MKTG SR - pasek na kartach artykułów

AZS Koszalin wygrał z Anwilem Włocławek. Mamy brązowy medal! [film, zdjęcia]

(rav)
AZS Koszalin wygrał z Anwilem Włocławek. Mamy brązowy medal!
AZS Koszalin wygrał z Anwilem Włocławek. Mamy brązowy medal! Jacek Wójcik
"We are the champions" rozbrzmiało w koszalińskiej hali widowiskowo-sportowej po końcowym gwizdku spotkania z Anwilem Włocławek. Po istnej egzekucji na rywalach w trzeciej kwarcie, Akademicy wygrali 75:64.
[polecany]10923444[/polecany]
Początek spotkania zdecydowanie jednak nie zwiastował największego sukcesu w historii Klubu. Mimo ze pierwsze punkty w meczu zdobył Darrell Harris, do głosu szybko doszła drużyna z Kujaw. I podczas gdy licznik koszalinian zatrzymał się na czterech oczkach, przewaga rywali urosła do dziewięciu punktów. Nie do zatrzymania w ich zespole był przede wszystkim Marcus Ginyard (9 pkt.), który kończył akcje efektownymi wsadami.

Przerwa wzięta przez trenera Zorana Sretenovicia przyniosła jednak efekt i po siedmiu minutach Akademicy zaczęli odrabianie strat. Kiedy jednak doszli swoich przeciwników na kilka punktów, dały o sobie znać tradycyjne już niemal w ich grze bolączki, czyli straty, a przede wszystkim wyraźnie przegrywane zbiórki. Do tego doszła fatalna skuteczność z gry i pierwsza odsłona skończyła się prowadzeniem Anwilu 19:12.



Na początku drugiej kwarty goście powiększali przewagę, a niespodziewanym katem miejscowych okazał się ich były zawodnik Mateusz Bartosz (7 pkt., 3 zb). Widząc, że jego podopieczni nie nadążają przede wszystkim w obronie, trener AZS wprowadził do gry Artura Mielczarka. Ofiarna i agresywna defensywa skrzydłowego pobudziła do gry resztę jego kolegów. On sam stał się liderem punktowym zespołu (8 pkt.), pomagając dojść przeciwników na trzy oczka pod koniec kwarty.

Kiedy jeszcze wyprowadzaną przez Krzysztofa Szubargę piłkę przechwycił pod koszem gości Sek Henry wydawało się, że koszalinianie doprowadzą do remisu. Sędziowie uznali jednak, że koszaliński obrońca faulował. Na szczęście Krzysztof Szubarga trafił tylko jeden rzut wolny, ale zamiast remisu na tablicy wyników znów były cztery punkty przewagi gości. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się ich prowadzeniem 37:33.

Przyzwyczajeni do fatalnie rozpoczynanych przez ich pupili spotkań, koszalińscy kibice jednak spokojnie czekali na drugą odsłonę. I nie zawiedli się, bo zaraz po jej rozpoczęciu Akademicy dokonali istnej egzekucji na rywalach - pierwsze 1,5 min. wygrali 8:0, a do końca kwarty rzucili 21 pkt., w niespełna dziesięć minut tracąc zaledwie sześć i pod koniec kwarty prowadzili już 11-toma punktami. Dopiero w ostatnich sekundach tej odsłony celna trójka Anwilu zmniejszyła przewagę gospodarzy do ośmiu oczek.



Powróciła przede wszystkim skuteczność z dystansu, a w tym elemencie brylowali zwłaszcza Igor Milicić (3x3 - 11 pkt., 4 as.)oraz Bartłomiej Wołoszyn (3x3 - 9 pkt., 5 zb.). Ten drugi w trzeciej kwarcie grał za dwóch nie tylko w ataku, ale i w obronie, przechwytując piłki lub efektownie blokując rywali. Do tego Łukasz Wiśniewski świetnie odnajdywał się w półdystansie i pod koszami (13 pkt., 6 zb., 5 as.) Dzięki ogromnemu zaangażowaniu zespołu nie widać było braku w szeregach AZS Seka Henry'ego, który z czterema faulami na koncie nie wyszedł na trzecią kwartę.

Choć rywale próbowali gonić Akademików, robili to bez pomysłu, a przede wszystkim grali dużo mniej zespołowo niż koszalinianie (w asystach 18:9 dla AZS). Do tego fatalnie pudłowali niemal z każdej pozycji i brakowało im agresji na tablicach. Tu prym wiódł przede wszystkim Darrell Harris (12 pkt., 8 zb.). W efekcie gospodarze wygrali trzecią odsłonę 21:9, wychodząc w całym spotkaniu na prowadzenie 54:46.

Trener Milija Bogicević przeprowadzał iście hokejowe zmiany, co chwilę desygnując do gry po dwóch "nowych" zawodników". Szeroka rotacja jednak nie pomagała i w decydującej kwarcie fatalna passa włocławian wciąż trwała. Z kolei gracze AZS kontynuowali koncert gry zespołowej, dzięki czemu ich przewaga w pewnym momencie sięgnęła aż 15 punktów.

Choć rywale próbowali walczyć, w połowie tej odsłony widać już było w nich brak wiary w zwycięstwo. Odzyskali ją dopiero na minutę przed końcem, kiedy udało im się zniwelować przewagę Akademików do 10 punktów. Wówczas zaczęły się koszykarskie szachy - szybkie faule na wyprowadzających piłkę koszalinianach i własne ataki kończone równie szybkimi rzutami z dystansu.

Rachuby gości sprawdziły się częściowo, bo faulowani koszalinianie trafiali średnio co drugi rzut wolny. Tyle że sami zawodnicy Anwilu cały czas fatalnie pudłowali. Dzięki temu przewaga AZS utrzymywała się na tym samym poziomie i ostatecznie gospodarze zwyciężyli 75:64.

Wybuch radości jaki nastąpił po końcowym gwizdku trwał nieprzerwanie przez kilkanaście kolejnych minut, a kibice jeszcze długo po spotkaniu nie opuszczali hali. Akademicy osiągnęli bowiem najlepszy wynik w historii, zdobywając brązowy medal Polskiej Ligi Koszykówki.

Szczególnie zapamięta go Igor Milicić, który tym spotkaniem zakończył bogatą karierę. By to uczcić, po tradycyjnym obcięciu siatek z koszy, na jednym z nich zawiesił swoje koszykarskie buty.

Po dekoracji drużyna AZS wykonała też symboliczny gest, zawieszając brązowy medal na szyi jednego z najbardziej zagorzałych fanów Akademików, byłego prezydenta Koszalina Mirosława Mikietyńskiego.


Brązowy medal zdobył zespół w składzie:
Mateusz Bieg
Rafał Bigus
Robert Gibaszek
Darrell Harris
Sek Henry
Rob Jones
Paweł Leończyk
Artur Mielczarek
Igor Milicić
Paweł Śpica
Łukasz Wiśniewski
Bartłomiej Wołoszyn

Oraz trenerzy:
Zoran Sretenović
Piotr Ignatowicz

W trakcie sezonu z Klubu odeszli:
Robert Skibniewski
Jeff Robinson
Michael Kuebler
Cameron Bennerman
oraz trenerzy: Teo Cizmić i Wojciech Zeidler







Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!