Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dożynki w regionie koszalińskim. Kula ziemska ze zboża

Irena Boguszewska [email protected]
Dożynki w Będzinie 2012.
Dożynki w Będzinie 2012. Irena Boguszewska
W najbliższą sobotę w wielu gminach będą dożynki. Sołectwa przygotowują na nie wieńce. W niedzielę m. in. świętuje gmina Będzino, która zaprasza na imprezę do Dobrzycy. Dziś o tym, jak wyglądały przygotowania.

Na dożynkach bardzo ważnym elementem są wieńce. Na każdych wybierany jest najpiękniejszy. Ten reprezentuje potem gminę na dożynkach powiatowych. W gminie Będzino są 24 sołectwa i prawie wszystkie robią teraz wieńce. Jutro delegacje wystąpią z nimi na dożynkach gminnych. Te w tym roku będą w Dobrzycy. Jak kula ziemska Dobrzyca, a dokładnie panie z miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich, też przygotowują wieniec.

- Projekt zawsze robimy wszystkie razem - mówi Lila Hanasz, przewodnicząca koła. - Mamy książkę i kalendarz kościelny z wieńcami dożynkowymi. Przeglądamy je i razem ustalamy, co zrobić. Trochę weźmiemy z jednego wieńca, trochę z drugiego i jeszcze każda coś zaproponuje od siebie. Potem zamawiamy stelaż. Zawsze robi go nam Krystian Modrzejewski. My mówimy, jaki nam jest potrzebny albo rysujemy, jak ma wyglądać. Czasem trzeba coś poprawić, dospawać. Na szczęście pan Krystian nie robi problemów.

W tym roku wieniec z Dobrzycy miał mieć kształt kuli, która symbolizuje kulę ziemską. W środku będzie szachownica wylepiona z ziarna i na górze jeszcze krzyż. Wszystko udekorowane zostanie kwiatami, wrzosem, wstążkami, kolbami kukurydzy, fasolą. No i będzie w nim tradycyjny, specjalnie upieczony chleb w miejscowej piekarni państwa Paczkowskich. Na górze posadzimy dwa gołębie ze słomy i zbóż, aby na świecie był pokój.

Sierpem, kosą i nożyczkami
Zboża już są zebrane. Panie jeździły po nie po polach, jak tylko się żniwa zaczynały, i zbierały. Cięły je kosą, sierpem, nożyczkami, czym się dało. Podzieliły sobie pracę. Jedne były odpowiedzialne za pszenicę, drugie za jęczmień, trzecie za owies i kolejne za żyto.

Ze zbożami problemu nie było.

- Ula Krakowiak i Basia Szczur mają swoje gospodarstwa, więc ze swoich pól wzięły snopki - mówi pani Lila. - Zosia Trznadel zbierała je, jak wracała z pracy. Danusia Marszałek, Halina Lasek, Ewa Paszkiewicz, Krystyna Wielgus, Marianna Sztyrak i Irena Iskrzycka poprosiły o nie rolników. A tych we wsi nie brakuje, jest z dziesięciu, więc nie ma problemu ze zbożami. Nie udało się nam tylko zdobyć lnu, a w tym roku jest potrzebny. Nawet jak wyjechałam poza gminę, to się za nim rozglądałam, ale chyba nikt go już nie uprawia.

Zboża przywiozły w snopkach, razem ze słomą, bo ta słoma jest im potrzebna do robienia kwiatów. Do tej pory snopki się suszyły w stodołach, aby zboże było ładne, jasne.

Plecie dziesięć pań
Teraz stelaż stoi w Domu Kultury w Dobrzycy. Przy nim uwija się dziesięć pań. Jedne wybierają najpiękniejsze zboża, układają w pęczki, liczą, aby w każdym było tyle samo kłosów, przycinają na odpowiednią długość. Kolejne przymocowują te pęczki do stelaża. Każda ma pomocnicę, która jej pęczki podaje.

- Zmieniamy się, bo od tej dratwy palce bolą. Jak któraś już ma je drętwe, to jej miejsce przy wieńcu zajmuje inna - tłumaczy pani Lila. - Spotykamy się tylko wieczorami, bo w ciągu dnia niektóre pracują, zajmują się dziećmi, czy mają jeszcze inne obowiązki. Pracujemy, ale też dobrze się bawimy, rozmawiamy, żartujemy.

Z boku przy stole kolejne panie przygotowują ozdoby. Gołębie są już gotowe. Teraz robią płatki kwiatów ze słomy.

- Mamy plan jak je przytwierdzić do wieńca - mówi Ewa Paszkiewicz. - Jednak jak zaczniemy dekorować, to być może zmienimy koncepcję.

Można robić cuda
Skąd wiedzą, jak robi się dożynkowy wieniec?

- Mnie nauczyła ciocia Stanisława Augustyniak i jestem jej za to bardzo wdzięczna, bo dzisiaj mało kto takie rzeczy potrafi robić - mówi Lila Hanasz. - A ona robiła nie tylko wieńce, ale także palmy, pająki, girlandy, pisanki itd. Wciągała nas, abyśmy jej pomagały i tak się nauczyłam. Bardzo to lubię.

Barbara Szczur, jak miała dwanaście lat, to już pomagała robić wieniec pani Kamedułowej w Śmiechowie. I tak się nauczyła.

- Wtedy wieńce były zupełnie inne - opowiada. - Stelaż miały z gałązek wierzby, takiej jak na koszyki. Były mniejsze, skromniejsze. Teraz jest zupełnie inna technika, są takie kleje, które wszystko przylepią. Można robić cuda.

Wychodzi makówka
Wieniec jest prawie gotowy.

- Tylko miała być kula ziemska, a nam wyszła chyba makówka i to do góry nogami - śmieje się Barbara Szczur. - Nic nie szkodzi. Na konkursie liczy się, aby wieniec miał podstawę, rozbudowę i koronę, a nasz to wszystko ma. Jak skończymy pleść zboża, to będziemy go dekorować.

W sobotę rano panie przyniosą i będą dopinać świeże kwiaty, aby ładnie wyglądały. Ścięte wcześniej do czasu konkursu mogłyby zwiędnąć.

Dużym wyzwaniem będzie wyniesienie wieńca. Gotowy waży ponad 70 kilogramów. No i jest duży.

- Oby tylko przeszedł przez drzwi - martwi się Marianna Sztyrak. - Stelaż zmieścił się, ale jak go rozbudowałyśmy, to może być problem. Na pewno jakoś sobie poradzimy, nasi strażacy nam pomogą.

Nikt nie liczy
Ile kosztuje wieniec? W każdej wsi odpowiadają tak samo; tego nikt nie liczy. Ale wiadomo, że nic za darmo nie ma. Za stelaż trzeba zapłacić, choćby symbolicznie, bo metal i elektrody i prąd kosztują, więc chociaż koszty wypada zwrócić. No i trzeba kupić klej, wstążki, nie za dużo, ale zawsze. Zboża swoje dają rolnicy, kwiaty mieszkanki wsi, tego nikt nie liczy. No i czasu poświęconego na pracę też nie.

- Ale ja to lubię, dla mnie to jest przyjemność, coś takiego tworzyć - zdradza pani Lila. -Ja przy tym odpoczywam. Myślę, że wszystkie nasze panie to lubią, bo przecież inaczej by tutaj nie przychodziły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!