Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS Koszalin bezradny w starciu z PGE Turów Zgorzelec 59:84 [wideo]

rav
Bezradność pod koszami, kłopoty ze sforsowaniem twardej defensywy rywali i brak zespołowości - to główne powody, dla których AZS do przerwy wysoko przegrywa z Turowem 35:48.
Bezradność pod koszami, kłopoty ze sforsowaniem twardej defensywy rywali i brak zespołowości - to główne powody, dla których AZS do przerwy wysoko przegrywa z Turowem 35:48. Radek Koleśnik
Tylko Sek Henry i Artur Mielczarek nie muszą wstydzić się swojej postawy w spotkaniu ze zgorzelczanami. Reszta, z trenerem Sretenoviciem na czele, powinna o nim jak najszybciej zapomnieć.
AZS Koszalin - PGE Turów Zgorzelec 59:84

AZS Koszalin - PGE Turów Zgorzelec 59:84

Tylko przez kilka pierwszych chwil spotkanie brązowego medalisty z wicemistrzem ubiegłego sezonu było wyrównane. Od stanu 4:5 goście stopniowo zyskiwali przewagę nad koszalinianami. W pierwszej fazie zawdzięczali to głównie twardej grze swoich podkoszowych, z którymi kompletnie nie potrafili poradzić sobie ani Raymond Sykes, ani Darrell Harris. Już po pierwszej kwarcie ten pierwszy miał na swoim koncie trzy faule, a ten drugi dwa. Skwapliwie korzystał z tego przede wszystkim Damian Kulig. Początkowo zdobywał punkty głównie z rzutów wolnych, ale kiedy parkiet opuścili nominalni środkowi Akademików bez problemu wykańczał akcje pod koszem przy dużo słabszych Zbigniewie Białku i Arturze Mielczarku.

Zdobywanie punktów ułatwiała Kuligowi znakomita gra obwodowych graczy ze Zgorzelca, którzy kreowali naprawdę różnorodne akcje, a cały zespół często dzielił się piłką. O dużej zespołowości w grze Turowa świadczy fakt, że do przerwy goście mieli aż 14 asyst, przy zaledwie jednej Akademików. To kluczowe podanie było autorstwa Seka Henry'ego, który do przerwy (zdobył 11 z 16 swoich punktów) jako jedyny dotrzymywał kroku rywalom. Większość akcji był jednak zmuszony kończyć indywidualnie, gdyż nie miał żadnego wsparcia w kolegach, którzy nie potrafili poradzić sobie z twardą defensywą rywali i znaleźć pozycji rzutowych.

Dla obrazu meczu nie miała znaczenia nawet duża przewaga Akademików w zbiórkach (zwłaszcza w ataku), bo większość ponowień kończyła się stratami lub niecelnymi rzutami. W efekcie pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gości 48:35.

Live streaming video by Ustream

W drugiej odsłonie Henry nieco przygasł, ale za to ożywił się Sykes (9 pkt., 8 zb), a do gry włączył się przede wszystkim Artur Mielczarek (11 pkt., 4 zb.), który zaprezentował to, z czego jest znany w Koszalinie od ubiegłego sezonu, czyli ogromne zaangażowanie. Umiejętności jednak okazał się mieć za mało i Turów spokojnie kontrolował spotkanie, systematycznie zwiększając przewagę.

Trener Zoran Sretenović próbował przyspieszyć grę, obniżając skład (w drugiej połowie na parkiecie nie pojawił się już wyraźnie ociężały i powolny Darrell Harris), ale nawet gra momentami na trzech rozgrywających (Henry, Brandwein, Dunn) nie przynosiła efektu, bo cała trójka przede wszystkim sobie przeszkadzała. Brandwein nie wiedział co zrobić z piłką, a Dunn raz po raz forsował szalone rzuty i bezmyślne wejścia pod kosz - kreowany na gwiazdę ligi zawodnik swoje pierwsze punkty zdobył dopiero w trzeciej kwarcie, w dodatku z rzutów wolnych, a spotkanie zakończył z dorobkiem 4 pkt i zbiórek, przy fatalnej skuteczności 1/9 z gry.

Akademicy zresztą nie tylko nie mieli pomysłu na "ugryzienie" rywala, ale brakowało w ich grze jakichkolwiek zagrywek, a przerwy i zmiany trenera Sretenovicia nic nie wnosiły. Po drugiej stronie parkietu trwał za to koncert zespołowości, a goście pokazywali naprawdę duży repertuar zagrań, dynamikę i wymienność pozycji. Dość powiedzieć, że w całym spotkaniu uzbierali aż 24 asysty, przy zaledwie czterech kluczowych podaniach Akademików. Prym w kreowaniu partnerów wiedli zwłaszcza Tony Taylor (9 as.) i Łukasz Wiśniewski (6 as.), czyli niedawny gracz Akademików. Nic dziwnego, że obsługiwani przez nich Kulig, Stelmach czy Prince co chwile znajdowali czyste pozycje na dystansie lub pod koszem.

Ostatecznie zgorzelczanie zwyciężyli 84:59, odnosząc tym samym pierwsze od dziewięciu sezonów zwycięstwo w spotkaniu sezonu zasadniczego w Koszalinie. Po wpadce na otwarcie rozgrywek z Asseco Gdynia, dla Akademików jest to z kolei druga porażka. Teraz w dodatku czeka ich maraton z ligową czołówką, czyli Treflem Sopot, Stelmetem Zielona Góra i Anwilem Włocławek. Jeśli nie chcą zacząć sezonu od mało chlubnego bilansu 0-5, o wszystkim co (nie)grali w dzisiejszym spotkaniu muszą jak najszybciej zapomnieć.

Video streaming by Ustream

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!