Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezmyślne komplikowanie życia niepełnosprawnej mieszkanki Koszalina

Sylwia Zarzycka
Historia niepełnosprawnej mieszkanki Koszalina i jej problemy z miejską komunikacją pokazuje, jak skutecznie i bezmyślnie można skomplikować i tak niełatwe życie osób, które mają problemy z poruszniem się.
Historia niepełnosprawnej mieszkanki Koszalina i jej problemy z miejską komunikacją pokazuje, jak skutecznie i bezmyślnie można skomplikować i tak niełatwe życie osób, które mają problemy z poruszniem się. archiwum
Historia niepełnosprawnej mieszkanki Koszalina i jej problemy z miejską komunikacją pokazuje, jak skutecznie i bezmyślnie można skomplikować i tak niełatwe życie osób, które mają problemy z poruszniem się.

Starsza kobieta opowiedziała nam niestety prawdziwą historię. - Poruszam się o kulach - mówi nasza rozmówczyni. - Odrzuciałam wózek, by stać się bardziej niezależną - dodaje. Autobusem komunikacji miejskiej, konktretnie "trójką", jeździ na działkę do Niekłonic. Ale być może już niedługo jeździć nie będzie. Dlaczego? Otóż jakiś czas temu kierowcy autobusów MZK mają przykazane, aby po godzinie 20. wpuszczać i wypuszczać pasażerów tylko przednimi drzwiami. - Ja niestety, z moimi kulami we wąskie drzwi się nie mieszczę - mówi. Ostatnio wsiadła do "trójki" w Niekłonicach, by dojechać do domu kilka minut przed godziną dwudziestą. Autobus, na przystanku, na którym chciała wysiąść, był już po granicznej godzinie dwudziestej. I kierowca oświadczy, że środkowych, znacznie szerszych drzwi jej nie otworzy. - Zdenerwowałam się bardzo. Pasażerowie, chcieli mi pomóc, ale przecież nie o to chodzi. Ja robię wszystko, by żyć samodzielnie, nie chcę niczyjej litości. Nic chcę też zastanować się, za każdym razem, czy uda mi się wsiąść i wysiąśc z autobusu. To jest bardzo upokarzające. Mój mąż, który porusza się na wózku już autobusami nie jeździ - mówi. - Dowiedziałam się, że taka sytuacja jest spowodowana tym, że do godziny 20 pracują kontrolerzy biletów. Po dwudziestej bilety sprawdzać ma kierowca - dodaje nasza rozmówczyni. - Dlatego za to co się stało, nie winię nawet kierowcy, bo on oprócz kierowania autobusem jeszcze sprzedaje i sprawdza bilety, goni go rozkład jazdy i może być tym wszystkim zmęczony i zirytowany.

Anna Makochnik, rzecznik koszalińskiego MZK mówi, że też jest taką sytuacją zaskoczona i nigdy nie powinna się ona wydarzyć. - Uczulamy kierowców, by w przypadku osób niepełnosprawnych czy z dziećmi w wózkach nie podchodzili do wymogu otwierania jedynie przednich drzwi aż tak rygorystycznie. Wystarczy dobra, życzliwa ocena sytuacji. Dodaje jednak, że zasada "jednych drzwi po dwudziestej" nadal będzie obowiązywała.

Więcej życzliwości
Otwarcie autobusowych drzwi, to jedynie przyciśnięcie guzika. Trwa sekundę. Właściwa ocena sytuacji to wyniki empatii i zwykłej ludzkiej życzliwości. Pewnie było tak, że zirytowany dodatkowymi obowiązkami, narzuconymi przez wprowadzenie skądinąd idiotycznego nakazu kierowca pokazał starszej schorowanej kobiecie, kto tu rządzi. Jedna idiotyczna decyzja, spowodowała następne. Na końcu ucierpiał najbardziej bezbronny. Czy o to chodziło?
Sylwia Zarzycka

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!