Pierwsze minuty to dość zachowawcza gra po obu stronach, swobodna pod oboma koszami, bez wielkiej temperatury na parkiecie. Drużyny naprzemiennie zdobywały punkty i żadna nie potrafiła narzucić własnego stylu gry. Gospodarzom niespecjalnie sprzyjało też szczęście, gdy ci chcieli trójkami zyskać przewagę, bo piłka po rzutach m.in. Drew Brandona tańczyła w obręczy, ale ostatecznie nie wpadała (ta zła karta odwróciła się dopiero później). Dlatego wynik cały czas był stykowy. Ale tak jak podopieczni trenera Marka Łukomskiego z kolejnymi minutami zyskiwali pewność i byli coraz bardziej skuteczni, tak zapominali przy tym o obronie, momentami zupełnie odpuszczając krycie i dając mnóstwo przestrzeni rywalom. I ci z tych prezentów skrzętnie korzystali, choć nie na tyle, by zdominować Akademików. A gdy na sekundy przed końcem pierwszej kwarty Grzegorzowi Surmaczowi wpadła trójka, przejmująco milczące do tej pory trybuny wreszcie się ożywiły.
Surmacz trójką zakończył kwartę i trójką rozpoczął drugą fazę spotkania. A gdy kolejne trafienie zaliczył Brandon (tego dnia był prawdziwym liderem; momentami zdawało się, że chce być w każdym fragmencie boiska jednocześnie, naraz zbierając, asystując i podając), biało-niebiescy mieli już nad warszawiakami 15 pkt przewagi. Zawodnicy AZS zyskali w pewnym momencie taką pewność siebie, że po efektownym kontrataku, no-look passie Brandona i skończeniu akcji przez Macieja Kucharka ręce same składały się do oklasków. Nawet jeśli w walce pod tablicą rywala AZS przegrywał praktycznie wszystko, to potrafił odskoczyć przyjezdnym na spory dystans.
Trzecia kwarta to znaczne obniżenie lotów, i to jednych i drugich. Rozluźniony AZS w swej pewności siebie przestał trafiać do kosza, a ekipa ze stolicy zmniejszyła dystans (choć sama również nie błyszczała). Zespół AZS zwolnił obroty, lecz nadal wszystko było w jego rękach i tylko katastrofa mogła sprawić, że ten mecz przegra.
Katastrofy nie było, Akademicy wytrzymali ciśnienie i kontrolowali przebieg spotkania do końcowej syreny. Zwycięstwo nie podlegało dyskusji i zaostrzyło apetyty na kolejne starcia.
AZS Koszalin - Legia Warszawa 90:67 (34:24, 27:15, 10:16, 19:12 AZS: Brandon 13 (10 zb., 8 as.), Jarecki 14 (2x3, , Tejić 18 (5 zb.), Bochno 2, Surmacz 18 (2x3, 11 zb., 6 as.) - Papić 17 (3x3), Kucharek 8 (1x3, 4 zb.), Zywert.
Legia: Kołodziej 7 (4 zb.), Karolak 18 (2x3), Soluade 0 (5 zb., 6 as.), Kowalczyk 15 (3 as.), Patiejew 2 (6 zb.) - Prewitt 21 (5x3, 12 zb.), Konopatzki 0, Nowerski 2, Rubinsztejn 0, Pinder 2, Sączewski 0, Sadowski 0.
POLECAMY:
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?