Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Został pobity i odegrał się... scyzorykiem. "Użyłem noża, ale nie chciałem zabić"

(asia)
Joanna Krężelewska
Uzbrojony w... niewielki scyzoryk wtargnął do mieszkania sąsiada. 42-letni Dimitrij G. twierdzi, że chciał odzyskać pieniądze. Prokurator uważa, że miał zamiar zabić.

O tym, że pewnych decyzji nie należy podejmować "na gorąco", a dochodzenie sprawiedliwości najlepiej zostawić policjantom i sądom może przekonać się Dimitrij G. z Wałcza. Spośród kilku zarzutów, które usłyszał przed Sądem Okręgowym w Koszalinie, najcięższy to podwójne usiłowania zabójstwa. - Użyłem noża, ale nie chciałem zabić. Ja się broniłem - zeznał.

42-latek urodził się w Uzbekistanie. Dziś ma polskie obywatelstwo. Do stycznia pracował jako stolarz w Wałczu. Do 30 stycznia, kiedy został aresztowany. Prokurator Sławomir Witak oskarżył Dimitrija, że tego właśnie dnia wtargnął do mieszkania sąsiada z naprzeciwka - Krystiana M. i scyzorykiem zadał mu cios w policzek i bark. Później zaatakował Grzegorza W., znajomego swojego sąsiada - dźgnął go w brzuch, szyję i klatkę piersiową.

Oskarżony, choć podczas pierwszych przesłuchań przyznał się, że chciał zabić, dziś twierdzi, że było inaczej.

- Sąsiad Krystian przyszedł do mnie. Szukał właściciela mieszkania, Andrzeja, któremu podżyrował kredyt. Andrzej nie płacił rat, więc Krystianowi komornik zajął pensję - opisywał. Do dwójki dołączył znajomy Krystiana - Grzegorz W. Panowie wypili kilka kieliszków. Krystian poszedł do domu. Wtedy, według relacji oskarżonego, Grzegorz W., potężny mężczyzna, wymierzył mu kilka ciosów.

- Wskoczył na mnie i bił, aż straciłem przytomność. Powiedział, że robi to, aby Andrzej wiedział, co go czeka. To musiało być na zlecenie Krystiana - opisywał Dymitrij. Pobity ocknął się w nocy. - Mój nos wyglądał, jak otwarta róża. Zobaczyłem, że z portfela zginęło mu kilkaset złotych. Wziąłem scyzoryk i poszedłem do sąsiada. Nie chciał otworzyć. Zacząłem kopać w drzwi i na moje nieszczęście otworzyły się - opisywał.

Między mężczyznami doszło do szarpaniny. - Nie chciałem ich zabić. Gdybym chciał, to bym to zrobił. Chciałem obezwładnić i zabrać swoje pieniądze - tłumaczył sądowi.

36-letni Krystian M. sytuację przedstawił zupełnie inaczej. Twierdził, że o żadnym pobiciu sąsiada nic nie wie. Owszem, panowie się spotkali, nawet wychylili kilka głębszych, ale rozeszli się w pokoju.

- Nie potrafię wyjaśnić, skąd na ciele oskarżonego wzięły się obrażenia - skwitował swoją wersję.
Również Grzegorz W. twierdzi, że do takiej sytuacji nie doszło. - Piliśmy, ja wróciłem do Krystiana, poszedłem spać. Obudziła mnie rozróba - zeznał.

Decyzję o tym, której wersji dać wiarę, podejmie sąd.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!