Znika droga dojazdowa do osiedla Panorama w Koszalinie. Mamy komentarz miasta i inwestora [WIDEO, ZDJĘCIA]

Beata Borzymowska, która zarządza wspólnotą zrzeszająca mieszkańców aż 155 lokali, nie wie co ma zrobić. Droga jest samorządowa, ale płyty należały do Agrobudu, który bloki tu budował. Do 2018 roku dzierżawił więc tę drogę na potrzeby budowy. Kobieta nie ma więc pretensji do firmy, że zabiera teraz swoją własność, ale do miasta już tak, bo miało się porozumieć z szefami Agrobudu.

- Usłyszałam, że Agrobud potrzebuje tych płyt na innej budowie, więc ma prawo to zabrać - mówi.

Przyznaje, akcja demontowania płyt ją zaskoczyła, choć problem znany był od lat.

Znika droga dojazdowa do osiedla w Koszalinie. Mieszkańcy są przerażeni ZDJĘCIA, WIDEO

- Próbowałam interweniować w Zarządzie Dróg i Transportu - komentuje.

- Nic nie wskórałam. Droga, z której przez lata korzystaliśmy, zniknęła. Do budynków, w których mieszka kilkaset osób, bo prócz zarządzanej przeze mnie wspólnoty jest jeszcze jeden blok, nie ma dojazdu. Jest wprawdzie droga „na dziko”, ale wyjazd z niej to też taki nieformalny parking. Prosiłam drogowców i policję, by chociaż zrobili coś, by auta na wjeździe nie parkowały. To takie minimum pomocy, na którą liczymy...

Prezydent Koszalina Piotr Jedliński rozkłada ręce. Mówi, że ratusz musi przestrzegać przepisów prawa, więc doraźne rozwiązanie, takie jak droga „na dziko”, w grę nie wchodzi. Przyznaje, że problem drogi osiedlowej jest mu znany od lat, a droga w plany inwestycyjne była wpisana, ale zachowanie firmy, która budowała osiedle, uważa za bulwersujące.

Zdaniem prezydenta sposób i czas przeprowadzenia tej operacji jest „mało cywilizowany”. Ale nie tylko. Jego zdaniem problem tkwi w samym projektowaniu tego typu inwestycji. - Czekamy na uchwalenie przepisów, które na inwestorach wymuszą zapewnienie lokatorom dojazdu do nieruchomości. Wiele firm już dziś, choć nie ma takiego obowiązku, projektując osiedla, zapewnia odpowiednią infrastrukturę drogową. Tu tego nie zrobiono - zauważa.

Zastępca prezydenta Andrzej Kierzek przyznaje, że decyzja Agrobudu o demontażu płyt wymusiła na ratuszu działanie. Ale mieszkańcy muszą się uzbroić w cierpliwość.

- Podjęliśmy decyzję o wysłaniu zapytania ofertowego do firm, które mogłyby zrobić tymczasową drogę z płyt. Tymczasową, bo inwestycje w tym rejonie nie są jeszcze skończone, trwa budowa kolejnego osiedla - tłumaczy.

Zwrócił uwagę na to, że gdyby taką tymczasową drogę zdecydował się jednak zrobić inwestor, który buduje nowe osiedle, to zapewne udałoby się problem rozwiązać szybciej.

Krzysztof Hendzel z Agrobudu mówi, że zarzuty względem jego firmy są chybione: - Ponad 10 lat temu kupiłem działki w tym rejonie, działki do których miasto nie przewidziało drogi dojazdowej: - Na potrzeby budowy na teranie, który nawet nie jest opisany jako droga, położyłem płyty – opowiada. – Gdy zakończyła się budowa zakończył się też czas dzierżawy przez firmę terenu pod tą prowizoryczną drogą.

Przypomina też, że od 2018 roku wielokrotnie korespondencyjnie zwracał się do Zarządu Dróg, Prezydenta, czy wspólnot mieszkaniowych by sprawę płyt rozwiązać. Przyznaje, że oczekiwał, że miasto mu za nie zapłaci.

– Nie rozumiem dlaczego, gdy w końcu zaczęliśmy usuwać nasze płyty, nagle wszyscy są tacy zdziwieni – komentuje.