MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Anna Dereszowska: Robię to, co kocham

Archiwum
Anna Dereszowska.
Anna Dereszowska. Archiwum
Rozmawiamy z Anną Dereszowską, aktorką znaną m.in. z serialu "Złotopolscy", czy filmu "Lejdis".

W tym roku mija dziesięć lat od ukończenia przez panią szkoły teatralnej. Dobra okazja do świętowania? <.b>
- Zupełnie bym o tym zapomniała, gdyby nie zadzwonił do mnie kolega z roku, Marcin Kołaczkowski, z informacją, że z tej okazji chłopcy szykują jakąś imprezkę. Myślę, że to dobrze wykorzystane dziesięć lat. Oczywiście, można było zrobić więcej, ale chyba jestem w fajnym miejscu i czasie zawodowym. W każdym razie jestem zadowolona z tego okresu. Zagrałam parę fajnych rzeczy w teatrze, filmie i serialu, nagrałam dwie płyty. Robię to, co kocham. Udało mi się urodzić córeczkę. Spełniam się także prywatnie.
Ale na Dworzec Centralny trafiła pani jeszcze na studiach.
- Zgadza się. Kiedy byłam na ostatnim roku Akademii Teatralnej, zaproponowano mi rolę posterunkowej Kaliny Fatalskiej w serialu "Złotopolscy". Spędziłam w nim aż osiem lat.Na szczęście nie była to wiodąca ani pierwszoplanowa rola, więc śmiało mogłam pojawiać się także w innych produkcjach.
Lubi pani spotkania z dziennikarzami?
- Jeśli zadają ciekawe pytania, to owszem. Natomiast nie jest to moja ulubiona część tego zawodu.
Zdarzają się takie pytania, których nigdy by pani nie chciała usłyszeć?
- Oczywiście, że tak. I te właśnie najbardziej mnie irytujące padają najczęściej. Kiedyś pozwoliłam dziennikarzom jednego z poczytnych pism kolorowych na wspólną sesję z moim partnerem. Teraz już wiem, że nie należy tego robić i obym nigdy ponownie nie dostała takowego zaćmienia. Dziennikarzom wydaje się, że skoro raz powiedziałam "tak", to za następnymi nie będę miała z tym problemu i że mogą wchodzić z butami w moje życie prywatne. A jak sama nazwa wskazuje, jest to moje prywatne życie!
Wróćmy zatem do tego zawodowego. Zanim trafiła pani do szkoły teatralnej, ukończyła studium muzyczne.
- Miałam wiele różnych zainteresowań. Mój brat ukończył szkołę muzyczną I stopnia. Niestety ja, pewnie z lenistwa, nie poszłam w jego ślady. Natomiast zawsze chciałam grać na jakimś instrumencie. Dziś, gdyby ktoś posadził mnie przy pianinie, nie zagrałabym niczego, ale dzięki studium poznałam nuty, a ich znajomość bardzo pomaga mi w zawodzie, choćby wtedy, kiedy pracuję nad jakimś musicalem.
A kiedy w pani życiu pojawił się śpiew?
- Jeszcze w szkole teatralnej. Zajęcia ze śpiewu miałam z panią Krystyną Tkacz, która jest specyficznym i bardzo wymagającym pedagogiem. To właśnie ona zauważyła we mnie kawałek głosu i predyspozycje wokalne. Poznała mnie z Urszulą Borkowską, która była akompaniatorką w czasie naszych zajęć. To wspaniała pianistka, aranżerka i kompozytorka, z którą współpracuję do dzisiaj.
Ma pani na koncie dwa albumy: z zespołem Machina Del Tango, z którym współpracuje od lat i solowy "Już nie zapomnisz mnie" ze szlagierami polskiego kina przedwojennego.
- To przepiękne piosenki z równie przepięknymi tekstami, które fantastycznie się śpiewa. Te utwory mają swoją historię do opowiedzenia. Mnie, jako aktorce, jest to niezwykle bliskie, stąd taki a nie inny dobór repertuaru na płytę. Poza tym dziś już nikt nie tworzy takich utworów. Może poza Anią Dąbrowską, którą niezwykle szanuję i lubię jako artystkę.
Czyli nie ma szans, żeby Dereszowska nagrała płytę stricte popową?
- Jest tylu znakomitych wokalistów i wokalistek. Nie widzę sensu w wożeniu drwa do lasu (uśmiech). Dobrze mi z tym, co robię i myślę, że robię to dobrze. Estradę pozostawiam Patrycji Markowskiej, którą także cenię. Ja się w to nie zamierzam mieszać.
Jest pani świeżo po premierze spektaklu muzycznego "Siostrunie". Jakie są dalsze plany? Gdzie będzie można zobaczyć Annę Dereszowską w najbliższym czasie? **
- Obecnie skupiam się na "Prawie Agaty". Poza tym od czasu do czasu zamierzam zajrzeć do szpitala w Leśnej Górze. Dwie duże fabuły filmowe mam w planach na przyszły rok. Ale nauczona doświadczeniem wolę nie zdradzać, żeby nie zapeszyć. Bo dzisiaj nawet podpisana umowa nie gwarantuje rozpoczęcia zdjęć na planie. Na jesieni wracam na deski Teatru 6. Piętro, gdzie w grudniu czeka mnie kolejna premiera. Cieszę się na tę pracę, bo będzie to dla mnie cudowny płodozmian. Ostatnio dużo mnie było na ekranie. Muszę dać sobie odpocząć od kamery i widzom od siebie, żebym im się nie opatrzyła.

Czytaj e-wydanie »

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!