Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZUS jest zdolny do wszystkiego

(dmk)
- Lekarz się pomylił, a ja od ponad dwóch miesięcy nie mam za co żyć - denerwuje się Tomasz Ciepliński. - Teraz niech ZUS płaci za swoje błędy.
- Lekarz się pomylił, a ja od ponad dwóch miesięcy nie mam za co żyć - denerwuje się Tomasz Ciepliński. - Teraz niech ZUS płaci za swoje błędy. Mariusz Nowicki
- Przez lekarza od ponad dwóch miesięcy jestem bez środków do życia - mówi zrozpaczony Tomasz Ciepliński z Kępic. Mężczyzna w lipcu dostał orzeczenie lekarza z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Słupsku, że jest niezdolny do pracy. Zaraz też stracił pracę. Tymczasem okazało się, że orzecznik się... pomylił.

- Przez lekarza od ponad dwóch miesięcy jestem bez środków do życia - mówi zrozpaczony Tomasz Ciepliński z Kępic. Mężczyzna w lipcu dostał orzeczenie lekarza z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Słupsku, że jest niezdolny do pracy. Zaraz też stracił pracę. Tymczasem okazało się, że orzecznik się... pomylił.
Tomaszowi Cieplińskiemu w styczniu odnowiła się choroba kręgosłupa. Leczył się pół roku. W lipcu został skierowany do orzecznika w słupskim ZUS-ie. Chciał dostać świadczenie rehabilitacyjne. Jednak lekarz Mariusz Król stwierdził, że mężczyzna jest niezdolny do pracy, ale świadczenie mu nie przysługuje! Tym samym ZUS pozbawił go środków do życia.
- Z zaświadczeniem poszedłem do zakładu pracy - firmy ochroniarskiej. Nie pracowałem przez kilka miesięcy, bo się leczyłem. Dlatego stanąłem przed lekarzem zakładowym. Pokazałem zaświadczenie z ZUS-u, że nie jestem zdolny do pracy i... zostałem zwolniony - mówi Tomasz Ciepliński. - Przez decyzję orzecznika nie miałem też czego szukać w Powiatowym Urzędzie Pracy, niezdolnych do pracy tam nie rejestrują. Finał jest taki, że od dwóch miesięcy nie mam z czego żyć: ani wypłaty, ani świadczenia. Dobrze, że żona ma pracę.
Tymczasem okazało się, że orzecznik... pomylił kratki w dokumencie. Zamiast napisać, że świadczenie nie przysługuje i zaznaczyć, że nasz Czytelnik jest zdolny do pracy, zakreślił kratkę, że jest niezdolny. - Nie pamiętam tej sprawy. Ale przecież po to są wewnętrzne kontrole, żeby takie błędy wychwytywać - tłumaczy Mariusz Król. - Jest mi przykro, że się pomyliłem, mogę tego pana tylko przeprosić.
Sprawy nie widzi też Ewa Dusza, rzeczniczka słupskiego ZUS-u. - To była oczywista pomyłka, taki "czeski błąd". Sami nie mogliśmy tej sprawy odkręcić, więc dokumenty przesłaliśmy do Gdańska. Tam naprawiono pomyłkę i pan Ciepliński ponownie jest zdolny do pracy - tłumaczy Ewa Dusza.
Czyli dla ZUS-u wszystko jest w porządku. Jednak nie dla naszego Czytelnika, który przed sądem chce walczyć o swoje. Tym bardziej że nikt z ubezpieczalni nawet nie skontaktował się z nim i nie przeprosił za oczywistą pomyłkę. - Jeszcze w tym tygodniu wytoczę ZUS-owi dwa pozwy - zapowiada Tomasz Ciepliński. - Będę się domagał odszkodowania za utracone zarobki i przyznania mi zasiłku rehabilitacyjnego. Konsekwencje musi też ponieść orzecznik, żeby już nigdy nikogo nie skrzywdził tak jak mnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!