Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biesiada dla Narii. Koledzy pomagają chorej koleżance [zdjęcia, wideo]

Rajmund Wełnic
Naria z rodzicami, Małgorzatą i Robertem Tomkowicz, podczas festynu zorganizowanego przez ZS im. Jana III Sobieskiego w Szczecinku.
Naria z rodzicami, Małgorzatą i Robertem Tomkowicz, podczas festynu zorganizowanego przez ZS im. Jana III Sobieskiego w Szczecinku. Rajmund Wełnic
Uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkół im. Jana III Sobieskiego w Szczecinku po raz kolejny spisali się na szóstkę organizując imprezę na rzecz ciężko chorej koleżanki walczącej z nowotworem. Mimo niezbyt sprzyjającej pogody we wtorek błonia wokół podstawówki i gimnazjum przy ulicy Wiatracznej zapełniły się tłumem dzieci, nie tylko z tej szkoły, oraz mieszkańców Szczecinka, którzy przyszli się bawić i wspomóc fundusz leczenia 13-letniej Narii Tomkowicz. O zmaganiach Narii Tomkowicz i jej rodziców z chorobą - i biurokratycznym molochem - pisaliśmy przed półtora rokiem Przypomnijmy, że u dziewczynki wykryto 6-centymetrowy guz. Okazało się, że to wyjątkowo groźny i rzadki, u dzieci praktycznie niespotykany, nowotwór Gist (podścieliskowy układu pokarmowego). Przeszła ciężką operację. Chorym na Gist podaje się lek o nazwie Glivec. Jest on piekielnie drogi - miesięczna kuracja to 10 tysięcy złotych - a, co grosza w praktyce stosowany jedynie w leczeniu dorosłych. Stąd problemy ze sfinansowaniem terapii przez Narodowy Fundusz Zdrowia, który początkowo chciał m.in. zgody konsultanta krajowego na podanie leku. Tu jednak liczył się czas, dosłownie każdy dzień i - m.in. po naszej interwencji - NFZ zgodził się w końcu leczenie finansować bez czekania na opinię. Od tej pory minęło już półtora roku, dziewczynka wciąż walczy z podstępną chorobą. - Przed rokiem pojawiły się przerzuty, zwiększono więc dawki niestandardowej chemii - wspomina pani Małgorzata, mama Narii. - W październiku przeszła kolejną operację we Wrocławiu i zmieniono jej lek na Sutent, także przeznaczony z zasady dla dorosłych. Na szczęście, tym razem NFZ nie robił trudności. Chemię dziewczynka przeszła bardzo ciężko, pojawiły się skutki uboczne. W żyłach na rączkach po licznych wkłuciach są takie zrosty, że proste pobranie krwi to wyzwanie. - Ale po ostatnich badaniach półtora miesiąca temu jest czyściutko - mówią rodzice. Naria, gdy tylko może, nie opuszcza nawet dnia w szkole. Kończy piątą klasę. Mimo ciągłych pobytów w szpitalach nie straciła roku, ba, ma świetne oceny i jest blisko świadectwa z czerwonym paskiem. Patrząc w jej twarz naznaczoną cierpieniem, posiwiałe włosy i smutny uśmiech trudno, aby nie ścisnęło się serce. - Lekarzy mam już trochę dosyć - mówi cicho i patrzy nieco zdezorientowana na szkolne podwórko, na którym kłębi się tłum ludzi. - To nasza kolejna akcja dla Narii - mówi Rafał Stasik, dyrektor ZS. - Przygotowania zajęły nam trzy miesiące, ale było warto, bo cel jest wyjątkowy. "Biesiada u króla Jana" to także szkolny dzień sportu. Za datki na leczenie Narii można było się przejechać strażackim podnośnikiem, zjeść pyszne ciasto, wykupić los na loterię, pomalować twarz, czy zrobić sobie manicure i makijaż. Do tej pory zebrano na leczenie Narii kilka tysięcy złotych, dziś pewnie przynajmniej drugie tyle. - Z całego serca dziękujemy - mówi wzruszony pan Robert, ojciec dziewczynki. - Samo leczenie jest bezpłatne, ale koszty diety bogatoresztkowej, dojazdów do szpitala i na badania są naprawdę duże. Bez wsparcia ludzi wielkiego serca byłoby nam bardzo trudno. -------------------------------------------------------------- Leczenie Narii można także wspomóc przekazują odpis z 1 procenta na Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę i inne Choroby Nowotworowe KRS 0000120305, nr konta 25 1240 3927 1111 0000 4100 0269 z dopiskiem "Naria Tomkowicz".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!