Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla Gwardii Koszalin nadszedł czas na przełamanie i opanowanie kryzysu

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
Radek Koleśnik
Gwardia Koszalin podejmie Juranda Ciechanów w meczu w ramach 7. kolejki rozgrywek w sobotę, 9 bm. o godz. 15.00.

Niżej notowany Jurand w tym sezonie wygrał ledwie raz, ale swoje problemy przeżywa też Gwardia. Podopieczni trenera Piotra Stasiuka ponieśli cztery porażki z rzędu, w tym dwie u siebie. O ile przegraną z Nielbą, jednym z ligowym faworytów, można było jeszcze wkalkulować (choć różnica była niewielka), o tyle porażka z Żukowem we własnej hali to zaskoczenie. Gwardziści wpadli w kryzys i po dobrym początku sezonu (dwa zwycięstwa) zsuwają się teraz w tabeli.

Choć drużyna należy do najskuteczniejszych w całych rozgrywkach (średnio niewiele ponad 32 gole na mecz), to jednocześnie wykazuje się sporą niefrasobliwością w defensywie, tracąc mnóstwo bramek (średnio 32 na spotkanie). Tak otwarta gra bywa zgubna dla koszalińskich szczypiornistów, którzy zdążyli stracić sporo punktów w meczach z drużynami, które były w ich zasięgu. Hala przy Fałata, wcześniej będąca dla miejscowych prawdziwą twierdzą, ostatnio została mocno nadkruszona i własny teren nie gwarantuje już zwycięstw.

Jednak takie spotkania, jak najbliższe z przedostatnim w tabeli Jurandem, trzeba wygrywać. W poprzednim sezonie Gwardia dominowała nad Jurandem dwukrotnie (37:30 u siebie i 36:26 na wyjeździe). Ówczesny beniaminek rywalizację zakończył na przedostatnim miejscu w tabeli i teraz też do potentatów bynajmniej nie należy. To ważny mecz dla Gwardii pod względem mentalnym, na przełamanie i nawiązanie kontaktu ze środkową częścią tabeli.

- Wkradła się w nasze szeregi jakaś nerwowość - przyznał trener Stasiuk.

- Jesteśmy blisko zdobycia punktów, ale ostatnio coś nam umyka i przegrywamy. Ale każda seria kiedyś się kończy jestem przekonany, że teraz wreszcie wygramy. Musimy się przełamać, to dla nas przełomowy moment. Nie robiliśmy nerwowych ruchów, wyjaśniliśmy sobie merytorycznie to, co ostatnio nie funkcjonowało. Przede wszystkim obrona. To nasza pięta achillesowa, tracimy za dużo bramek. Gramy za mało agresywnie. Nie ma tego czegoś takiego, jak w poprzednim sezonie i pracujemy nad tym, by wypracować poprzednie schematy. To rzecz kluczowa - poprawić grę na tyłach. Na szczęście na problemy kadrowe nie narzekamy i liczę na lepsze wyniki. Oby tylko część zawodników zrozumiała, że nie gra tylko i wyłącznie dla siebie, a dla klubu. Gra zespołowa przede wszystkim - dodał.

W inaugurującym nowy sezon meczu Gwardia Koszalin wygrała przed własną publicznością z beniaminkiem z Wejherowa.Początek spotkania zaskoczył gospodarzy, bo Tytani zagrali walecznie i ambitnie, ani myśląc oddawać pola faworyzowanym gwardzistom. Nie sprawiali wrażenia, jakby byli drużyną skazywaną w Koszalinie na pożarcie, wręcz przeciwnie. To Tytani zresztą otworzyli wynik, nie mając zamiaru odgrywać potulnej roli beniaminka. Oba zespoły oddawały w początkowej fazie gry cios za cios, żaden nie potrafił objąć pełnej kontroli na parkiecie. Od samego początku za to brylował między słupkami Henryk Rycharski z Gwardii, który wybronił sporo groźnych piłek. Od około 14. minuty coraz wyraźniej zaczęła rysować się przewaga koszalińskich szczypiornistów, głównie za sprawą rozpędzonego nowego nabytku Gwardii, Maksima Kruczkowa, który był motorem napędowym gospodarzy. W 15. minucie zrobiło się już 9:5. Jakby tego było mało, chwilę potem kapitalną podwójną interwencję zaliczył Rycharski, broniąc rzut karny, a potem dobitkę. A minutę później znów obronił karnego! Pewność siebie zawodników Gwardii, niesionych entuzjastycznym dopingiem kibiców, jeszcze wzrosła. Po zmianie stron gwardziści ani myśleli zwalniać tempa i utrzymywali przewagę. Tytani dwoili się i troili, by sforsować gwardyjski mur i zminimalizować straty, ale rzadko kiedy im się to udawało. Sporo było też przerw w grze spowodowanych faulami, po obu stronach. W pewnym momencie, około 40. minuty, podopieczni trenera Piotra Stasiuka zgotowali Tytanom prawdziwe oblężenie, choć należy dodać, że nie zawsze skuteczne, przy wybornych wręcz okazjach. U niektórych graczy trema nowego sezonu dała o sobie znać. Mimo tego kolejne trafienia tylko podcinały skrzydła rywalom, którzy o pierwszym meczu w I lidze będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Gwardia zaś swój plan wykonała.- Cóż, styl jeszcze jest do poprawy, nie ustrzegliśmy się też błędów, ale najważniejsze, że wygraliśmy - powiedział trener Stasiuk. - Zrobiłem, co do mnie należało, cieszę się, że pomogłem drużynie - przyznał skromnie Henryk Rycharski. - Początek meczu nieco nas zaskoczył, Tytani grali dobrze i już to jest sygnał, że nie będzie w tym sezonie łatwych meczów, czy to z potencjalnymi faworytami, czy z outsiderami. I o tym musimy pamiętać - dodał.Gwardia Koszalin - Tytani Wejherowo 36:26 (16:11)Gwardia: Rycharski, Teterycz - Skiba, Szcześniak 4, Jońca 1, Pedryc 2, Orzechowski 7, Kiciński, Jakutowicz 1, Kamiński, Radosz 8, Krukchow 10, Stawecki 2, Prudzienica 1.Tytani: Chochla, Nowosad - Jurkiewicz 5, Grabowski 1, Wicon 2, Bartoś 2, Koss, Kudełka 2, Warmbier 6, Miszczak, Przymanowski 3, Papke 3, Rompa 2.Krzysztof MarczykZobacz także Gwardia Koszalin - Mazur Sierpc

Gwardia wygrała z Tytanami w pierwszym meczu nowego sezonu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera