana. Nigdy. Teraz wiemy, jak się poruszają, jakie terytorium zajmują, bo mamy też dwa zaobrożowane wilki, w tym jednego najstarszego w Polsce. Szacujemy, że on może mieć około 12 lat w tym momencie. Ale wilki nie są długowieczne. Na podstawie danych z obroży ustawione zostały fotopułapki, więc wilki są też obserwowane w taki sposób.
Zgłoszeń do naszej fundacji przybywa. Nim jednak podejmujemy interwencję, zawsze proszę o zdjęcie z miejsca zdarzenia, czy to faktycznie wilk, bo często zgłoszenia dotyczą zdziczałych psów, a tymi zajmują się inne służby. Zbieramy jak najwięcej informacji, by się przygotować. Bierzemy ze sobą lekarza weterynarii, który podaje wilkowi środek na uspokojenie (tzw. sedacja). W przypadku zabrania wilka z miejsca zdarzenia i przetrzymania go w środku przez jakiś czas (bo czasem wystarczy uwolnić go z wnyków i po sprawie) musimy mieć bezwzględnie zgodę RDOŚ, bo wilka trzeba zaobrożować. A gdy go już wypuszczamy, to w pobliżu miejsca znalezienia, bo to jego terytorium. Do takich interwencji używamy specjalnej skrzyni transportowej, dmuchawki do podawania środka uspokajającego na odległość, czy podbierak.

Jak szukać równowagi biologicznej w zapewnieniu bezpiecznego bytowania dla wilków i ludzi, by te gatunki jak najrzadziej wchodziły sobie w drogę?
Jak najmniej ingerować. My róbmy swoje, wilki swoje. Nie podsycać medialnej nagonki. Wilki żyją w lasach i żyć będą, niezależnie od wielkości populacji. Zdarzają się oczywiście sytuacje, w których wilk wejdzie komuś na podwórko, zje jedzenie z miski psa. To się będzie zdarzać, bo to łatwe jedzenie. Wilk myśli racjonalnie - jeśli nie musi poświęcać energii na polowanie, by się najeść, to za zwierzyną bez konieczności biegać nie będzie. Tym bardziej, że istnieje duże ryzyko, że z polowania nic nie wyjdzie. Przecież ludzie zachowują się podobnie. Zamawiając dietę pudełkową, w pewnym momencie się rozleniwiamy i nie chce nam się gotować, skoro jedzenie dostarczane jest pod drzwi. Dlatego zabezpieczajmy posesje, nie zostawiajmy luzem jedzenia dla zwierząt domowych. W ten sposób sprawimy, że wilk nie będzie miał czego szukać w gospodarstwie.

Jaka przyszłość czeka wilki w Polsce?
Chciałabym być spokojna o tą przyszłość, ale nie wiem, czy to nie myślenie życzeniowe. Na razie mamy stabilny wzrost populacji. Wilk, jako drapieżnik szczytowy, mimo wszystko ma swoich wrogów. Na czele jesteśmy oczywiście my, ludzie. Bardzo dużo wilków ginie w wypadkach komunikacyjnych. Tak jak w każdym innym gatunku, pierwszy rok życia wilka jest bardzo trudny. Naukowcy, czy biolodzy zajmujący się wilkami nie zwalczają na przykład świerzbowca, który wywołuje poważne choroby. Nie ratuje się wilków zaświerzbionych. To część życia wilka. Na tym też trochę polega biologia, ewolucja. Najsilniejsze geny mają być przekazywane dalej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera