MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Białogard: Schronisko pod kontrolą

Jakub Roszkowski [email protected]
Jerzy Harłacz przed kojcem ze szczeniakami. Schronisko otwarte jest dla odwiedzających codziennie w godz. 12 – 15, a w weekendy w godz. 11 – 13. Wtedy też można adoptować zwierzaki.
Jerzy Harłacz przed kojcem ze szczeniakami. Schronisko otwarte jest dla odwiedzających codziennie w godz. 12 – 15, a w weekendy w godz. 11 – 13. Wtedy też można adoptować zwierzaki. Radosław Brzostek
"Zarzuty dotyczące zaniedbań przy prowadzeniu schroniska nie znalazły potwierdzenia" - napisała w komentarzu do przeprowadzonej kontroli Daria Żyto z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Chodzi o schronisko dla zwierząt w Białogardzie, którym zarządza Stowarzyszenie Animals. Obiekt został skontrolowany przez inspektorów TOnZ z inspektoratu okręgowego. Przyjechali do Białogardu z niezapowiedzianą kontrolą, by sprawdzić doniesienia, że w tutejszym schronisku dzieje się nie najlepiej. Te sugestie jednak natychmiast odrzucili. Obiekt zrobił na nich pozytywne wrażenie. Zastrzeżeń było niewiele. Główne to jedynie wniosek, by zarządzający dokupili budy dla psów nowoprzyjętych i ewentualnie utworzyli kuchnię w murowanym budynku. Jednak ostateczna ocena schroniska - napisali w raporcie pokontrolnym - to wynik zadowalający.

- Cieszę się i mam nadzieję, że to ostatecznie uciszy tych, którzy mi źle życzą i próbują oczernić - komentuje Jerzy Harłacz, szef Stowarzyszenia Animals. - Obelgi rzucane na stronach internetowych były i są dla nas bardzo krzywdzące. Przypomnę wszystkim, że gdy w 2003 roku to schronisko powstawało, nikt nie chciał nam pomóc, żaden samorząd. To była tylko i wyłącznie moja inicjatywa. Zainwestowałem w to własne pieniądze. Dziś schronisko ma się dobrze, zwierzęta są pod dobrą opieką, także weterynaryjną, więc nie pozwolę, by ktoś mi to zniszczył.

Jerzy Harłacz przyznaje, że wie kto stoi za obelgami i donosami. - Dlatego pewnie żadna kontrola w schronisku ich nie przekona. Ale ja nie będę marnował energii na tych ludzi. Mam inne, ważniejsze sprawy na głowie.
W środę dotarło do białogardzkiego schroniska 500 elektronicznych chipów, które lada chwila zostaną wszczepione wszystkim psom będącym pod opieką schroniska. - To kosztowny zabieg, chipy kosztowały nas 8 tysięcy złotych. Ale dzięki nim będziemy wiedzieli, co działo się i dzieje z naszymi psami - tłumaczy Harłacz. Jeśli więc ktoś, kto adoptuje psa w Białogardzie, po jakimś czasie pozbędzie się go, wyrzuci, a ten pies trafi w miejsce, w którym znajduje się czytnik chipów, ustalenie właściciela będzie już tylko kwestią czasu.

- Prowadzenie schroniska dla psów nie jest naszą jedyną działalnością - przypomina jeszcze Harłacz. - Na zlecenie gmin ratujemy też dzikie zwierzęta, interweniujemy, gdy są źle traktowane zwierzęta hodowlane. To wszystko ewidencjonowane jest później jako pies, więc pojawiły się sugestie, że zbyt dużo psów znika z naszej bazy. Nic bardziej mylnego, co zresztą potwierdzają kontrole.

Jerzy Harłacz zaprasza do zwiedzania schroniska. Często odwiedzają go m.in. przedszkolaki z Połczyna Zdroju, Świdwina, Białogardu. Zaprasza też do adopcji psów, która u niego jest darmowa. - Bo przyjaciół nie wolno kupować. A pies da mnóstwo miłości. Człowiek nie potrafiłby tego oddać nawet w 2 procentach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!