Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bandycki napad

(ang)
Niestety, bandyci z bronią atakują coraz częściej. Nie udało nam się ustalić, czy podczas napadu pod Bytowem przestępcy używali właśnie takiej.
Niestety, bandyci z bronią atakują coraz częściej. Nie udało nam się ustalić, czy podczas napadu pod Bytowem przestępcy używali właśnie takiej. Radek Brzostek
Do brutalnego napadu doszło pod Bytowem. Bandyci sterroryzowali pistoletami właściciela kantoru walut i jego żonę, okradli ich, uprowadzili do lasu a tam pobili metalowymi pałkami. Wcześniej przestępcy spalili ich samochód.

Do napadu i porwania doszło w czwartek między godziną 17 a 18. Policja nie informowała o przestępstwie - jak usłyszeliśmy - dla dobra śledztwa. Wczoraj też funkcjonariusze nie chcieli udzielać szczegółowych informacji. - Potwierdzam, że doszło do napadu, uprowadzenia i kradzieży. Ofiary żyją. Więcej nie mam nic do powiedzenia - powiedział nam Roman Krakowiak, rzecznik prasowy bytowskiej policji.
Udało nam się skontaktować z mężczyzną - ofiarą napadu - który wyszedł ze szpitala na własną prośbę. - Powiem tylko, że to był bandycki napad. O szczegółach nie będę mówić. Wiem, że jeszcze tego samego dnia okradziono kantor w Tucholi. To mogą być ci sami przestępcy - sądzi pobity mężczyzna.
Nieoficjalnie zdobyliśmy informacje o okolicznościach napadu. Biznesmen jest właścicielem kantoru wymiany walut w Bytowie. W czwartek, po godzinie 17 zamknął kantor, wziął dzienny utarg i wraz z żoną przyjechał do swojego domu w podbytowskiej wsi. Tu czekali na nich przestępcy. Przystawili im do głowy pistolety, zabrali pieniądze.
To nie był jednak koniec dramatu ofiar. Bandyci wepchnęli kobietę i jej męża do swojego auta i zabrali ich luksusową toyotę. Następnie pojechali z uprowadzonymi w kierunku Starkowa w gminie Trzebielino. Tu, w lesie, napastnicy spalili toyotę, a następnie brutalnie pobili właściciela kantoru i jego żonę. Bili ofiary metalowymi rurkami m.in. po głowach. I w końcu zostawili oboje w lesie.
Policję zawiadomił mieszkaniec Starkowa, który zobaczył palący się samochód. Bytowski biznesmen i jego żona trafili do szpitala (oboje już go opuścili na własną prośbę). Mężczyzna ma m.in. pękniętą kość czaszki.
Biznesmen nie chce zdradzić, ile pieniędzy ukradli bandyci. Wiele wskazuje na to, że napad został dokładnie zaplanowany, a przestępcy nie byli amatorami.
Do wczorajszego wieczora bandytów nie udało się zatrzymać. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że policja depcze już im po piętach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!