- Gdy w 1990 r. powstawał Ośrodek Grupowy Daszewo, działający w ramach Kopalni Gazu Ziemnego Gorzysław, tutejsze złoże (zalega na obszarze ok. 5 km kwadratowych, ponad 3 km pod powierzchnią ziemi - przyp red. ), jedno z kilku występujących na terenie województw zachodniopomorskiego i pomorskiego, szacowano na ok. miliarda metrów sześciennych gazu nadającego się do wydobycia - mówi Zbigniew Muracki, kierownik KGZ Gorzysław. - Teraz do wyeksploatowania pozostało jeszcze ok. 400 mln metrów sześciennych. To wcale nie tak dużo. Zaczyna nam tego gazu brakować, a wiemy, że możliwości tego złoża są większe.
Dlatego Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, przy pomocy działającej w Grupie PGNiG spółki Exalo Drilling, szuka nowych dostępów do zasobów złoża, w miejscach, dotąd nie do końca rozpoznanych. W planach jest odwiert poszukiwawczy, który ma sięgnąć pod Parsętę. Co w takim razie z ochroną środowiska i np. chronionym Obszarem Natura 2000? Gazowniczy twierdzą, że zachowają wszelkie rygory, bo chcą wykonać tzw. odwiert kierunkowy. Oznacza to, że wiertło wbije się pionowo poza terenem chronionym, a na pewnej głębokości pod ziemią będzie pracować pod wymaganym kątem. Jak słyszymy, swoje plany będą uzgadniać z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, Wojewódzką Inspekcja Ochrony Środowiska itd.
Tymczasem, jeszcze w ubiegłym roku na polu, na wysokości wioski Jazy stanęła wieża wiertnicza z całym towarzyszącym jej sprzętem. Transport wymagał 85 kursów samochodów ciężarowych. Co ciekawe, wieżę montowano "na leżąco", stawiając do pionu gdy była niemal gotowa. Plan przewidywał 75 dni odwiertu. Ponad 50 - osobowa ekipa Exalo Drilling jest mniej więcej w połowie pracy. Do pokonania ma prawie 3,5 km w głąb ziemi. Niecałe 3 km to wiercenie pionowe. Dalej wiertło powędruje pod kątem.
Mimo postępu w technologii, coraz lepszego sprzętu i dokładniejszych wyników badań, ani tzw. wiertnicy, ani eksploatatorzy gazu (prowadzący wydobycie- przyp. red.) nie są w stanie zagwarantować na etapie wiercenia otworu, że ich plany eksploatacyjne się ziszczą. - Dotrzemy do celu, wtedy się okaże - mówią. Jeśli wydobycie będzie możliwe, odwiert będzie czwartym, eksploatowany przez Ośrodek Grupowy Daszewo. Na otworze pojawi się tzw. głowica eksploatacyjna. Wraz z zabudową zajmie teren mniej więcej 15 na 15 m, plus plac manewrowy i droga dojazdowa. Cały teren, który został zajęty podczas prac wiertniczych musi zostać zrekultywowany, czyli musi prezentować się tak, jak przed pojawieniem się ekipy. - To nasz obowiązek - słyszymy.
Co z bezpieczeństwem okolicy?
Pracownicy PGNiG zapewniają, że to co robią w naszym regionie, dla otoczenia, ludzi i środowiska jest bezpieczne. - Prowadzimy stały monitoring, nieustannie kontrolujemy ciśnienie w gazociągach - mówi Zbigniew Muracki. - Obsługa jest na miejscu 24 godziny na dobę.
A co z tego mają mieszkańcy? Niestety nie tańszy gaz, bo cenę narzuca Urząd Regulacji Energetyki. Odległość od miejsca eksploatacji nie ma znaczenia. Wójt gminy Dygowo Marek Zawadzki jednak wylicza: - Do kasy gminy wpływa podatek od nieruchomości i opłata eksploatacyjna. W sumie to kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Nie musimy się też martwić o ciągłość dostaw gazu.
Na pytanie, kto w gminie korzysta z miejscowego gazu, wójt odpowiada: - Nasza gmina jest niemal w 100 procentach zgazyfikowana. Korzystają więc wszyscy mieszkańcy, szkoły itd.
Rocznie ze złoża, z którego czerpie OG Daszewo wydobywa się maksymalnie do 15 mln metrów sześciennych gazu, który rozdysponowywany jest w ramach sieci gazowej Przymorze, ale zaopatruje głównie gminę Dygowo i sąsiednie miejscowości, w tym Kołobrzeg.
Czytaj e-wydanie »Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?