Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biały Bór: Jak obywatelka z gminą interes ubiła

Fot. archiwum
Widok z posesji Jadwigi Grabowskiej na pobliską oczyszczalnię ścieków.
Widok z posesji Jadwigi Grabowskiej na pobliską oczyszczalnię ścieków. Fot. archiwum
Kiedy kilka lat temu Urząd Miasta w Białym Borze potrzebował zgody Jadwigi Grabowskiej na rozbudowę oczyszczalni ścieków jej działki wycenił nawet kilkanaście razy taniej niż teraz, gdy chce ona je wykupić na pełną własność!

Miała dostać nowy dom na nowej działce z dala od smrodów fekaliów, a nadal mieszka w starym domu w sąsiedztwie powiększonej oczyszczalni ścieków, a pod jej oknami jeżdżą szamobowozy. Teraz jeszcze dowiedziała się, że za dwie działki, które ma w użytkowaniu wieczystym ma zapłacić znacznie więcej, bo po zaledwie 3 latach ich wartość - według białoborskiego samorządu - wzrosła nawet 17 razy! - Jestem tym załamana, czuję się oszukana, psychicznie wykończona zaistniała sytuacją - mówi zdruzgotana Jadwiga Grabowska. - Jestem na silnych lekach depresyjnych, uspokajających i nasennych.

Aby zrozumieć desperację pani Jadwigi musimy się cofnąć do roku 2009. To wtedy miała ruszyć modernizacja białoborskiej oczyszczalni ścieków. Gmina uczestniczyła w wielkim unijnym projekcie i na inwestycję była przyznana dotacja. Sęk w tym, że oczyszczalnia znajduje się tuż obok domu J. Grabowskiej przy ulicy Leśnej. I bez jej zgody powiększyć jej nie można było. Z oczywistych względów (kto chciałby mieć za płotem uciążliwego i smrodliwego sąsiada?) mieszkance Białego Boru rozbudowa oczyszczalni się nie uśmiechała. Sytuacja robiła się nerwowa, bo inwestora goniły terminy, groziło nawet, że gdyby oczyszczalni zmodernizować się nie dało, trzeba będzie zwrócić unijne dotacje. I to nie tylko te, z których skorzystał Biały Bór, ale cały region uczestniczący w projekcie.

W grę wchodziły setki milionów złotych. Pani Jadwiga znalazła się pod ogromną presją. Bynajmniej nie zależało jej na storpedowaniu inwestycji, ale też nie chciała mieszkać obok oczyszczalni. Po serii rozmów z burmistrzem Białego Boru Lechem Kwaśniewskim zgodziła się na ugodę. - W zamian za swoją nieruchomość gmina miała mi zbudować dom o zbliżonym standardzie na innej działce, a ja zgodzić się na rozbudowę oczyszczalni - wspomina. Takie rozwiązanie zaaprobowali specjalną uchwałą białoborscy radni. - Sam pan burmistrz zaproponował, żebyśmy dla pewności umowę przedwstępną spisali w formie aktu notarialnego - mówi dziś gorzko pani Jadwiga. Tak też się stało, J. Grabowska zgodę na rozbudowę oczyszczalni dała i już myślała o przeprowadzce.

Radość nie trwała długo. Okazało się, że umowa jest nieważna i gmina z niej się nie wywiąże. Dlaczego? - Zabrakło na niej kontrasygnaty skarbnika Białego Boru - wyjaśnia nasza rozmówczyni. Próbowała jeszcze walczyć o swoje w sądzie, ale w obu instancjach przegrała. Okazało się, że brak podpisu skarbnika był decydujący.

Modernizacja oczyszczalni dobiegła więc końca bez przeszkód, dziś już jej instalacje pracują całą mocą. W obiekcie są oczyszczane nie tylko ścieki z Białego Boru, ale dowożone są także nieczystości z okolicznych miejscowości. Jedno się nie zmieniło. Dom J. Grabowskiej stoi tam, gdzie stał. - Z beczkowozów cieknie na drogę, śmierdzi tak, że okien otworzyć nie można - opowiada załamana.

Minęło kilka lat. Gorycz z interesów z gminą nieco zmalała. Nasza bohaterka postanowiła uporządkować kwestie własnościowe. Złożyła w gminie wniosek o przekształcenie działek (tej z domem i tej z drogą dojazdową), które ma w użytkowaniu wieczystym w pełną własność. Jakież było jej zdziwienie, gdy dostała odpowiedź z ratusza. Podano w niej rynkową wartość obu działek - tę z drogą rzeczoznawca wycenił na ponad 36 tys. zł, a z domem na 47 tys. zł. To kluczowe ustalenie, bo od wartości nieruchomości zależy wysokość opłaty za przekształcenie prawa własności. Wynosi ona 10 procent, czyli pani Jadwiga musiałaby zapłacić odpowiednio 3,6 tys. zł i 4,7 tys. zł.

Zdumiewające w tym jest to, że gdy inny rzeczoznawca te same działki wyceniał w roku 2009 na potrzeby zamiany nieruchomości, były one znacznie mnie warte. Parcelę z drogą wyceniono wówczas na zaledwie nieco ponad 2 tys. zł, a działkę z domem na blisko 28 tys. zł. Czyli odpowiednio 17 i niemal dwa razy więcej niż zaledwie trzy lata temu. J. Grabowska przecierała oczy ze zdumienia.

- Jak to możliwe? - mówi zszokowana. - W tym czasie za oknem urosła oczyszczalnia ścieków, która wpływa na wartość sąsiedniej nieruchomości, a na rynku nieruchomości ceny spadają. A moje działki zdrożały. Cud. Jeszcze w wiosną 2010 roku burmistrz Białego Boru w prasie mówił, że moje działki są bezwartościowe, a teraz nagle stały się atrakcyjnie cenowo - mówi i gorzko dodaje, że burmistrz kieruje się zasadą "Kalemu płacić dobrze, Kali płacić źle".

Co gmina radzi naszej bohaterce? W oficjalnym piśmie burmistrz L. Kwaśniewski podpowiada, że pani Jadwiga może sama zlecić ocenę wyceny działek. Wyjaśnia też, że rzeczoznawca sporządzając w roku 2009 operat oparł się na zawartych wcześniej transakcjach, gdy ceny była znacznie niższe. I wtedy J. Grabowska obiekcji nie zgłaszała, zauważa burmistrz. Przy wycenie z roku 2012 inny biegły (nowego gmina wybrała w przetargu) brał pod uwagę ceny transakcji z lat 2009 i 2010.

Zdaniem burmistrza nowa wycena nie jest zawyżona, bo np. gmina sprzedaje obecnie nieuzbrojone działki po zbliżonych cenach, czyli po około 40 zł za metr kwadratowy. Zauważa też, że "operaty wykonane przez różnych rzeczoznawców różnią się liczba danych rynkowych zebranych do analizy, rozległością dokonanych analiz, umiejętnością rozważenia wszystkich okoliczności mających wpływ na wycenę nieruchomości".

Jak dziś burmistrz Lech Kwaśniewski patrzy na wydarzenia sprzed 3 lat? - Całe szczęście, że nie przeprowadziliśmy tej transakcji, bałbym się pod nią podpisać, bo miałbym na głowie Centralne Biuro Antykorupcyjne - mówi. I na jego ocenę nie wpływa nawet fakt, że decyzji nie podejmował sam, ale zamianę nieruchomości zaakceptowali radni. - Prawnik ostrzegał mnie, że radni mogą się zgodzić nawet na sprzedaż całego Białego Boru, ale w razie czego, to ja bym odpowiadał - dodaje.

Pani Jadwiga nie ma już sił walczyć o swoje. - Jestem opiekunką osoby niepełnosprawnej i zarabiam 520 zł, z czego mam zapłacić za ocenę wyceny? - zastanawia się. - I z czego zapłacić opłatę za przekształcenie użytkowania wieczystego, która jest większa niż wartość całej działki sprzed 3 lat?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!