Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcieli wyłudzić 4 miliony. Oskarżeni: to zmowa

Cezary Sołowij
– To zmowa prokuratora i jednego z moich pracowników – bronił się wczoraj w Sądzie Okręgowym Stefan B., główny oskarżony (na zdjęciu pierwszyz prawej). Obok niego siedzą: Roman B. (emeryt), Marek S. (rolnik), Józef B. (emeryt).
– To zmowa prokuratora i jednego z moich pracowników – bronił się wczoraj w Sądzie Okręgowym Stefan B., główny oskarżony (na zdjęciu pierwszyz prawej). Obok niego siedzą: Roman B. (emeryt), Marek S. (rolnik), Józef B. (emeryt). Radek Koleśnik
Rozpoczął się proces, który dotyczy głośnych wydarzeń z lat 1996-1997. W tym czasie udało się oskarżonym - zdaniem prokuratury - wyłudzić od skarbu państwa aż cztery miliony złotych.

Akt oskarżenia obejmuje działalność osób związanych z wydobywaniem kredy jeziornej w kopalni w Mielenku Drawskim od 1996 roku do końca 1997 roku. Na ławie oskarżonych zasiadło wczoraj czterech mężczyzn. Prokurator przez dwie godziny odczytywał zarzuty, w których
powtarzały się określenia: "wyłudził nienależne dotacje", "wystawiał fikcyjne faktury wydobycia". Dzięki temu, że kredę traktowano jako nawóz, państwo dofinansowywało jej wydobycie.

Z dokumentów wynikało, że główny oskarżony, przedsiębiorca Stefan O., który prowadził kopalnię kredy - wspólnie z innymi osobami - w ciągu miesiąca potrafił wyłudzić od skarbu państwa nawet kilkaset tysięcy złotych. Prokuratura twierdzi, że na papierze zawyżał on wydobycie kredy z kopalni o 381 tysięcy ton. Pomóc miał mu w tym Józef B., do którego obowiązków należało określanie jakości i ilości wydobytej kopaliny.

Fałszując dokumenty wydobycia umożliwił proceder. Inną rolę odegrali dwaj pozostali oskarżeni: Marek S. i Roman B. Pierwszy z nich, właściciel gospodarstwa o powierzchni 1300 hektarów, podpisywał dokumenty świadczące o dostarczeniu mu ogromnych ilości kredy. Podobną rolę odegrał Roman B. Ten jako dyrektor gospodarstwa rolnego był również odbiorcą kopaliny. Stefan O., członek rodziny, która w naszym regonie zdominowała wydobycie kredy (na liście oskarżonych było wielu jej członków - dop. red.), zaprzeczył zarzutom.

Przed sądem zapewniał, że większość z nich nie dotyczy jego, ale zmarłej przed laty żony. - To ona prowadziła kopalnię od grudnia 1996 roku - wyjaśnił. Wytłumaczył również okoliczności powstania obciążających go zeznań świadków, których w czasie śledztwa przesłuchano blisko tysiąc. Wielu rolników ignorujących jako odbiorcy kredy twierdziło, że nigdy jej nie otrzymali. Inni zaś brali, ale o wiele mniej niż widniało na fakturze.

- Prokurator nastraszał świadków. Pokazywał im zdjęcia mojego majątku, wzbudzając zazdrość i nienawiść - bronił się wczoraj Stefan O. W latach objętych aktem oskarżenia w kopalni Stefana O. wydobyto - jak wynika z dokumentów - prawie 600 tysięcy ton kredy. Tymczasem, według prokuratury, zasoby całego złoża liczyły tylko około 200 tysięcy ton. Oskarżony zapewniał, że to biegli popełnili błąd w szacowaniu złoża. - Gdyby wzięto właściwe parametry, to okazałoby się, że wydobyłem nawet więcej niż te 600 tysięcy ton - podsumował.Dzisiaj kolejny dzień rozprawy.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!