Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiana władzy w koszalińskim schronisku

(rav)
sxc.hu
Kierownik oraz weterynarz koszalińskiego azylu dla bezdomnych zwierząt z dnia na dzień zostali zwolnieni z pracy. - Byliśmy zaniepokojeni kierunkiem, w którym zmierzało zarządzanie placówką - tłumaczy prezes TOZ.

Doniesienia o nieprawidłowościach i złej opiece nad zwierzętami w "Leśnym zakątku" przy ul. Mieszka I pojawiały się od ponad roku, a "Głos" pisał o nich kilkakrotnie. Za każdym razem inspekcja weterynaryjna przekonywała, że placówka spełnia wszelkie standardy, a zarząd Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (prowadzi schronisko) bronił swoich pracowników.

W zeszłym tygodniu w trybie natychmiastowym z pracą pożegnali się dotychczasowy kierownik azylu oraz zatrudniony tam weterynarz. - Chcemy, by nasze schronisko było wzorcowe, a tymczasem w zarządzaniu były pewne niedociągnięcia, zła organizacja pracy, coraz większa rutyna, a coraz mniej empatii dla zwierząt - uzasadnia decyzję Elżbieta Miklis, prezes TOnZ, zapewniając jednocześnie, że przyczyną zwolnienia kierownika i lekarza nie była krzywda zwierząt. - Postanowiliśmy jednak zareagować odpowiednio wcześniej, by do ewentualnego nieszczęścia nie doszło - dodaje.

Brak wcześniejszej reakcji na wspomniane doniesienia o nieprawidłowościach tłumaczy koniecznością zaufania personelowi. - Zastałam już schronisko pod tym kierownictwem i nie chciałam nikogo od razu skreślać, tylko dać się wykazać - wskazuje.
Weryfikacja najwyraźniej nie wypadła pomyślnie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jednym z głównych zarzutów wobec kierownika była fakt, że zdarzały się dni, kiedy w schronisku nawet przez kilka godzin nie było pracowników. Lekarz z kolei dobrze wywiązywał się z zadań stricte weterynaryjnych, ale zaniedbywał pozostałe obowiązki, które na nim spoczywały. - Dla mnie te decyzje także nie były łatwe i nie przewiduję żadnych kolejnych zwolnień - deklaruje Elżbieta Miklis.

Obowiązki kierownika na trzymiesięczny okres próbny przejął dotychczasowy pielęgniarz; weterynarza TOnZ na razie szuka. Jednocześnie pani prezes zapewnia, że zwierzęta są pod stałą opieką weterynaryjną, co jest wymogiem koniecznym, by schronisko działało. - Nie mamy lekarza na miejscu, ale mamy podpisaną umowę z doktorem, który jest cały czas do naszej dyspozycji - podkreśla Elżbieta Miklis.

Jej zapewnienia potwierdza szef powiatowej inspekcji weterynaryjnej, ktora przed kilkoma dniami przeprowadziła kontrolę w azylu. - Stała opieka weterynaryjna jest zapewniona, w związku z czym na dzień dzisiejszy placówka znajduje się na liście schronisk uprawnionych do działania - mówi Marek Kubica, powiatowy lekarz weterynarii.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!