Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga ta przyjaźń...

(zas)
Na zdjęciu: W Karlinie jak się coś buduje lub organizuje, to zawsze musi być to „działanie polsko-niemieckie”.
Na zdjęciu: W Karlinie jak się coś buduje lub organizuje, to zawsze musi być to „działanie polsko-niemieckie”. archiwum
Napisaliśmy, jak Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty będzie odnawiał miejsca związane w przedwojennymi niemieckimi rodami. Wywołało to burzę wśród naszych Czytelników. Ale to nie koniec polsko-niemieckich kontrowersji.

Przewodniczącym Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty jest Waldemar Miśko. Jednocześnie jest on burmistrzem Karlina. I jak się przyjrzeć imprezom i inwestycjom, które miały ostatnio miejsce w Karlinie, to większość z nich miała w nazwie człon "niemieckie". Było więc Polsko-Niemieckie święto Plonów, Polsko-Niemieckie Dni, będą Polsko-Niemieckie obchody 60-lecia Ochotniczej Straży Pożarnej. Urzędnicy i przedsiębiorcy za darmo uczą się języka niemieckiego, w Pobłociu Wielkim pod Karlinem buduje się polsko-niemiecki ośrodek współpracy kulturalnej. A w Karlińskim Ośrodku Kultury trwa przebudowa w celu "poprawy zaplecza kulturalnego dla współpracy polsko-niemieckiej,,. Nawet otwarty niedawno skatepark nie jest zwykłym skateparkiem tylko "wynikiem intensyfikacji działań polsko- -niemieckiej współpracy".
Ale te wszystkie działania, budowy i uroczystości sporo kosztują. Na wszystko gmina bierze kredyty. W sumie ponad 1,8 mln złotych. - Niedługo pójdziemy z torbami. Tak nie może być. Współpraca współpracą, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek - mówi mieszkaniec Karlina (nazwisko do wiadomości redakcji).
- Tak, organizujemy takie imprezy i co więcej będziemy je także organizować w przyszłym roku - zapowiada W. Miśko. - Oczywiście, nie mamy w gminnej kasie tyle pieniędzy, by za wszystko zapłacić, więc zaciągamy pożyczki pomostowe. Burmistrz tłumaczy, że polega to na tym, że gmina zaciąga kredyt, płaci z góry za to co zrobiła, a potem z unijnych funduszy dostaje refundację. Gdyby nie to, że to wszystko jest polsko-niemieckie, Unia płacić by nie chciała. Ale część pieniędzy z gminnej kieszeni wyłożyć trzeba. - W zależności od przedsięwzięcia od kilku do dwudziestu procent - wyjaśnia burmistrz. Okazuje się więc, że ta międzynarodowa współpraca taka darmowa nie jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!