Co dalej z Elektronikiem w Koszalinie? Rodzice walczą o jedną siedzibę dla szkoły
Na wtorkowe zebranie w szkole przyszła bardzo liczna grupa rodziców. Można śmiało mówić, że było blisko sto osób. Zebranie odbyło się na szkolnym korytarzu - szkoła nie ma bowiem ani dużej sali, ani tym bardziej auli. W przeciwieństwie do V LO, z którym ZS9 sąsiaduje przez ścianę w tym samym budynku. Z tym, że każda placówka gospodaruje na swoich metrach kwadratowych, a zarządcą całego obiektu jest VLO.
Dodajmy, że ZS9 zajęcia sportowe organizuje w kolejnym budynku - w hali przy ul. Orlej, choć po drugiej stronie ul. Jedności jest sala gimnastyczna. Ale znowu - gospodarzem jest tu V LO i - jak zaznaczyła na wtorkowym zebraniu dyrektorka tej szkoły Bożena Sobkowiak - sala jest zajęta każdego dnia od rana do godzin popołudniowych, a więc ZS9 nie może z niej korzystać.
Na początku spotkania w imieniu zgromadzonych rodziców głos zabrała Marta Gabryś: - Nasze technikum jest traktowane po macoszemu - mówiła.
- Chcemy, by od 1 września nasza szkoła zajęła cały budynek przy ul. Jedności, a do tego czasu, by w budynku przy ul. Wańkowicza zostały stworzone normalne warunki do nauki. Co z VLO, które także funkcjonuje w budynku przy ul. Jedności? Zdaniem rodziców mogłoby się wyprowadzić właśnie do budynku przy ul. Wańkowicza.
- Nie ma takiej możliwości, by - czy to Elektronik, czy V LO, mogło się tam pomieścić w całości. Zwłaszcza we wrześniu, gdy czekają nas podwójne roczniki - mówił obecny na wtorkowym zebraniu Krzysztof Stobiecki, dyrektor Wydziału Edukacji.
- Ale przez taką organizację nasze dzieci kończą lekcje o 19, gdy dojeżdżają poza Koszalin - w domu są o 21 - mówili rodzice z Elektronika.
- Do tego, gdy szkoła działa w dwóch miejscach, to brak jest nadzoru wychowawcy, bo raz jest on w tym budynku, raz w drugim. A gdy coś się stanie - gdzie szukać wychowawcy? Poza tym, jak mają być wydajni nauczyciele, którzy z językiem na brodzie w trakcie lekcji muszą gonić do drugiego budynku na drugim końcu miasta? - komentowali rodzice.
- Do tego miasto musi dokładać dodatkowo 200 tys. zł na organizację zajęć wuefu - padały kolejne głosy rodziców.
Czytaj dalej na kolejnej stronie