Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boisko gotowe od roku, ale dzieci ćwiczyć na nim nie mogą

Inga Domurat [email protected]
Dziś uczniowie z "siódemki” ćwiczą na przyszkolnym placu. Na nowiutkie boisko (widoczne za nimi) wejść im nie wolno, mogą tylko na nie popatrzeć. I patrzą już tak od ponad roku.
Dziś uczniowie z "siódemki” ćwiczą na przyszkolnym placu. Na nowiutkie boisko (widoczne za nimi) wejść im nie wolno, mogą tylko na nie popatrzeć. I patrzą już tak od ponad roku. Fot. Radosław Brzostek
Koszalin. Uczniowie od roku nie mogą korzystać z boiska wybudowanego przy Szkole Podstawowej nr 7. Dlaczego? Bo dla ratusza jest dowodem w sprawie sądowej. W sądzie nic o tym nie wiedzą.

Z nowego boiska do piłki nożnej, bieżni oraz skoczni uczniowie "siódemki" mieli zacząć korzystać wraz z początkiem ubiegłego roku szkolnego. Za prawie 1,6 mln złotych w przetargu zobowiązała się je wybudować szczecińska firma "Unipol".

Jednak gdy przyszło do odbioru robót w sierpniu 2009 roku, ratusz - a dokładnie wydział inwestycji, który pod kierownictwem Elżbiety Reincholz, sprawował nadzór nad budową - zgłosił wykonawcy wiele uwag. Dlaczego tak późno?

- Firmie płaciliśmy transzami. Przed każdą wypłatą kontrolowaliśmy roboty. Przy odbiorze mieliśmy wypłacić ostatnie 800 tys. złotych. Wtedy też wyszły na jaw niezgodności z umową, polegające na innym wykonaniu części elementów niż ona to przewidywała. Do czasu ich usunięcia postanowiliśmy zatrzymać pieniądze - wyjaśnia Elżbieta Reincholz.

Firma z decyzją ratusza się nie zgodziła. Wkrótce też skierowała sprawę do sądu (ta wciąż się toczy). Tymczasem dzieci od ponad roku nowemu boisku mogą się tylko przyglądać. Nie wolno im z niego korzystać. - Bardzo mi szkoda mojej 10-letniej córki. Lubi sport, długo czekała na to boisko, jak zresztą cała szkoła i klapa. Kompletnie tego nie rozumiem - mówi nam rozgoryczony rodzic.

Urzędnicy z ratusza całą winę zrzucają na koszaliński Sąd Okręgowy.

- Boisko jest dowodem w sprawie. Zdaniem naszych prawników nie możemy więc zlecić innej firmie, by wykonała poprawki i wpuścić tutaj dzieci - wyjaśnia Robert Grabowski, rzecznik prezydenta Koszalina. Co innego mówi Sławomir Przykucki, rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie. - Sąd nie potrzebuje takiego zabezpieczenia. Sędzia prowadzący oglądał boisko, poza tym dysponuje opinią biegłego sądowego. Wyłącznie od właściciela boiska zależy, co będzie z nim robił dalej - twierdzi.

Udało nam się ustalić, że opinia biegłego, z którą strony sporu zapoznały się w maju, jest niekorzystna dla ratusza. Biegły Jan Panuś uznał, że boisko zostało wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną. I gdyby to na niej oparł się sąd wydając wyrok, ratusz musiałby wypłacić firmie odszkodowanie. Dlatego ratusz zwrócił się do sądu o powołanie jeszcze jednego biegłego (decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła).

Na środę wiceprezydent Andrzej Jakubowski zaprosił do siebie przedstawiciela szczecińskiej firmy.

- Może uda się wypracować kompromis, doprowadzić do ugody - dodaje Robert Grabowski. - Zapewniam, że my też chcemy, aby dzieci mogły korzystać z boiska jak najszybciej.

Próbowaliśmy skontaktować się z szefem firmy "Unipol". Niestety, był on nieuchwytny.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!