A chodzi o naruszenie dobrego imienia posła, które - według Strzałkowskiego - dopuścił się właśnie Harłacz.
Wczorajsza rozprawa, ugodowa, trwała kwadrans. Teraz strony mają tydzień na przedstawienie dowodów w sprawie. A ta będzie się toczyła za zamkniętymi drzwiami.
Przypomnijmy poseł Strzałkowski domaga się od Harłacza 30 tysięcy złotych odszkodowania, które mają być wpłacone na białogardzkie krwiodawstwo oraz przeprosin w gazetach codziennych - regionalnej i ogólnopolskiej. Poszło o to, że kilka tygodni temu Harłacz przygotował obszerne pismo, w którym zasugerował, a właściwie napisał wprost, że poseł stworzył i patronuje "prywatnemu folwarkowi" w mieście, z którego korzysta rodzina posła.
Co ciekawe, nigdzie tego nie opublikował, tylko wsiadł w samochód i pojechał z pismem do Warszawy. Tam przekazał je marszałkom sejmu, senatu, szefom klubów parlamentarnych, także prezesom partii. I właśnie to najbardziej oburzyło posła Strzałkowskiego. Jak nam powiedział, "są pewne granice wolności słowa, których jednak przekraczać nie można".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?