Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

1.407 za referendum w Darłowie. Podpisy oceni teraz komisarz

(nag)
– Żyjemy w XXI wieku, mamy demokrację, burmistrz sam o nią walczył. Te podpisy świadczą o tym, że część mieszkańców jest zdeterminowana i nie boi się powiedzieć "nie” burmistrzowi – mówi Bogdan Pasławski.
– Żyjemy w XXI wieku, mamy demokrację, burmistrz sam o nią walczył. Te podpisy świadczą o tym, że część mieszkańców jest zdeterminowana i nie boi się powiedzieć "nie” burmistrzowi – mówi Bogdan Pasławski. Radosław Koleśnik
Inicjatorzy przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania burmistrza Darłowa dostarczyli wczoraj do komisarza wyborczego w Koszalinie dokładnie 1.407 podpisów, czyli o ponad 200 więcej niż wymagają tego przepisy.

- Zgodnie z przepisami powinniśmy zebrać co najmniej 1.187 podpisów, przywieźliśmy ich więcej, by mieć tak zwaną "górkę bezpieczeństwa" - mówił nam w piątek Bogdan Pasławski, który stanął na czele grupy inicjatywnej opowiadającej się za odwołaniem przed upływem kadencji burmistrza Darłowa.
- Nie było trudności, chociaż ludzie są zastraszeni w Darłowie i dało się to odczuć. Każdy, kto zbierał podpisy mówił, że są mieszkańcy, którzy nie chcą się podpisać, bo się boją, że burmistrz dowie się o tym. Z drugiej strony obiecywali nam, że pójdą do urn, jeśli już dojdzie do referendum - dodał Pasławski, który przypomniał, że główne powody zwołania referendum, to "niedotrzymywanie obietnic wyborczych, podjęcie samodzielnej decyzji w sprawie elektrowni atomowej, zadłużanie miasta ponad miarę". - Wydaliśmy też oświadczenie, że nie jesteśmy zamieszani w sprawę "teczek" burmistrza (fałszywki rozpowszechniane w Darłowie mające świadczyć o rzekomej współpracy burmistrza z SB - dop. aut.), aczkolwiek jako stowarzyszenie przyglądamy się tej sprawie i po referendum będziemy optowali za tym, żeby burmistrz poddał się autolustracji. On twierdzi, że został zlustrowany, ale my, patrząc na te dokumenty, które nam dostarczono, będziemy chcieli zobaczyć nowe zaświadczenie - z IPN z Warszawy - dodał pełnomocnik grupy inicjatywnej.

- Ostateczny komentarz będzie możliwy po weryfikacji przez komisarza wyborczego złożonych podpisów - powiedział nam Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa. - Docierały do mnie sygnały, że część z nich została pozyskana od osób wprowadzanych w błąd, które sądziły na przykład, że podpisują się pod protestem w sprawie budowy elektrowni atomowej - dodał.

A jeśli chodzi o liczbę zebranych podpisów? - To dość mizerny wynik dla opozycji, bo zebrali mniej niż liczba osób, które głosowały na moich kontrkandydatów w ostatnich wyborach - stwierdził burmistrz Klimowicz.
Zgodnie z przepisami komisarz wyborczy w ciągu 30 dni od dostarczenia mu podpisów musi ogłosić decyzję w sprawie referendum. Jeśli uzna, że spełnione są wszystkie wymogi, by je przeprowadzić, to termin głosowania w sprawie odwołania burmistrza musi być wyznaczony w terminie 50 dni od wydania postanowienia. Żeby ewentualne referendum w Darłowie było ważne, musiałoby wziąć w nim udział co najmniej 60% liczby osób, które brały udział w wyborze burmistrza - czyli co najmniej 3.480 osób.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!