Nominacja bardzo ucieszyła Martę Zając-Ossowską. W studiu Gazety Wrocławskiej opowiedziała o przygotowaniach do, póki co, najważniejszej rozmowy jej życia.
- Strasznie nie lubię pytań o kodeks pracy. Musiałam go czytać na wakacjach, bo wciąż jest on nowelizowany. Rozmowa odbyła się w języku angielskim i trwała dwie godziny - wspomina.
Marta Zając-Ossowska jest z wykształcenia przede wszystkim zootechnikiem, ale także edukatorem, a obecnie doktoryzuje się na Uniwersytecie Ekonomicznym. - Podczas studiów głównie skupiałam się na zwierzętach gospodarskich. Dlatego powtarzam, że biolog, taki jak mój mentor prezes Radosław Ratajszczak, ma większą wiedzę na temat zwierząt, ale zootechnik niejedną stajnię wysprzątał i jest lepiej przygotowany do pracy przy zwierzętach w zoo.
Marta Zając-Ossowska pracuje w zoo od 2012 roku. Zaczynała w sekretariacie prezesa Ratajszczaka. Ale praktyki rozpoczęła jeszcze u państwa Gucwińskich. Do stanowiska, które właśnie objęła prowadziła trudna droga. - Nie boję się ciężkiej pracy - podkreśla dyrektor generalna.
Wspomina też, że jako rodowita wrocławianka, zoo odwiedzała jeszcze jeżdżąc w dziecięcym wózku.
- Miałam zawsze bardzo kręcone włosy. Podobno podczas jednej z wycieczek do zoo, właśnie ze względu na moją czuprynę nad moim wózkiem pochylili się państwo Gucwińscy - opowiada, a my dopowiadamy, że pewnie już od wtedy była jej pisana obecna funkcja w Zoo Wrocław.
Podczas rozmowy w studiu Gazety Wrocławskiej, Marta Zając-Ossowska opowiedziała o początkach i przemianach, jakie nastąpiły w ogrodach zoologicznych - od zwykłej rozrywki po wielkie centra badawcze, którymi są teraz. - Dzisiejsze ogrody powinny być traktowane jak centra ochrony zwierząt. Taki jest i nasz cel - stwierdziła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?