Do tego bulwersującego zdarzenia doszło 3 kwietnia, około godziny 18, w autobusie linii nr 16. Kiedy kontrolerka poprosiła młodego mężczyznę o pokazanie biletu, okazało się, że ten jedzie "na gapę". - Wyjęłam bloczek mandatowy i zażądałam dokumentów - relacjonuje pani Elżbieta (nazw. do wiad. red.). - Odmówił, więc zagroziłam wezwaniem policji. Wtedy powiedział, że wysiądzie, na co odpowiedziałam, że mu nie pozwolę.
Sprzeczkę dokładnie widać na nagraniu z monitoringu. W pewnym momencie mężczyzna na odlew uderza kontrolerkę w twarz dłonią, w której trzyma telefon. Po ciosie nie próbuje uciekać, siedząc jakby nic się nie stało. - Będąca z nim matka nie tylko nie zareagowała, ale jeszcze go pochwaliła, wulgarnie mnie określając - dodaje pani Elżbieta.
Nie zareagował żaden z widzących zajście pasażerów. Zrobił to natomiast kierowca, który natychmiast wezwał policję, a na kolejnych przystankach otwierał wyłącznie przednie drzwi, uniemożliwiając wyjście napastnikowi. Na końcowej pętli czekali już mundurowi. - Policjanci ukarali 20-latka i jego matkę stuzłotowymi mandatami za używanie słów nieprzyzwoitych - mówi Monika Kosiec, rzeczniczka Komendy Miejskiej. - Oboje zostali również przebadani na obecność alkoholu. Byli trzeźwi - dodaje. Pobita kontrolerka twierdzi, że domagała się sprawdzenia, czy mężczyzna był pod wpływem narkotyków, ale policja tego nie zrobiła. - Nie było podstaw do takiego badania - uzasadnia Monika Kosiec.
Więcej szczegółów w czwartkowym papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?